Rozdział 1 ~ Zdrada

73 2 6
                                    

Witaj. Nazywam się Perseusz, pierworodny Posejdona i Amfitryty, następca tronu Atlantydy, bóg życia, stworzenia, emocji, gór, lojalności, szczęśliwej miłości, bohaterów, półbogów oraz zmienności, siódmy olimpijczyk, założyciel Obozu Herosów i Jupiter, pracodawca i przyjaciel Chejrona. Moim atrybutem był Orkan, czyli mój miecz, a świętymi zwierzętami pegaz i wilk.

Byłem starszy od tych wszystkich dzieci Zeusa, które później zasiadały w radzie. Moimi najlepszymi przyjaciółmi byli Apollo i Hermes, ale dobrze dogadywałem się też z Artemidą i Hefajstosem. Uwielbiałem również spędzać czas z Zoe i Kalipso, córkami Atlasa.

Jako bóg miałem czarne, smagane wiatrem włosy, które odziedziczyłem po ojcu i złote oczy. Teraz nie zrozumcie mnie źle. To nie były oczy, jakie miał Kronos lub Eidolony. Moje oczy były ciepłe, podczas gdy ich były zimne jak lód. Ciężko pomylić moje oczy z ich. Z biegiem czasu dostałem złote pasma na włosach. Miałem też jasnobrązową od leżenia na plaży skórę.

Miałem też inną charakterystyczną cechę. Oprócz swoich mocy, dostałem też hydrokinezę i rozmawianie z koniowatymi oraz wodnymi stworzeniami. Odziedziczyłem to od ojca i szczerze mówiąc, byłem zdziwiony. Bogowie nie często dziedziczą moce swoich rodziców.

W przeciwieństwie do innych bogów, nigdy nie miałem śmiertelnych dzieci. Jestem bogiem lojalności, nie zrobiłbym dziecka przypadkowo napotkanej kobiecie. Czekałem na tą jedyną, z którą mógłbym spędzić resztę życia.

Jednak to nie znaczyło, że nie miałem herosów. Ale kiedy u innych były to biologiczne dzieci, ja błogosławiłem bohaterów i tworzyłem ludzi z gliny. W końcu... Byłem bogiem życia. To wiązało się z wieloma innymi dziedzinami. Miałem również umowę z Hadesem, mogłem wskrzeszać bohaterów, którzy zasłużyli na drugą szansę.

Kiedyś byłem uwielbiany na Olimpie i na Ziemi. Ale teraz? Zapomniany bóg. Tymi dwoma słowami można by mnie opisać. Widzisz, moją zaletą (lub wadą) było to, że z jakiegoś powodu nie byłem związany starożytnymi prawami. W związku z tym pomagałem ludziom, a oni czcili mnie i wielbili może nawet bardziej niż Zeusa.

Niestety można powiedzieć, że właśnie to przyniosło mi karę.

Wśród bogów jest pewna zasada głosząca, że im więcej osób Cię czci i modli się do ciebie, tym potężniejszy się stajesz. Więc mogę śmiało powiedzieć, że byłem bardzo potężnym bóstwem. Miałem świątynię w każdym mieście w Grecji lub Rzymie. Jak można się domyślić, Królowi Bogów nie za bardzo podobało, że jakiś syn Posejdona jest wielbiony bardziej od niego.

A najbardziej wściekł się wtedy, gdy jego kochanka nazwała syna moim imieniem. Perseusz jako jeden z niewielu herosów wiódł szczęśliwe życie, a umarł ze starości.

Więc pewnego dnia Zeus zniszczył wszystko...

Szedłem sobie wesoło pośród pól i nuciłem jakąś melodię. Rolnicy machali mi na powitanie. To była wyspa Afosiosi – moje święte miejsce. Uwielbiałem tu przychodzić.

Jednak nie wiedziałem, że widzę tą wyspę, tych ludzi ostatni raz.

Nagle teleportowałem się na Olimp. To było niekontrolowane – szedłem do swojej świątyni, aby pobłogosławić młode małżeństwo, które mnie o to poprosiło.

Klęczałem po środku pokoju rady. Byłem bardzo zdezorientowany, podobnie jak inni bogowie prócz Zeusa, Hery i Aresa.

- Perseusz! – zagrzmiał Król. – Przez swoją potęgę stałeś się zagrożeniem dla Olimpu! Jesteś oskarżony o zdradę i szpiegostwo dla Kronosa i tytanów. Niniejszym głosujmy o wygnaniu Perseusza.

Zmarszczyłem brwi. To brzmiało absurdalnie. Jakby to sobie zmyślił, żeby się mnie pozbyć, bo jestem potężniejszy od niego...

No jasne. On dokładnie tak zrobił.

- Ojcze! – wrzasnął ze strachem Apollo. – Przecież Percy jest bogiem lojalności, na gacie Hadesa! Jak mógłby zdradzić?

- To brzmi bardzo absurdalnie. – zgodziła się z bratem Artemida.

- Mamy dowody. – uśmiechnął się złośliwie Ares. Wyciągnął coś z kieszeni. Wisiorek z sierpem Kronosa. – Znalazłem to u niego w świątyni.

Moje oczy rozszerzyły się.

- To niemożliwe! – warknąłem. – Jestem lojalny wobec Olimpu! Nigdy nie zdradziłbym swojej rodziny!

- O tym zadecyduje rada. – prychnęła Hera. Mój ojciec wyglądał na zbyt oszołomionego, aby cokolwiek powiedzieć, Hermes natomiast powstrzymywał Hefajstosa od rzucenia się na żonę Zeusa.

- Głosujmy więc! – krzyknął gromowładny. – Kto jest przeciw wygnaniu?

Apollo, Artemida, Hermes, Hefajstos i mój ojciec podnieśli ręce.

- A kto za? – zapytała Hera. Ona, Zeus, Ares, Demeter, Afrodyta i Atena zagłosowali.

- Niniejszym więc, ja, Zeus, król bogów, uznaję Perseusza za wygnanego z Olimpu. Zakazuję również odwiedzania go i czczenia przez śmiertelników, a jego herosi, kapłani, świątynie i wyspa zostaną zniszczone. – zagrzmiał gromowładny.

- Nie! – zawołałem, stając na równe nogi. – Wygnaj mnie, ale nie rób nikomu krzywdy! Nic nie zrobili!

- Za późno. – uśmiechnął się złośliwie. W mojej głowie pojawiły się straszne wizje.

Nad Afosiosi kłębiły się czarne chmury. Błyskawice niszczyły wszystko na swojej drodze. Ludzie umierali. Świątynie zawalały się. Wyspa tonęła.

Upadłem na kolana, łzy płynęły mi po twarzy. To był dla mnie cios. Cios prosto w serce.

- Zapłacisz za to, Zeus. – warknąłem. – Odtąd twoi synowie i córki nie zaznają dobrego dzieciństwa. Ich matki będą wpadały w obłęd, a dzieci będą ścigane przez potwory aż do śmierci. Odczujesz skutki swojego błędu. – moje oczy zaświeciły złowrogo i zniknąłem.

Z tego, co wiem, Zeus zakazał wszystkim mówienia o mnie. Wymazał mnie z kart historii. Ludzie, którzy mnie pamiętali, zostali wybici, azamiast mnie Olimpijczykiem stał się Dionizos.

Przez następne tysiące lat wędrowałem po świecie. Moja moc z każdym dniem malała, ale nadal mogłem udzielać małych błogosławieństw bohaterom takim jak Peryklimenos. Tak, jego zmiennokształtność pochodzi ode mnie. W końcu byłem bogiem zmienności. Zmienności wszystkiego: poglądów, wyglądu. Nie mogłem zmieniać tylko jednego: lojalności.

Większość czasu spędzałem na Ogygii rozmawiając z Kalipso. Byliśmy jak rodzeństwo, chociaż moim ukochanym bratem był Tryton, a siostrą Kymopoleia. W jakiś sposób łączyłem swoją pokręconą rodzinę. Ale teraz nie wolno mi było się nawet z nimi widywać.

Około dwa tysiące lat po moim wygnaniu zacząłem mieć wizje trzech wielkich Przepowiedni, Kronosa, Gai i Tartara. Wydawało mi się to dość dziwne. Zawsze próbowali mnie przekonać do dołączenia do nich i tak dalej. Wtedy zrozumiałem, że czekają nas trzy wojny. I to wcale nie było dobre.

Rozmawiałem o tym z Kalipso. Powiedziała, że skoro jestem bogiem bohaterów i życia oraz już mam umowę z Hadesem, będę mógł przysyłać umarłych w wojnach herosów na Ogygię.

Stwierdziłem, że to bardzo dobry pomysł. Jednak był pewien szkopuł. Jak mówiłem, moja moc malała, pewnego dnia stanę się herosem. Wątpiłem, czy miałbym dość siły do wskrzeszania. Ale... Zawsze warto spróbować, prawda?

18 sierpnia 1993 roku u progu Sally Jackson pojawił się mały chłopiec, którego wszyscy znamy. Perseusz „Percy" Jackson, wcielenie boga Perseusza, który pewnego dnia odzyska swoją moc.

Betrayed GodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz