#10

594 38 17
                                    

Utwór sie skończył i wszyscy spowrotem usiedli do stołu gdy nagle...

Moskwa włączył znaną mi dobrze piosenkę ,,Ti Amo,, to właśnie do niej pierwszy raz tańczyłam z Berlinem.
Tokio zgasiła wszystkie światła, a obok mnie pojawił się nie kto inny jak Berlin.
- mógł bym prosić Panią do tańca?- ukłonił się podając mi rękę.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo prywatnie powiedziała bym oczywiście, ale poza Nairobi to nikt o niczym nie wie jeśli chodzi o nasze relacje... Mimo to nie chciałam robić przykrości Berlinowi i sie zgodziłam.

- z miłą chęcią- odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

Berlin złapał mnie w tali i przysunął do siebie, kołysząc się w rytm muzyki.

- co ty robisz? Wiesz, że nie mogą o niczym wiedzieć...- wyszeptałam mu na ucho.
- kochanie, nie wiemy czy wyjdziemy cało z mennicy chcę spędzić z tobą jak najlepiej ten czas - odpowiedział przybliżając się do mnie.
- czyli oni już wiedzą?- byłam trochę na niego zła, ale miał rację...
- myślę, że nie są głupi i się domyślą, a jeśli tak sie nie stanie to nasza korzyść - odpowiedział uśmiechając się.

Ti amo, un soldo
Ti amo, in aria
Ti amo se viene testa
vuol dire che basta lasciamoci.

Wyśpiewał te słowa mi do ucha na co ja się zarumieniłam i lekko uśmiechnęłam. Miałam ogromną ochotę go pocałować, ale musieliśmy się powstrzymać już i tak na za dużo sobie pozwoliliśmy...

Ti amo, io sono
Ti amo, in fondo un uomo
che non ha freddo nel cuore,
nel letto comando io.

Do tańca dołączyli się Tokio i Rio, Denver i Moskwa, Nairobi i Helsinki. Kołysaliśmy się z Berlinem w rytm muzyki, cieszyliśmy się każdą chwilą bo za 5h wszystko się zmieni...

Nagle do pokoju wszedł profesor.
- a tu co się dzieje?- zapytał nie wiedząc o co chodzi.
- cieszymy się chwilą Profesorku! Cieszymy się chwilą!- krzyknęła rozmarzona Nairobi.
Profesor zmierzył mnie i Berlina wzrokiem, zrobił się czerwony jak burak, ale nas to nie obchodziło, to był nasz czas...

Gdy piosenka się skończyła spojrzałam uśmiechnięta na Berlina, on to odwzajemnił.
Nie wytrzymaliśmy musieliśmy się pocałować...

- goszko, goszko, goszko- wszyscy zaczęli krzyczeć, gwizdać poza Profesorem oraz Tokio i Rio którzy zrobili to samo, ale to szczegół.

Oderwałam się od niego, uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
- wiesz, że mamy przesrane?- zaśmiałam się mu do ucha.
- tak... On czasem zachowuje się gorzej niż baba z okresem...- parsknął Berlin.
- ty to masz porównania- spojrzałam na niego.- skąd ty możesz wiedzieć jakie on ma humorki...- zmierzyłam go wzrokiem.
- dużo jeszcze o mnie nie wiesz, ale się dowiesz- odwrócił się i poszedł usiąść do stołu.

To było bardzo dziwne, ale dowiem się o co w tym chodzi...
Na tym skupiały się moje myśli przy obiedzie.

- Berlin możemy porozmawiać?- spytał wkurzony Profesor.
- oj chyba szykuje się lanie! - zaśmiała się głośno Tokio, posyłając mi pytające spojrzenie.
- teraz królewna musi ratować króla, a nie król królewnę- powiedział Denver, ruszając dwuznacznie brwiami.
- a co to będzie po ślubie...- oparła się o krzesło Nairobi spoglądając na mnie i Berlina.

Berlin i Profesor wyszli z jadalni i udali się na dół, do jak przypuszczam jednej z klas.

- Berlin do cholery!- krzyknął Profesor- znasz zasady!- poprawił z nerwów okulary.
Berlin tylko spojrzał na niego, jak by nie widział w tym żadnego problemu.
- i to jeszcze ty! Co nudziło ci się i potrzebowałeś rozrywki?!- wykrzyczał nie twarz.
Berlin milczał.
- nie wystarczyły ci cztery żony?! Chcesz kolejną wykorzystać?! Wiesz ile to dla mnie znaczy, ile to znaczyło dla naszego ojca- krzyczał wpatrując mu się w oczy- Ten cały plan...!- mówił z napływającymi łzami.
- Sergio przestań!- w końcu nie wytrzymał.
- to ty przestań!- krzyknął.
- ja ją kocham, nie rozumiesz?!- powiedział z powagą w głosie.
- powtarzasz się... Szkoda, że przestałem wierzyć w to po 3 ślubie!- złapał się za głowę i chodził zdenerwowany po klasie.
- będziesz mi teraz to wypominał?!- krzyknął stając przed nim.
- wiesz jaka jest prawda!- Ona wie, że niedługo umrzesz?!- zapytał mrużąc oczy.
- nie musi wiedzieć... Nie chcę jej teraz tym zamartwiać...- odpowiedział zmieszany.
- teraz się przejmujesz...- przełknął nerwowo ślinę- a nasz plan do cholery nasz plan!?- krzyczał.
- Sergio! Planowi nic nie grozi, znasz mnie! Umiem wszytko pogodzić, nie pozwolę aby coś poszło nie tak!- podniósł ton.- ale nie usłyszysz tego czego chcesz usłyszeć! Nie, nie zerwę z nią... Za bardzo ją kocham, rozumiesz braciszku ,,kocham,,?! I jeśli przez ciebie coś się zepsuje, to nie ręczę za siebie obiecuje ci to!- wyszedł z sali, trzaskając drzwiami.

Sergio trząsł się z nerwów. Wiedział do czego zdolny jest jego brat, ale musiał mu zaufać, nie miał innego wyjścia...

*
*
*
Myślicie, że Berlin wszystko zepsuje?👉👈😕

Dziękuję za ponad 1k wyświetleń ❤️❤️

Maraton się pojawi, ale jeszcze nie wiem kiedy...🤔😇♥️



Bella Ciao~Berlin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz