Lustro

52 10 9
                                    

Kiedyś nie wierzyłam w potwory. Moje łóżko sięgało podłogi, jak ktokolwiek mógłby się pod nim schować? Zawsze wyśmiewałam osoby, które naprawdę bały się horrorów czy strasznych historii opowiadanych przy ognisku.

Do czasu.

Pierwszy raz zobaczyłam ją w lustrze. „To byłaś ty", powiedzielibyście. Ja też, ale nie tego dnia. Dopiero wstałam z łóżka, a ona miała fantazyjnie upięte włosy i białą sukienkę, przypominającą kaftan bezpieczeństwa. Uśmiechała się do mnie, machając. Nie był to przyjazny uśmiech.

Nawet gdy zaczęłam się cofać, ona pozostała na swoim miejscu.

Piszę to, ponieważ tracę zmysły. Moją matkę znaleziono ze skręconym karkiem w pustym, zamkniętym od środka mieszkaniu. Pisała dziennik, skończyła wpół słowa.

Nawet teraz wciąż przechodzą mnie dreszcze. Widzę, jak ona kiwa głową. Daje mi jeszcze pięć minut.

Pierwsze dwa dni po zobaczeniu jej były spokojne. Uznałam to za fatamorganę, zignorowałam.

A wtedy zaczęły się sny. Widziałam siebie jako... jako ją. Mordującą niewinne stworzenia, niszczącą innych ludzi i ich relacje. Zaczęłam panikować na widok swojego odbicia w lustrze. Nie wiedziałam, do czego jestem zdolna.

Każdego dnia budziłam się z przerażeniem, że zobaczę ją zwisającą nad moją twarzą, gotową mnie pożreć. Któregoś ranka w amoku stłukłam wszystkie lustra, ale to nie pomogło. Wręcz przeciwnie, zaczęło utwierdzać mnie w przekonaniu, że nie ucieknę przed nią.

Nie ucieknę przed nienawiścią do samej siebie. Jeśli znienawidzisz siebie przez nią, nie będzie odwrotu.

Przemówiła do mnie jeden raz. Nazwała się Lustrem. Prawdziwym obliczem człowieka.

Mówiła, że jedynym wyjściem na obronę tego, co słuszne i dobre jest zniszczenie potwora.

Posłuchałam.

Nic więcej nie napiszę. 

Mrok myśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz