🌼🌸6🌸🌼

142 7 2
                                    

Od wyznania miłości sobie nawzajem minęło trochę czasu. Zarówno Kariya jak i Kirino brnęli dalej w ten związek, a to, że należeli do dwóch wrogich sobie watah, mieli głęboko w dupie. Spotykali się w swojej tajnej jaskini, dopiero po jakimś czasie zaczęli chodzić do mieszkania albo Masakiego, albo Ranmaru. Właśnie tego dnia chłopcy poszli do mieszkania brązowookiego. Akurat jego rodzice byli na jakimś zebraniu, więc nastolatkowie byli sami i mogli zrobić dosłownie wszystko. I tak też się stało. Między nimi doszło do zbliżenia, a dla każdego z nich był to pierwszy raz. Leżeli wtuleni w siebie, grzejąc się nawzajem ciepłem swych ciał.

- Wiesz, dzień, w którym cię poznałem, był najlepszym dniem mojego życia- powiedział błękitnooki, bawiąc się włosami partnera.

- I vice versa- odparł Kariya, nawijając się sobie kosmyk czupryny Kiriego na palca. Różowowłosy uśmiechnął się i pocałował ukochanego w czoło. Byli ze sobą szczęśliwi, zaczęli już nawet rozważać odejście ze swoich sfor i założenie własnej, dwuczłonkowej.

- Będziemy razem, choćby nie wiem co- rzekł zdecydowanie Ran. Masaki przytaknął mu lekkim kiwnięciem głowy. Pozostałą część dnia przeleżeli w swoich objęciach, póki rodzice niebieskowłosego nie wrócili. Na całe szczęście udało im się ubrać i zatrzeć wszelkie ślady tego, do czego między nimi doszło. I od tego dnia, dzień w dzień, spędzali czas jedynie ze sobą, praktycznie rzadko pokazywali się swojej paczce. Nie podejrzewali jednak, że to zaniedbanie obowiązków będzie powodem wielkich kłopotów.

***

Lekko poddenerwowany Fubuki Shirō od kilku minut chodził tam i z powrotem. Ponad godzinę temu rozpoczęło się zebranie zwołane przez niego. Wstawili się praktycznie wszyscy członkowie watahy, oprócz jednego- Kariyi Masaki.

|Poczekajmy jeszcze chwilę, zaraz przyjdzie|, Yukimura podszedł do szarookiego.

|Powtarzasz to od kilku dni|, burknął Atsuya.

|Właśnie. On nie przyjdzie, a jeżeli już tak, to za jakieś trzy godziny|, dodał Kyōsuke, stając obok starszego brata. Wszyscy już wiedzieli, że Kariya i tak nie przyjdzie na to zebranie albo że przyjdzie bardzo, bardzo, bardzo spóźniony. Shirō ogarnął wzrokiem członków swojej paczki, jednak nie umiał ukryć przed nimi faktu, iż jest poważnie zaniepokojony tym faktem, że Kariya opuszcza wszystkie zebrania, zwłaszcza teraz, gdy mieli na swoim terenie "pasożytów". Shirō postanowił wezwać Kariyę jeszcze raz, a jego wycie słychać było w promieniu wielu kilometrów. Przywódca powtórzył tę czynność jeszcze wiele razy, niestety, na próżno.

|Fubuki, odpuść sobie|, warknął zezłoszczony już Nagumo. |On dzisiaj nie przyjdzie, doskonale o tym wiesz|, dopowiedział. Shirō musiał w końcu odpuścić i kolejne zebranie odbyło się- znowu- bez Masakiego.

***

Dokładnie w tym samym czasie Gōenji Shūya krążył w kółko. Podobnie jak u Shirō, u niego także jeden z członków sfory nie wstawił się na spotkaniu. I był to, oczywiście, Kirino. Ciemnooki aż kipiał gniewem, przez co jego "podwładni" bali się jeszcze bardziej. Nie byli w stanie pisnąć choćby słówka. Obserwowali uważnie swego wodza i szykowali się na to, że w końcu kogoś zaatakuje w przypływie złości. Jednak ku ich wielkiemu zaskoczeniu, Gōenji pobiegł do lasu. Był tak wściekły, że gnał przed siebie, nie patrząc na to czy ma przed sobą jakąś przeszkodę, czy też nie. Gdy inne wilkołaki z jego paczki stwierdziły, że Shūyi nie ma nigdzie w pobliżu, zaczęła się swobodna rozmowa.

|Kirino nie pokazał się na żadnym zebraniu od bardzo dawna|, zauważył Shindō, kładąc się obok błękitnookiego wilka, Tenmy. Tamten potwierdził jego słowa.

|Myślicie, że Kirino chce od nas odejść?|, zapytał Taiyō, nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo blisko był prawdy. Zaczęli kolejno spoglądać po sobie, nie wiedząc, co odpowiedzieć na to pytanie. W końcu ciszę przerwał Kidō Yūto, który nie raz posmakował gniewu Gōenjiego na sobie. A dowodem na to były liczne blizny.

I can be a traitor for you || Inazuma Eleven GO || ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz