3."Widzę, że humor dopisuje, jarałeś?"

176 10 12
                                    

W pracy idzie mi całkiem nieźle. Dobrze się dogaduję ze współpracownikami i z szefową. W samym mieście też się zaaklimatyzowałam. I chodź mieszkam w Warszawie dopiero niewiele ponad tydzień, uważam, że ta przeprowadzka była dobrym wyborem.

Nadszedł dzień koncertu. Właśnie dziś dostałam bilet. Nie powiem, że nie, bo trochę się stresuję. Szczerze, nigdy nie byłam na takim koncercie, więc niezbyt wiem co i jak a do tego dochodzi fakt, że nikogo nie będę tam znała, noo... oprócz tego buca ale jego to od razu mogę pominąć.

Została godzina do rozpoczęcia koncertu, więc wychodzę z mieszkania.

Po półgodzinnej jeździe, stoję przed wejściem do tego całego klubu. Nie wiedziałam w ogóle gdzie mam się udać ani w jaki sposób mam spotkać tego debila. Mam do niego tylko maila, szczerze wątpię, żeby teraz go sprawdzał. Na szczęście jakiś, miły ochroniarz zgodził się mnie zaprowadzić na backstage bo też taki bilet miałam. Gdy miałam się zapytać gdzie znajdę Szpakowskiego, zorientowałam się, że typa już obok mnie nie ma. Super.

Stałam tak pod ścianą i obserwowałam ludzi. Każdy był zajęty, coś robił a ja nie wiedziałam co począć. Zaczęłam żałować, że w ogóle się zgodziłam, żeby tu przyjść. Mogłam sobie darować i zgodzić się na ten wywiad za tydzień.

-Proszę, proszę. Kto tu się pojawił.- Usłyszałam przy uchu. Szybko się odwracam i widzę Mateusza, sama nie wiem czy poczułam w tym momencie ulgę czy wręcz odwrotnie.- Szczerze, nie spodziewałem się, że tu przyjdziesz. Grzeczne dziewczynki chodzą w takie miejsca?- Prycha. Taa...zdecydowanie przeciwnie.

-Dobra zamknij się już.- Denerwuję się na co ten się śmieje.

-Oj już się nie bulwersuj. Złość piękności szkodzi.- Mruga do mnie okiem a ja wywracam oczami, na co ten zbliża się do mnie na niebezpieczną odległość cały czas utrzymując kontakt wzrokowy i szepcze mi do ucha.- Nie rób tak, nie lubię tego.- Czuję jego, ciepły oddech na moim policzku, przez co przechodząc mnie ciarki. Zauważa to, odsuwa się ode mnie i przybiera ten swój, pewny siebie, głupkowaty uśmieszek.

-Widzę, że humor dopisuje. Jarałeś?- Jeden, jeden, idioto. Mentalnie przybiłam sobie piątkę. Teraz to ja patrzę na niego z wyższością. Patrzy na mnie przez dłuższą chwilę jakby chciał mnie tym wzrokiem zabić.- Kiedy możemy przeprowadzić ten wywiad?- Zmieniam temat o coś czuję, że jak zaraz tego nie zrobię to mnie stąd siłą wyprowadzi.

-Po koncercie. Zostało już do niego mało czasu, nie zdążymy.- Odchrząkuje.- Chodź, przedstawię cię mojej ekipie.

Łapie mnie za rękę, na co momentalnie przechodzą mnie ciarki, i prowadzi mnie przez tłum ludzi. Kurczowo się go trzymam bo jakoś nie marzy mi się zgubić w tym momencie. Ci ludzie są dziwni. Nagle się z kimś zderzam, przez co prawie się przewracam ale czuję, że Mateusz wzmacnia uścisk. Widzę jak spogląda na mnie przez ramie z rozbawioną miną. Kilka sekund temu myślałam, że mnie zabije a teraz widzę, że humor mu dopisuje. Jego nastroje zmieniają się szybciej niż mi przed okresem.

-Łajza.- Śmieje się ze mnie.

-Wal się.- Odburknęłam a on się tylko głośniej zaśmiał.- Masz dwa metry i się cieszysz.- Chłopak ewidentnie jest rozbawiony całą tą sytuacją.

W końcu docieramy przed jakieś drzwi. Pusza moją rękę i wchodzi do środka pierwszy, ja zaraz za nim. Zauważył, że chowam się za jego plecami, więc dłonią na moich plecach popycha delikatnie w stronę grupki ludzi. Wszystkich uwaga jest skupiona na nas.

-No ludziska, to jest ta cała dziennikareczka.- Śmieje debil.

-O, stary, niezłą sztukę sobie załatwiłeś.- Śmieje się jeden z typów, zdejmując okulary i skanuje mnie wzrokiem od stóp do głowy, przez co czuję się niekomfortowo. Chciałabym w tej chwili zniknąć. Odruchowo robię krok w tył ale napotykam Mateusza.

Ona była taka piękna |GUZIOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz