Rozdział 1

6.6K 328 148
                                    

Rozalia

On: Przepraszam, kochanie.

On: Roz, odezwij się. Nie mogę żyć bez ciebie.

On: Przepraszam, że to zrobiłem. To ona mnie pocałowała. Nie chciałem tego. Kocham tylko ciebie.

On: Wiesz, co? Masz rację. Nie odzywaj się do mnie i zachowuj się dalej, jak nadąsana paniusia, którą zawsze byłaś. Teraz nawet nie rozumiem, co w tobie widziałem. Powinniśmy porozmawiać, ale ty zawsze stawiasz na swoim. Może dobrze zrobiliśmy, że mamy przerwę.

Patrzyłam w osłupieniu na mój telefon. Nie mogłam pojąć, że teraz pod określenie "pocałunek" podpina się włożenie kutasa innej dziewczynie. Byliśmy z Kacprem dwa lata razem, aż do tego feralnego dnia, kiedy wróciłam wcześniej z pracy. Dokładniej mówiąc było to cztery dni temu. Znalazłam go w naszym mieszkaniu z inną dziewczyną. Oboje byli nadzy, więc nie musiałam za bardzo się wysilać, aby wymyślić, co oni tam mogli robić. Przerażenie na jego twarzy było tak duże, że zostawił tą dziewczynę nagą na łóżku i wybiegł za mną na klatkę schodową tłumacząc się, że ona go omamiła. Będąc dobrą dziewczyną, zadzwoniłam na komisariat i złożyłam zawiadomienie, że mój były partner pod moją nieobecność wkradł się do mieszkania. Wtedy dziękowałam niebiosom, że Kacper tak bardzo chciał, abym była sama wpisana w umowie najmu. Policja przyjechała spisała go, a ja w tym czasie udawałam piękny teatrzyk, jaka to jestem zraniona i zszokowana tym wszystkim. Tego samego dnia popołudniu zadzwoniłam, że rezygnuje z najmu, spakowałam się i wróciłam do mojego rodzinnego domu, położonego na obrzeżach Warszawy. Jego rzeczy zostały w tamtym mieszkaniu. Czy interesowałam się, jak je odzyskał? Nie. Jednak, czy może wydarzyć się coś jeszcze innego i gorszego od zdrady?Oczywiście, jeśli na się moje szczęście. Zwolniono mnie z pracy. To dobiło mnie jeszcze bardziej.

Może byłam twarda na zewnątrz i niektórzy nazywali mnie suką, ale w środku byłam krucha. Dwa dni przepłakałam w poduszkę, aż w końcu trzeciego dnia przyszła mi do głowy jedna myśl. Anglia. Miałam tam dalszą rodzinę, którą odwiedzaliśmy, co kilka lat. Zadzwoniłam do cioci i zapytałam się, czy mogę do niej przyjechać na kilka tygodni. Zgodziła się od razu. Może to było lekkie chamstwo z mojej strony, gdyż ostatni raz widziałam ją siedem lat temu, ale nie miałam innego wyjścia. Chciałam choć na chwilę znaleźć się z dala od tej sytuacji. Tak więc od godziny siedziałam i pakowałam wszystkie rzeczy, jakie mogły mi się przydać na mój nieokreślony czas pobytu w Anglii. Wzięłam ze sobą pół szafy, kupiłam bilet przez internet i czekałam na lot, który miał się odbyć w piątek, czyli za mniej, niż dwadzieścia cztery godziny. Mama jak zawsze lamentowała, że wyjeżdżam tak daleko od niej, ale tata uspokajał ją, że przecież wrócę. Nie bałam się o kwestie porozumiewania się w innym kraju, gdyż angielski miałam opanowany dość dobrze. Wszystkie oszczędności jakie miałam w banku wybrałam i schowałam, aby mieć za co przeżyć te kilka, czy kilkanaście dni, bądź tygodni.

Następny dzień przyszedł nieubłaganie bardzo szybko. Stałam właśnie przy odprawie bagażu, a rodzice kilka kroków za mną. Przekręciłam tylko oczami na ich przejaw rodzicielskiej troski. Zostałam poinformowana, że rozpoczęła się już odprawa na pokład. Podziękowałam miłym uśmiechem i podeszłam do nich.

- Mamo, nie płacz. Wszyscy będą myśleć, że wyjeżdżam na drugi koniec świata, a nie do rodziny - przytuliłam ją do siebie.

- Rozalia, ale to i tak dalej, niż te kilka kilometrów, które miałam do twojego mieszkania. Rozumiem, że chciałaś odpocząć, ale musisz wyjeżdżać, aż tak daleko? - powiedziała pociągając nosem.

- To jest konieczne. Przecież nie wyjeżdżam tam na zawsze - zaśmiałam się.

- No właśnie, Emilia - odezwał się tata. - Jest takie coś, jak telefon, czy inne te cudawiaństwa. Będziemy mieli stały kontakt z córką.

Bitter Love/Gorzka miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz