𝐝𝐚𝐲 𝐭𝐰𝐨: charge, anxious, outmantle

1.4K 140 49
                                    

Prawdę mówiąc, Kenma nie był tego wszystkiego pewien.

Poprawił nerwowo krawat, w duchu narzekając na nieprzyjemne uczucie owijające się wokół jego szyi. Wziął głęboki oddech. Da radę. Musi. Dla Shoyo.

– Kenma! – niemalże podskoczył na dźwięk energicznego głosu i odwrócił się w kierunku, z którego pochodził. Rudowłosy siatkarz szedł do niego z wielkim, szczęśliwym uśmiechem i rozczuleniem, z jakim patrzył tylko na Kozume, w brązowych oczach. Ciemnowłosy na wpół świadomie przygryzł wargę, po raz kolejny już tego wieczoru lustrując swojego partnera od stóp do głów. Cholera, naprawdę wyglądał zbyt dobrze w tym pieprzonym garniturze. Stop. Kenma, opanuj się.

– Shoyo.

Hinata stanął tuż obok niego i chwycił jego dłoń.

– Wszystko w porządku? – zapytał, patrząc na niego z troską. – Pamiętaj, że jeżeli będziesz miał dość, od razu się stąd zwiniemy.

– Pamiętam, nie martw się. – Z trudem przywołał na twarz coś na kształt półuśmiechu. - Jest w porządku, po prostu jestem trochę... zestresowany.

– Zestresowany? Ty? – spojrzał na niego z niedowierzaniem wymieszanym z rozbawieniem. - Ten sławny youtuber, który codziennie gada na streamie z tysiącami swoich fanów bez najmniejszego mrugnięcia okiem, stresuje się spotkaniem z niecałą setką ludzi, z którymi nawet nie będzie musiał rozmawiać?

– Wiesz, że to co innego – mruknął w odpowiedzi, spuszczając wzrok na ich splecione palce.

– Hej, spójrz na mnie – Shoyo chwycił jego twarz w dłonie, uspokajająco gładząc kciukami policzki. Uśmiechnął się do niego swoim najcieplejszym, pełnym otuchy uśmiechem. – Będzie dobrze.

Łatwo ci mówić, pomyślał z cieniem irytacji. Jemu to wszystko przychodziło z niesamowitą łatwością – wywiady z dziennikarzami, natarczywi fani lgnący do niego po każdym meczu, czy nawet i konfrontacja z tymi wszystkimi ważnymi ludźmi, jaka czekała ich na dzisiejszej gali.

Miało to być coś w rodzaju przyjęcia z okazji nowego sezonu, Hinata bywał już na przynajmniej kilku takich, odkąd udało mu się dostać w poczet zawodowych pro graczy, jednak to był pierwszy raz, gdy miał pojawić się z osobą towarzyszącą, w dodatku bezpośrednio i oficjalnie przyznając, że jest to jego druga połówka.

Oczywistym było, że Kenma się tym stresował! Przecież to było tak ważne... Nie chciał się skompromitować, nie chciał pokazać światu, że ktoś tak wspaniały jak Hinata Shoyo, wybrał sobie kogoś tak żałosnego jak Kozume Kenma.

Opalone palce o stwardniałej od ciągłego kontaktu z piłką skórze znów splątały się z tymi znacznie delikatniejszymi i bledszymi, a on z zaskoczeniem odkrył, że się odpręża. Bez nerwów. Shoyo przez cały czas będzie blisko niego, nie jest sam. Pozwolił się pociągnąć w kierunku wejścia, nieświadomie uśmiechając się lekko.

– Szybko, Kenma! Nie możemy pozwolić, żeby te ciuchy, które nam kupiłeś się zmarnowały! Wyglądamy zbyt dobrze, by nie pokazać się światu!

Tak, z miłością jego życia u boku, nie bał się już niczego.

KOT W SŁOŃCU. kenhinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz