Yeonjun nie zastanawiając się dłużej wybiegł ze szkoły, ignorując fakt, że zostawił swoje buty na basenie. Jego wzrok od razu przykuł mężczyzna, który rozmawiał z jego nauczycielem. Był to ten sam, który wcześniej podawał się za psychologa. Nie wróżyło to nic dobrego. Schował się za krzakami, aby podsłuchać rozmowę. Nie usłyszał zbyt wiele, ale mógł przysiąc, że rozmawiali o nim.
Nagle wzrok tamtego mężczyzny skierował się wprost w jego stronę. Nie możliwe, żeby go widział, przecież był ukryty. Chłopak poczuł, jak paraliżuje go strach. Oczy jego prześladowcy dosłownie zabłysnęły jakąś złowrogą mocą, jakby przenikały przez wszystko.
- Ty idoto, uciekaj. - Nagle ktoś złapał go za ramię i pociągnął go w stronę przystanku autobusowego. Był zbyt zaskoczony, żeby się oprzeć. Momentalnie zauważył, że był to czerwonowłosy chłopak, ten sam, którego spotkał w szpitalu. Pobiegł za nim do stojącego autobusu, cały czas czując na sobie wzrok wroga. Wszedłwszy do środka od razu wyjrzał za okno, ku jego zdziwieniu, nikt za nim nie poszedł. Co więcej, nikogo nie było już przed wejściem do budynku.
Czuł na sobie coś dziwnego i wiedział, że to sprawka jego towarzysza. Spojrzał na niego unosząc brwi.
- Kim jesteś i dlaczego znów jesteś tam gdzie ja? - Spytał Yeonjun, pragnący wyjaśnień.
- Jestem tu, ponieważ jesteś mi potrzebny. - Odparł sucho w odpowiedzi, bawiąc się starym kompasem. Po chwili schował go do kieszeni. - Masz zdolności, które mogą bardzo wpłynąć na naszą rzeczywistość. Możesz pokazać nam prawdę, ale masz też możliwość obrócenia wszystkiego w iluzję. Jesteś ważnym dla mnie narzędziem Yeonjun, ale i ty potrzebujesz mnie. Wiesz czemu tamci sprzed szkoły zniknęli? Użyłem twojej energii, aby nas przenieść w inną strefę czasu. Jednak nie umiem w pełni wykorzystać twojego potencjału, więc nie potrwa to długo, dlatego jedziemy teraz jak najdalej.
Choć te wyjaśnienia wydawały się kompletnym bałaganem, ciemnowłosy zrozumiał je bez problemu. Musiał zaakceptować sytuację taką, jaką jest. Niewiele już mogło go zaskoczyć.
- Jak masz na imię? - Zapytał po chwili milczenia.
- Taehyun, jeden z przyjaciół Soobina.
- Czyli jesteś też przyjacielem Hueningkaia i Beomgyu? Nie wspominali o tobie. - W odpowiedzi otrzymał tylko ciszę.
Po chwili pojazd się zatrzymał, a Taehyun złapał go za nadgarstek ciągnąc go do wyjścia. Znaleźli się na zupełnym odludziu.
Minęło trochę czasu, a przed Yeonjunem ukazało się obozowisko. Ku jego zdziwieniu nagle znalazł się sam, jednak wciąż wyczuwał czyjąś obecność. Kucnął przy ognisku i zaczął rozglądać się dookoła. Zapewne to tu ukrywał się cały czas jego tajemniczy towarzysz.
Musiał przyznać, że nigdy w życiu nie widział tak ładnego miejsca umieszczonego wśród natury. Wszystko wydawało się szczególnie magiczne. Rzucił okiem na rozrzucone wokół rzeczy. Wśród nich znajdowała się zniszczona zabawka i okulary. Coś tchnęło go aby przyjrzeć się im bliżej. Chwycił w dłonie oparwki i przyjrzał się nim dokładniej. Były wyraźnie zniszczone, co oznaczało, że ktoś wcześniej wiele z nimi przeszedł. Znajdowała się na nich papierowa taśma z rozmazanym podpisem, bedącym prawdopodobnie imieniem właściciela. Ciemnowłosy był przekonany, że z rozmytych liter powstaje "Soobin", jednak nie był pewien, czy to tylko złudzenie, powstałe w wyniku tego, że ów chłopak utkwił mu w głowie, prawdopodobnie nieodwracalnie.
Poczuł potrzebę spotkania się z nim, ale w obecnej sytuacji nie było to możliwe. Westchnął ciężko i jak gdyby nigdy nic założył na nos trzymany w ręce przedmiot. Widok, który spotkał go w wyniku tego sprawił, że jego serce stanęło na moment. Wszystko to, co było piękne i idealne w tamtej chwili stało w ogniu. Zupełnie, jakby zobaczył inną rzeczywistość, choć bardziej wyglądało to jak bolesna przeszłość.
CZYTASZ
I CAN HEAR YOU-yeonbin
FanfictionYeonjun jest licealistą, który dopiero co osiągnął dorosłość. Każdy bez wyjątku go porzucał ze względu na dziwne głosy, które słyszał. Chłopak od najmłodszych lat był przekonany, że są to wołania zmarłych i właśnie to powtarzał rodzicom, a ci uznali...