Rozdział 9. Nowe życie.

381 15 5
                                    

/Zosia/

Minęły dwa lata od kąt Gabryś robił ten test dla małego ratownika dla dzieci z domu dziecka. Od dwóch lat ja i Gabriel jesteśmy małżeństwem, a od roku rodzicami. Mamy dwójkę dzieci. Synka o imieniu Kacper i córeczkę o imieniu Ela. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Co roku odwiedzam z Gabrielem grób Tomka. Pewnie patrzy na nas z tamtego świata razem z moją mamą. Rok temu kilka miesięcy po moim ślubie mój tata oświadczył się Annie. Cieszyłam się z ich szczęścia. Obecnie siedziałam z dziećmi w domu bo Gabryś był w pracy. W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie dźwięk otwieranych drzwi. Wystraszyłam się. Wtedy do salonu weszła uśmiechnięta Anna.

-Cześć Zosiu.- Powiedziała siadając obok mnie na kanapie.

-Cześć. A ty nie w pracy?- Zapytałam się biorąc Ele na kolanka, a Kacperek zasną na dywanie. Anna wzięła Kacperka na ręce.

-Kuba kazał mi iść do domu bo zasłabłam na wezwaniu, a Wiktor kazał mi się przebadać.- Powiedziała kiedy Ela przytuliła się do mnie i zaczęła przysypiać.

-Rozumiem. Na szczęście maluchy już nie płaczą w nocy. No czasami są takie sytuacje ale Gabryś od razu idzie do nich.- Powiedziałam głaszcząc małą po głowie.- Ale zgaduje, że jesteś w ciąży.- Powiedziałam, a obie zaśmiałyśmy się cicho. Zaniosłyśmy maluchy do pokoju i położyłyśmy je do łóżeczek. Następnie poszłyśmy do kuchni. Zaczęłam gotować wodę na herbatę.

-W sumie... Robiłam badania kiedy Wiktor był na wezwaniu. Jeszcze nie sprawdziłam jakie są wyniki.- Powiedziała z uśmiechem wyjmując z torby kopertę.- A wiesz Zosiu jeśli będę w ciąży to mam idealny pomysł na powiedzeniu o tym Wiktorowi.- Na słowa kobiety uśmiechnęłam się. W końcu za dwa dni urodziny mojego taty. Kiedy zrobiłam nam herbaty spojrzałam na Anne która czytała już wyniki. Na jej twarzy widziałam uśmiech.- Zosiu... Jestem w ciąży.- Powiedziała uradowana kobieta.

-Ciesze się.- Odpowiedziałam przytulając ją. Porozmawiałam z nią jeszcze trochę po czym Anna poszła do domu. Ja jak tylko zmyłam naczynia to włożyłam maluchy do wózka i wyszłam z domu. Poszłam do bazy z uśmiechem. Gdy dochodziłam do baz zauważyłam Górę. Mężczyzna od razu do mnie podszedł.

-Cześć małe Nowaki.- Powiedział Artur patrząc na Ele i Kacperka. Kiedy tylko tykną Kacperka w nosek on go ugryzł.- Aua!- Krzykną Artur zabierając palec. Zaśmiałam się cicho. Zabrałam dzieci do bazy, a do mnie od razu podbiegł mój mąż.

-Hej Zosiu.- Powiedział całując mnie w czoło. Tak samo zrobił w przypadku naszych dzieci.

-Cześć.- Powiedziałam z uśmiechem.- Ania będzie miała dzidziusia.- Powiedziałam na ucho Gabriela, a on się cicho zaśmiał. Mój tata wziął Ele i usiadł na krześle. Ja i Gabriel usiadliśmy na kanapie. Patrzyłam na córeczkę siedzącej na kolanach swojego dziadka. Kacperek próbował zejść z moich rąk. Postawiłam go na podłodze, a mój synek zaczął bawić się sznurówkami od butów Gabriela. Zaśmiałam się.

/Gabriel/

Byłem bardzo szczęśliwy. Mam moją ukochaną pomimo iż minęło już dwa lata od śmierci Tomka. Ale ciesze się, że zgodziłem się na propozycje Tomka. Teraz mam Zosie jako swoją żonę, dwójkę cudownych dzieci. Po prostu raj na ziemi. Kiedy wróciłem do domu z Zosią od razu wziąłem się za robienie obiadu itp. Codziennie pomagałem ukochanej w obowiązkach domowych i przy dzieciach. Kochałem ich całym sercem. Obiecałem sobie, że będę ją i dzieci chronił. Dopóki nie zginę nie pozwolę by stała się im krzywda.

Śmierć może być początkiem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz