Ocknął się, gdy do jego nosa dotarł duszący zapach dymu. Złapał raptownie oddech przypominając sobie, w jakiej dziwnej sytuacji się znalazł.
– Tom – usłyszał, więc spojrzał w kierunku, z którego dochodził głos.
Żarówki pod sufitem wyłączono, ale ciemność rozpraszała duża ilość płonących pochodni. Przed nimi stała kobieta, którą widział wcześniej. Była teraz ubrana w czarną suknię z długimi rękawami i wysoką stójką. Za nią, w oddali, majaczył jakiś jasny kształt. Nie mógł go rozpoznać bo oczy ciągle zachodziły mu łzami od dymu. Nerwowo wytarł twarz.
– Zostałeś sprowadzony przed oblicze sądu, aby wymierzył ci sprawiedliwość.
Zamarł. Nic nie rozumiał. Sąd? To musiała być pomyłka. Przecież nigdy nie popełnił żadnego przestępstwa, nawet nie przejechał na czerwonym świetle.
– Chłopaki? Możecie wyjść! – krzyknął, udając śmiech. – Naprawdę świetny żart, ale już wystarczy!
Kobieta westchnęła.
– Mogłeś przyznać się do winy i okazać skruchę – powiedziała lodowatym tonem. – Ale nie skorzystałeś z tej możliwości. Dla zatwardziałych nie ma litości.
Ostatnie słowa wyrzuciła z siebie szybko i z jakąś mroczną satysfakcją. Machnęła ręką i po chwili jasny punkt znalazł się tuż za nią. Była to urocza dziewczyna w śnieżnobiałej sukience, która zakrywała wszystko, oprócz dłoni i twarzy. Tomowi nie umknęło, że ubranie ciasno opinało sporej wielkości piersi. Wyglądała jak tamta szalona kobieta, ale młodsza i piękniejsza; mogła mieć piętnaście lat. Mężczyzna sapnął z zachwytu, pomimo absurdalnej sytuacji w jakiej się znalazł. Dziewczyna szybko spuściła łagodne oczy i wbiła je w ziemię. Jej matka zmroziła go lodowatym spojrzeniem.
Co za przebieranki. Pomyślał, dodając sobie odwagi. Pewnie chłopaki z nowej pracy zorganizowali otrzęsiny. Philip przecież mówił, że to jajcarze.
– Chodźcie tu wszyscy! Pora zaczynać! – kobieta wykrzyknęła donośnie, podnosząc ramiona gwałtownie w górę.
Tom zadrżał, gdy ciemność zafalowała. Znikąd pojawiły się postacie w czerni, które go otoczyły. Jeśli dobrze policzył, było ich sześć, a każda miała na sobie ciemną szatę. Odzienie ciągnęło się po ziemi, luźno opływało ciała przybyłych i sięgało do samej głowy, kończąc się spiczastym kapturem. Twarze zasłaniały kominiarki z wyciętymi otworami na oczy, które raziły bielą.
– Chłopaki! – zawołał Tom niepewnie się przy tym uśmiechając. – Ale napędziliście mi stracha! Świetny pomysł! Będzie o czym opowiadać!
Żadna z ciemnych postaci nie zareagowała. Stali niczym posągi wokół trumny, w której leżał. Za nimi poruszyło się coś. Przyjrzał się niepewnie i zobaczył, że to dziewczynka przyniosła kobiecie jakąś zwiniętą kartkę. Tamta pogładziła ją po głowie, coś szepnęła i młodsza odeszła pod ścianę.
– Dzisiaj przed obliczem Sprawiedliwości stanął Tom Williams – oczytała kobieta po rozwinięciu kartki. – Został on uznany za winnego zdrady Susan, którą pojął za żonę 23 kwietnia 1998 roku.
Susan? Skąd mogą o tym wiedzieć? Przecież nikomu nie mówiłem o romansie z Vanessą. Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach.
– Karą jest śmierć poprzez oczyszczenie – dobiegło jego uszu. Wzdrygnął się.
To absurd.
– Jesteś szalona! – wrzasnął. – W jakim świecie ty żyjesz?! Na mocy jakiego prawa miałabyś mnie skazać na śmierć?! I to za coś takiego! – mówił coraz głośniej, szarpiąc się w niewygodnej pozycji.
CZYTASZ
Eternal Justice
Short StoryMężczyzna budzi się w pułapce, z której nie może uciec. W końcu dowiaduje się, że to kara, będąca konsekwencją jego samolubnych działań. Ostrzeżenia: przemoc, brutalność, sadyzm, gwałt, obraza uczuć religijnych Projekt okładki: muniashek