Kajetanie, nieeleganckie jest w teatrze spanie!

183 22 34
                                    

------------------------------------------------------------------

Bagaże Kajetana już spoczywały w jego nowym pokoiku. Były zmęczone, zapewne nie tak mocno, jak on sam, jednakże one również dostały w kość! Biedne kółka walizki zdążyły już mieć parę bliskich, niezbyt przyjemnych, zbliżeń z marmurowymi schodkami. Zdecydowanie, nie pomagała też waga walizek. To tak, jakby wielki kamień podpierany był o liche patyczki, które lada moment złamią się pod jego ciężarem. Ale co on w nich trzymał? Pamiątki rodzinne? Patelnie lub garnki, do których niezwykle się przywiązał? E tam. Strzelajcie dalej...

- Działa! - krzyknął, kiedy ujrzał logo gry. Właśnie skończył podłączać sprzęt do pokaźnego telewizora obecnego w nowym lokum.

Rozłożone na podłodze strzałki do Dance Dance Revolution błysnęły neonami. Chłopak wybrał poziom trudności, następnie, chwilę zastanawiał się nad piosenką. Po krótkiej chwili rozbrzmiały zadziornie dźwięki gitary elektrycznej. Z uśmiechem na ustach, skakał po strzałkach, raz w lewo, potem w prawo, bok, bok, góra, dół. Chociaż preferowałby górę... Naszczęście, w relacjach międzyludzkich pozycja jest dosyć względna, zależna od istot żywych, a nie, ekranu telewizora! Ale w tym momencie nie było miejsca na tego typu myśli, głowa młodego kucharzyny skupiła się na tańcu.

Muzyka grała wyjątkowo cicho, jeśliby spojrzeć na standardowy poziom głośności, jaki wybierał sobie zazwyczaj Kajtek. Mimo wszystko, przechodzący niedaleko maruda, pragnący zedrzeć z twarzy gastronoma "głupi uśmieszek", zdecydował się skarcić pochłoniętego zabawą chłopaka. Możnaby sobie wyobrazić: kolorowe nutki przeciskające się przez dziurkę od klucza, wykonujące akrobacje w powietrzu tylko po to, aby się popisać i finalnie trafić do uszu Ambrożego.
------------------------------------------------------------------

Perspektywa Kajetana:

Nie usłyszałem pukania do drzwi. Domyśliłem się jedynie potem, że owe pukanie miało miejsce, kiedy dotarł do mnie, przepełniony irytacją, głos księciunia, w końcu - jego "dobre wychowanie" zapewne zakazywało mu wchodzenia do czyjegoś pokoju bez ostrzeżenia.

- Masz czas, aby bawić się w takie rzeczy? Dorośnij.

Zignorowałem uszczypliwe słowa, tak jak to miałem w zwyczaju.

- Zatańczysz, książę? - Wyciągnąłem do niego rękę pochylając się teatralnie, niby w lekkim ukłonie.

Ujrzałem zmieszaną minę. Brożka rzucił przelotne spojrzenie na telewizor, następnie przeniósł wzrok na neonowe strzałki znajdujące się na macie tanecznej. Chyba w jego wnętrzu toczyła się walka między dumą, a chęcią spróbowania czegoś nowego. Cóż, chyba przy mnie posmakuje naprawdę wielu rzeczy, i to nie tylko tych przeznaczonych do jedzenia!

- Wybiorę łatwą piosenkę, żebyś zrozumiał, z czym to się je.

- Na nic się nie zgodziłem! - rzucił pośpiesznie, jakby oparzony. Na marne się opierał.

- Gotowe. Wejdź na matę - O dziwo, posłuchał - na ekranie pokazuje ci, na jakie strzałki masz nadepnąć. Czasem wyświetla dwie w tym samym czasie, wtedy wykorzystujesz obie nogi, logiczne. Trochę, jak gra w "Osu", liczy się szybkość i dokładność, potem gra oblicza, jak bardzo źle ci poszło.

- Bardzo zabawne. Założę się, że pokonam cię w tym - powiedział, jakby naburmuszony, na co zareagowałem śmiechem.

- Wierzę w ciebie! - Wcisnąłem "play", po czym oparłem się o ścianę, wlepiając wzrok w chihuahua'ę, który skakał zdesperowany, myląc strzałki. Nie minęła minuta, a na ekranie pojawiło się wielkie, szare i zawstydzające - "failed".

Przez żołądek do sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz