1.Sen

1.6K 104 10
                                    

Ciemność. 

Zimno.

Ból.

Spadam.

Boję się.

Ciemność.

Zimno.

Ból.

Spadam.

Umieram.

Widzę ziemię.

Zbliżam się do niej.

Zaraz jej dotknę.

Umrę.

Roztrzaskam się na kawałki.

Boję się.

Ciemność.

Zimno.

Ból.

Spadam.

Widzę ziemię.

Ale nie jestem ani trochę bliżej jej.

Czy nie umrę?

Nie roztrzaskam się?

Przeżyję?

Ktoś mnie znajdzie?

Czuję pęd powietrza, ale nie spadam.

Widzę ziemię, ale się do niej nie zbliżam.

Wciąż się boję...

Co ja tu robię?

Co to za miejsce?

Patrzę powoli wokoło.

Ciemność.

Tylko to widzę.

A potem nagle...

Widzę małe światełko.

Chcę dostać się bliżej.

Czuję jakbym nie szła, a płynęła.

Powoli zbliżam się do małego punkciku.

W tym świetle, widzę ludzi.

Dwoje.

Dwie dziewczyny.

Jedna jest mała, czarnowłosa.

Druga ruda, na oko w moim wieku.

Nie rozpoznaję ich.

Ale je znam.

Jestem pewna. 

Wiem, że coś dla mnie znaczą.

Chcę zapytać je, co ja tu robię?

Co się dzieje?

Gdzie ja jestem?

Ale nie mogę powiedzieć słowa.

Czuję, jakbym miała na ustach taśmę klejącą.

Która uniemożliwia mi mówienie.

Dotykam moich ust.

Nic na nich nie ma.

Gdzie ja jestem?

Światełko zaczyna się oddalać.

Próbuję je dogonić, ale nogi mam jak z waty.

Upadam.

Ale nie czuję podłoża.

Obracam się powoli.

Światełko zniknęło.

Te dwie dziewczyny także.

Muszę się dowiedzieć, kim są.

Muszę się dowiedzieć, dlaczego mnie zostawiły.

Tutaj.

Samą. 

Przerażoną.

W ciemności.

Nagle słyszę głos.

Jest tak wyraźny, że aż nieprawdziwy.

-Charlie, Chrlieee!!

Znam ten głos.

Ale nie wiem skąd.

I co tu robi?

To jest męski głos.

A nigdzie nie widzę jego właściciela.

Sama.

Przerażona.

-Charlie!!

Czuję, jak coś mną potrząsa. 

Znowu zaczynam spadać.

Tym razem ziemia się przybliża.

Umrę.

Tutaj.

Sama.

W ciemności.

I nagle dotykam ziemi.

Ale czuję bólu. 

Otworzyłam powoli powieki. Byłam w jakimś dużym, białym pomieszczeniu. Tuż nade mną, pochylała sie jakaś osoba. Był to wysoki i.... bardzo przystojny mężczyzna. Rozejrzałam się nieprzytomnym wzrokiem po pokoju.

Nie umarłam. 

To był tylko sen.

-Cześć, Charlie.- powiedział mężczyzna.- Nazywam się Chris Diveer. Witamy w OSN. Ośrodku szkoleniowym dla nowonarodzonych. Jestem twoim pater. Miło, że się wreszcie obudziłaś...

Oj, tego nie jestem taka pewna- powiedziałam cicho. Już nie miałam problemów z mówieniem.- Bo o czym ty, do cholery, gadasz?!

*****

No to mamy coś pomiędzy prologiem, a pierwszym rozdziałem. :) Mam nadzieję, że się podoba ( i tak jak zawsze proszę o lajki i komentarze, bo są bardzo motywujące ;)  ). Zapraszam do moich innych książek i pierwszej części "Wśród wrogów". Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie :P.

Wśród wrogów TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz