Książka jest spóźnionym prezentem dla Shirou_Star z okazji jej urodzin. Wszystkiego najlepszego, kochana
❤❤❤To był kolejny, zwyczajny dzień w szkole. Uczeń pierwszej klasy, Kariya Masaki z niecierpliwością odliczał minuty do końca zajęć. Wskazówki zegara przesuwały się według niego za wolno, chłopak miał wrażenie, że to wszystko trwa o wiele za długo. Jednak gdy zadzwonił dzwonek, oznajmiający koniec lekcji, niebieskowłosy w błyskawicznym tempie opuścił szkołę. Chciał jak najszybciej wrócić do domu, by odrobić lekcje i zjeść obiad. Ale...dokąd tak mu było śpieszno? Cóż, zaraz się dowiecie. Po wejściu do mieszkania, nastolatek zniósł torbę do swojego pokoju i zjadł szybko obiad. Rodzice młodzieńca zastanawiali się dokąd chodzi ich syn, jednakże nigdy nie udało im się tego ustalić. Kariya zaś, po zjedzeniu obiadu i odrobieniu części lekcji, wsiadł na rower i jechał w stronę lasu. Zatrzymał się dopiero przed jednym z drzew, schował swój dwukołowiec w krzaki i sam skręcił w jakąś ścieżkę, którą nigdy nikt nie chodził. Rozejrzał się dookoła siebie i gdy stwierdził, że nikt go nie widzi, zmienił się w dużego wilka. Tak, Kariya Masaki był wilkołakiem. Uwielbiał przebywać pod tą postacią. Czuł się wtedy silny, potężny, a przede wszystkim- wolny. Ruszył przed siebie w szalonym pędzie. Przeskakiwał nad urwiskami i powalonymi pniami drzew. Wbiegał na wzgórza i pagórki, przepłynął kilka razy rzekę przecinającą las. Po kilku godzinach takiego biegania, bardzo zmęczony Kariya położył się w cieniu. Był bardzo, ale to bardzo wykończony. Zwinął się w kłębek i położył łeb na tylnych łapach.
|Zdrzemnę się chwilę|, powiedział sam do siebie i tak też zrobił. Zasnął bardzo szybko. Nie obawiał się, że ktoś zauważy nienaturalnie dużego wilka. A dlaczego? Ano dlatego, że w tej części lasu nie pojawiał się nigdy ani jeden człowiek. Jednak, nie dane było mu sobie pospać. Kilka metrów od niego ktoś nadepnął na gałązkę. Gwałtownie podniósł łeb i nadstawił uszu. Jeżeli będzie to człowiek, musi się schować. Obserwował uważnie okolicę. I wtedy...wtedy go zauważył. W odległości jakiś trzech, czterech metrów stał inny wilkołak. Z początku myślał, że to Atsuya- brat przywódcy watahy, do k której należał. Po chwili jednak zdał sobie sprawę z tego, że to nie może być Atsu. Po pierwsze, miał futro w zupełnie innym kolorze, a po drugie,również kompletnie inny kolor oczu. Przyglądał się mu i stwierdził, że to nie jest żaden z członków paczki Fubukiego. To był po prostu obcy.
|Jak się nazywasz?|, spytał Kariya, ale tamten zaczął się cofać do tyłu i w następnej chwili odwrócił i zaczął uciekać. |Hej! Zaczekaj!|, krzyknął Masaki i rzucił się za nim. Nie chciał robić mu krzywdy, jedynie tylko porozmawiać i dowiedzieć się, z jakiej watahy jest. O ile takowa istnieje, ma się rozumieć. Z tego, co wiedział brązowooki, sfora Shirō była jedyną w promieniu trzystu kilometrów. Oczywiście wszystko mogło się zmienić. Wciąż biegł za tym obcym wilkołakiem, bez przerwy namawiając go do zatrzymania się. Ale uciekający ani myślał to zrobić. W końcu Kariya przypomniał sobie film dokumentalny o wilkach, który kiedyś oglądał. Postanowił, że takowego delikwenta zagna...w pułapkę. Przyśpieszył i zaczął biec tuż obok tego tajemniczego osobnika, zręcznie zmuszając go skręcenia w ślepy zaułek. Gdy obcy tam już dotarł, nie miał jak uciec. Przed i obok- skały, za- Kariya. Masaki wreszcie mógł przypatrzeć się mu dokładniej. Obcy miał różowe futro (więc i takie miał włosy) oraz błękitne oczy. Tak błękitne jak niebo.
|Zostaw mnie!|, warknął, podkulając pod siebie ogon i groźnie obnażając kły.
|Spokojnie, nic ci przecież nie zrobię|, powiedział spokojnie Kari. |To jak? Powiesz mi jak się nazywasz?|, dopowiedział.
|Kirino Ranmaru|, mruknął tamten. Widać było, że chce jak najszybciej stąd odejść.
|A ja jestem Kariya Masaki i należę do paczki Fubukiego Shirō. A ty?| chciał dowiedzieć się jak najwięcej.
|Nie twoja sprawa!|, zawarczał Kirino.|Masz mnie puścić!! Natychmiast!!| chodził w kółko, ale nie mógł uciec. Denerwowało go to.
|No niestety, to jest mój interes, bo tak się składa, że jesteś na terenie mojej watahy| Kariya oblizał pysk i czekał na reakcję Ranmaru. Błękitnooki dopiero wtedy zrozumiał, że zapuścił się za daleko. A wejście na cudzy teren, oznaczało wielkie kłopoty. Szykował się, że Masaki zaraz wezwie całą sforę. Ale Kari tego nie zrobił. Stał i patrzył na niego. Czyżby coś kombinował? Znał go od kilkunastu minut i nie był w stanie tego dokładnie określić.
|Jestem tu nowy i po prostu się zgubiłem|, miał nadzieję, że Masaki kupi tę wymówkę. Nie miał najmniejszej ochoty na dalszą rozmowę z nim. Zupełnie inaczej było w przypadku Masakiego. Brązowooki chciał dowiedzieć się jak najwięcej o Kirino. Zrobił ostrożnie krok w jego stronę. Ranmaru warknął na niego i gwałtownie cofnął się do tyłu.
|Boże przenajświętszy...|, jęknął Kariya. |Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że nic ci nie zrobię?|, podszedł jeszcze bliżej. Kirino natomiast, cofnął się bardziej do tyłu. Sam nie wiedział już, co ma zrobić. Mógł przecież zaatakować Kariyę i uciec, ale...co by mu to dało? Poza tym, nie tolerował przemocy. Musiał uwierzyć Masakiemu, że nic mu nie zrobi. Nie było to łatwe, ale cóż. Raz się żyje. Sam podszedł bliżej.
|Okay, możemy porozmawiać|, powiedział cicho. |Ale nie pytaj mnie o to czy należę do jakiejkolwiek watahy|, dodał szybko.
|Spokojnie, nie będę|, wilk o niebieskim futrze zrobił przejście. Błękitnooki zaczął iść obok niego wolnym krokiem. Z początku rozmowa między nimi nie kleiła się ani trochę, więcej to odzywał się Kariya Masaki, Kirino odpowiadał tylko "tak", "nie" i takie krótkie odpowiedzi udzielał praktycznie przez cały czas. W końcu Kari postanowił zamienić się rolami i kazał Kiriemu sobie zadawać pytania. Dowiedzieli się o sobie wielu ciekawych rzeczy, oboje stosunkowo niedawno dołączyli do swoich watah, byli jednymi z najmłodszych członków sfor, i tak samo uwielbiali przebywać pod postacią wilka, oraz w samotności przemierzać las. Spędzili ze sobą ponad trzy godziny, podczas których...zaprzyjaźniali się ze sobą. Tak, zostali najlepszymi przyjaciółmi. Było dla nich wielkim zaskoczeniem, że tak dobrze czują się w towarzystwie dopiero co poznanej osoby. Zdawali sobie sprawę z tego, że będą musieli się rozstać. Obiecali jednak sobie, że jutro spotkają się dokładnie w tym samym miejscu, w którym ujrzeli siebie po raz pierwszy. Kirino zniknął w leśnym gąszczu, Kariya natomiast wybrał się na spacer, a podczas niego usiłował rozgryźć, z jakiej paczki jest Ranmaru. O ile do jakiejś należy, oczywiście. Bo jeżeli tak nie jest, będzie samotnym wilkiem. A wtedy Masaki zrobi wszystko, aby przekonać go do dołączenia do sfory Fubukiego Shirō.
CZYTASZ
I can be a traitor for you || Inazuma Eleven GO || ✔️
FanfictionMłody Kariya Masaki jest członkiem watahy, której alfą jest Fubuki Shirō. Pewnego dnia, spacerując po lesie, spotyka innego wilkołaka, który nie należy do tej samej paczki, co on, a innej, która zajęła teren sfory Shirō. Zaczynają spędzać ze sobą ka...