Wstałam o 9:00, była dzisiaj sobota, na szczęście. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do lustra, zobaczyłam wielkie wory pod oczami, przeraziłam się. Ktoś zapukał mi do drzwi.........był to Jacob.
-wiesz co Sara, ja muszę wyjść i przychodzę z powrotem z chłopakami.
-no spoko ale na ile wychodzisz i kto przyjdzie.-zapytałam.
-za dużo chcesz wiedzieć.-zaśmiał się.-dowiesz się w swoim czasie.
-Spierdalaj stary, dobra idź już.
-nie mów tak jestem od ciebie starszy, zapamiętaj to sobie.-pokazałam mu środkowy palec a on wyszedł.Podeszłam do mojej wielkiej szafy o wybrałam szare dresy i czarna bluzę Jacoba, wiem zabieram mu czasami bluzy ale on mi pozwalał do czasu aż mu zostały tylko dwie. Czasami zastanawiam się jak wszyscy ze mną wytrzymują? Moja mama wyjechała w delegacje i zostałam z bratem ale on tylko przyprowadza tych debili, znaczy nic do nich nie mam tylko ten Payton mnie wkurwia. Każda łaska jest jego on ma je tylko na to żeby je przelecieć i koniec i tak w kółko. Ale od pewnego czasu nie przynosi żadnych lasek do domu. Skąd to wiem? Mam okno na przeciwko jego wiec widze bo nie ma zasłon, jak można nie mieć zasłon w pokoju? Nie wiem nie ważne mam go w dupie mimo tego ze znam go całe życie, bo nasi rodzice się przyjaźnią i tak wyszło ze muszę czasami go nocować albo udawać ze go lubie ale jeszcze żyje. Gdybym mogła zabiłabym się, ale zbyt wiele by mnie ominęło. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie mój telefon ktoś do mnie dzwonił. Była to Avani moja kochana przyjaciółeczka.
-Hej Kochanie, mam do ciebie pytanie.-jak coś to my do siebie tak mówimy.
-No mów, coś się stało?-zapytałam.
-Nie ale mogę do ciebie przyjść bo moja rodzice wychodzą a wiesz ze ja się boje siedzieć sama w domu w nocy.-zasmialam się z niej ona na 16 lat a boi się być zama w domu, masakra.
-Wiesz co, muszę się zastanowić czy cie wpuszczę.
-Ejj no weź.-wydarła się.
-Już spokojnie, żartowałam.-Nie mogłam przestać się śmiać.
-Dobra ja będę za dwie godziny.
-Dlaczego za dwie, jest dopiero 10:00.-zdziwiłam się.
-Bo chce jeszcze z tobą pogadać.
-Aha no oki, to widzimy się za dwie godziny.
-Pa, kocham cie Sara.
-Ja ciebie tez wariatko.-zasmialam się i rozłączyłam.Po rozmowie zaszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki. W tym czasie chyba Jacob wrócił do domu, ale nie sam. Byli tam jeszcze Payton, Jackson i Dylan. Wyjęłam sobie jogurt z lodówki, położyłam na blacie i przywitałam się przytulasem z chłopakami prucz z Paytonem. Jemu powiedziałam tylko oschłe „cześć".
-A ze mną się nie przytulisz?-zapytał brunet.
-Em......Nie.
-Ale dlaczego?-zdobił smutną minkę
-Moormeier, ta twoja smutna minka na mnie nie działa, a dlaczego się z tobą nie przytule? Bo cie nie lubie, i tyle.- odwróciłam się od nich i poszłam po moje jedzenie.
-Dlaczego wy się tak nie lubicie?-zapytał Dylan.
-mam zwoje powody.-przewróciłam oczami.
-Ja cie lubie.-Powiedział Payton.
-A ja ciebie nie. I przestańcie ciagle i tym gadać pogódźcie się z tym ze go nie lubie. Nie da się kogoś lubić na przymus.-odparłam.- a i jak coś Avani dzisiaj u mnie śpi wiec nie zróbcie mi przypału.
-A co nam zrobisz jeżeli zrobimy ci przypał?-zapytał Jackson.
-Właśnie.-powiedział Jacob siadając na kanapie a za nimi chłopaki.
-Proszę was po prostu nie właźcie nam do pokoju i nie drzyjcie mordy na cały dom, błagam.
-Chce w coś zamian.-powiedział Dylan.
-My tez.-powiedzieli Payton i Jacob.
-Ale co?-zapytałam. Pokazali na swoje policzki na znak pocałunku.-Oooo nie. Nie ma takiej szansy.
-To będziemy się wydzierać na cały dom i będziemy wchodzić wam do pokoju.-zaśmiał się Jacob.
-Nie chce was całować.-powiedziałam.
-Na pewno?
-Ok, zrobię to ale tylko dla tego ze chce spokoju.-widziałam ich zboczone miny.-Tylko bez żadnych numerów.
-Ja chce w usta.-powiedział Dylan.
-Ja tez.-powiedział Jackson a za nim powtórzył Payton.
-Słucham! Nie.-wykrzyczałam.
-Ok, to możesz pomarzyć o spokoju.-zaśmiali się wszyscy.
-Muszę?-zapytałam.
-TAK.-Wykrzyczeli chłopaki pruć mojego brata.
-Muszę sobie pomyśleć.-podeszłam do kanapy na której siedzieli chłopaki spojrzałam najpierw na Dylana potem na Paytona a na koniec na Jacksona.
-Czemu się tak patrz.....
-Zamknij się Payton, ja tu sobie wybieram kogo najpierw pocałuje skoro muszę.-Dobra Jackson,wstawaj.
-Okey.-zdziwił się.-Ale ja mam cie pocałować czy ty mnie.-walnęłam sobie facepalma.
-Ja ciebie ale nie marz sobie o niczym ja cie tylko musne w usta nic więcej.
-Ok.-on zrobił dziubek a ja zaczęłam uciekać a oni we trójkę zaczęli mnie gonić. Szybko pobiegłam do łazienki na górę i zamknęłam się w niej.
-Pożałujesz tego Sara.-powiedział Jackson.-nie wymkniesz się i tak mnie pocałujesz.
-Nie.-powiedziałam krótko.
-zobaczymy.Potem chłopcy zeszli na dół a ja zorientowałam się ze nie mam mojego telefonu w kieszeni. Ktoś musiał mi go zabrać. Powiedziałam głośno „KURWA" i uderzyłam w drzwi. Powoli wyszłam z łazienki.
-Gdzie się wybierasz.-wystraszyłam się i podskoczyłam.
-Payton jesteś głupi.-wyszeptałam. Chciałam odejść ale on złapał mnie za nadgarstek.-puszczaj mnie debilu.
-CHŁOPAKI SARA JUŻ WYSZŁA Z ŁAZIENKI!-wydarł się a ja słyszałam kroki po schodach.
-Dlaczego to zrobiłeś, nienawidze cie!
-A ty dlaczego nie chciałaś pocałować Jacksona? Hm?-zapytał.
-Bo to jest moj przyjaciel, nie zrobię tego, nie potrafię nie rozumiesz?
-Nie-zaśmiał się a chłopaki już byli koło nas.
-I co Sara nie udało ci się uciec.-Jackson mnie już wkurwia. Wiem co zrobię wymusze płacz bo umiem.
-No, nie.-zaczęła lecieć mi jedna łza potem druga.
-Ej,czemu płaczesz?-zapytał mnie Jackson.
-Bo...........bo mam swoje powody.-dalej „płakałam". Wgl czułam zie dziwnie bo Jackson był przede mną a te debile po jednej i drugiej stronie.
-Masz nam powiedzieć.-powiedział Dylan zmartwiony.
-Nie powiem, dajcie mi święty spokój, możesz mnie wypuścić?
-Dobra ale ja i tak się dowiem.-powiedział Jackson i odeszli. A ja czułam zwycięstwo. Poszłam pokoju spojrzałam na zegarek była już 13:09 a Avani jeszcze nie było, postanowiłam do niej zadzwonić.-Avani! Gdzie ty jesteś!
-Spokojnie idę już. Byłam w sklepie po jedzenie.-słyszałam tylko jak coś je.
-Ok to czekam, bay.
-Pa.Po rozmowie usiadłam na łóżku i włączyłam Netflix'a czyli nasz ulubiony serial „Szkoła dla elity". Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Zeszłam na dół, zobaczyłam jak chłopaki jakby posmutnieli ale dobrze im tak. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam tylko jak Avani trzyma wielką torbę jakiegoś żarcia. Od razu przytuliłam ją.
-Udusisz mnie zaraz.-zaśmiała się.
-Dobra chodź, bo jestem głodna. Tak w ogóle to co kupiłaś?
-Zobaczysz.Avani zdjęła buty i podeszła do wyspy kuchennej. Widziałam jak patrzyła się ma chłopaków którzy byli smutni.
-Ej chłopaki, dlaczego jesteście smutni?-zapytała.
-Nie jesteśmy smutni.-powiedział Jackson.
-Dobra chodź Avani do góry nie zawracajmy im dupy.-odpowiedziałam.~ST~
Byłyśmy już w moim pokoju i oglądałyśmy film. I w tedy ktoś wszedł nam do pokoju.
___________________________________
Przynajmniej jeszcze się nie zakochali i o to mi chodzi bo te pierwsze rozdziały były bez sensu.
CZYTASZ
Nie odchodź
Teen FictionBędę tutaj pisać o paytonie i o dziewczynie która go nie zbyt lubiła. Ale ta nienawiść zamieni się w miłość.😊