°when the party's over°

290 15 7
                                    

Otworzyła oczy, słysząc skrzypienie podłogi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Otworzyła oczy, słysząc skrzypienie podłogi. Następnie ze środka łóżka przesunęła się na prawo, robiąc mu miejsce. To powoli stawało się ich tradycją, od kiedy Avengers wrócili z tego wieżowca. Blondynka nie miała nic przeciwko - spało się jej wyjątkowo lepiej, a nawet jeśli budził ją koszmar to pierwszy raz w życiu, ktoś był obok. Być może nic do siebie nie mówili, ale żadnemu to nie przeszkadzało. Po prostu leżeli, próbując jakoś zasnąć. Lena była zaskoczona sama sobą - zapierała się przed tymi uczuciami rękami i nogami, a wystarczył jeden bodziec by stalowa ściana pękła, uwalniając więźniów. Mężczyzna ułożył się powoli obok niej, naciągając na nich kołdrę. Światło, które wpadało przez okno, odbijało się od jego lewego ramienia. Przyciągnął ją do siebie, a ona nie oponowała wiedząc, że tego potrzebuje. Przymknęła oczy, układając głowę na jego ramieniu. Czasem miała ochotę się odezwać i spytać, ale tego nie robiła. Nie chciała go do niczego przymuszać. W ciągu ostatnich kilku nocy to ona chciała przyjść do niego pierwsza, ale jednak zawsze została u siebie, nie wiedząc czy to dobry pomysł. To wszystko przypominało jej wydarzenia sprzed ponad pięćdziesięciu lat, które tak ją bolały. Heraklit z Efezu powiedział, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Rosjanka przez większość życia ostro trzymała się tej zasady mówiąc, że nie chce popełnić tego samego błędu drugi raz - że nie przegnie znowu z widowiskowością zabójstwa dla służb, że nie sprawi im już problemu, a nawet że na drugi raz nie uwali podłogi akademii krwią, bo za to też się jej dostało. Tymczasem leżała w łóżku z tym samym mężczyzną, którego nie chciała nigdy więcej spotkać. Ironia losu - miała wrażenie, że śpi się jej o wiele lepiej odkąd zasnęli razem w łazience. Wzięła głęboki wdech i ostatecznie przymknęła powieki, próbując zasnąć.

Przeciągnęła się i wstała, kładąc stopy na zimnej podłodze. Zgarnęła po drodze sportowe spodnie i jakąś dużą, czarną koszulkę i weszła do łazienki aby się ogarnąć. Umówiła się z Kate, że razem potrenują - ona spróbuję strzelać z łuku, za to Bishop porzuca sztyletami. Rosjanka nie pamiętała, kiedy ostatnio strzelała z takiej broni. Związała jasne włosy w ciasnego warkocza, a następnie szybko umyła twarz. Musiała jeszcze iść po jakieś śniadanie, choć jak zwykle nie wiedziała co zjeść. Kiedyś nie miała właściwie żadnego wyboru, więc przychodzi jej to szybko łatwo. W siedzibie Avengers mogła wziąć co dokładnie chciała, więc nigdy nie mogła się zdecydować. Po ubraniu jakiś Adidasów, które miała dzięki Wandzie, ruszyła korytarzem. Wszędzie było dziwacznie cicho, jakby męskiej części drużyny nie było. Przy lodówce stały akurat Hope oraz Cassie, ewidentnie próbujące coś znaleźć.

- Hej - powiedziała, a one odpowiedziały jej tym samym.- Co tu tak cicho?

- Właśnie nie mam pojęcia - van Dyne pokręciła głową.- Od Friday dowiedziałam się, że wyszli nad ranem zabraniając jej mówić gdzie.

Lena zmarszczyła brwi, nie mogąc się domyślić o co chodzi. Wyciągnęła z szafki jakieś płatki, które chyba należały do Petera, a następnie wsypała je do truskawkowego jogurtu. Wzięła po prostu pierwszą rzecz, jaka wpadła jej do głowy. Do kuchni weszła też Wanda, Kate i Shuri. Ta trzecia wyglądała, jakby miała zaraz paść na ziemię.

No Peace For My Soul| Marvel|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz