Nie każdy stulatek z Brooklynu mógł stanąć na najwyższym poziomie pałacu króla Wakandy i obserwować tętniące życiem miasto. Lśniące wieżowce łaskotały czubkami sunące po niebie chmury, ludzie w charakterystycznych strojach przemykali po ulicach w tylko sobie znanym kierunku; to miasto nigdy nie przestanie go zadziwiać.
W ogromnym oknie dostrzegł swoje odbicie i pierwszy raz odkąd pamiętał nie skrzywił się na jego widok. Nawet błysk metalowej protezy nie zepsuł jego humoru, w końcu teraz była inna, bez tej przeklętej szkarłatniej jak jego przeszłość gwiazdy.
Zimowy Żołnierz zniknął. Został już tylko on.
Z zamyślenia wyrwał go dźwięk kroków odbijających się echem po przestronnym korytarzu. Shuri oderwała wzrok od telefonu i posłała Barnes'owi uśmiech.
— Dobrze się czujesz? — zapytała, stając z nim ramię w ramię i obserwując widok za oknem.
— Tak — powiedział, sam zaskoczony swoją odpowiedzią — a to wszystko dzięki tobie. Dziękuję. Nie potrafię znaleźć słów na to, jak bardzo jestem ci wdzięczny.
— Daj spokój — zaśmiała się i poklepała go po plecach. Jej bezpośredniość i pozytywne nastawienie do życia potrafiły być zaraźliwe. — Przyjemność po mojej stronie. Dzięki za powierzenie swojego mózgu nastolatce.
— Nie patrzyłem na to z tej perspektywy — zaśmiał się, a ona wyszczerzyła zęby.
— Jesteś gotów na powrót do domu?
— Sam nie wiem gdzie on jest.
— Przy ludziach, którzy cię kochają — odparła bez głębszego namysłu i złapała go za rękę, ponownie wlepiając spojrzenie w ekran telefonu — no chodź!
Quinjet wylądował miękko na placu, podrywając okoliczne ptaki do lotu. James przełknął głośno ślinę i poczuł lekkie kołatanie serca. Odruchowo położył dłoń na klatce piersiowej. Bucky Barnes miał tremę.
Kątem oka dostrzegł T'Challę. Gdy ich spojrzenia się spotkały wymienili się przelotnymi uśmiechami.
— Powodzenia, sierżancie Barnes. Biały wilku.
— Dziękuję — odparł i uścisnął jego dłoń. Ponownie wbił wzrok w Quinjeta, który otworzył swoje drzwi. Na rampie w niebieskich dżinsach i białym podkoszulku stanął Steve Rogers. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy w milczeniu.
— Gotowy do drogi, Buck? — zapytał w końcu blondyn, a James poczuł się jak w domu.
CZYTASZ
Regular life |winterwidow|
Fanfic- Nie - odparła i lekko się uśmiechnęła. - Nie spodziewałam się, że mogę mieć takie życie... zwyczajne życie. - Z tobą nic nie jest zwyczajne [...]