Loli Lizak i Fabryka Słodkich Koszmarów

52 2 0
                                    

                                                                                        Rozdział 1

- Kacper? Gdzie jesteś mały?

Chłopiec siedział skulony za wózkiem z watą cukrową. Ledwie powstrzymywał się od śmiechu, kiedy widział, jak mężczyzna rozgląda się czujnie dookoła. Po chwili zerwał się na równe nogi i zaczął się skradać w stronę Cukierkowego Kasyna. Zrobił ledwie kilka kroków i:

- Hej! Widzę cię! – mężczyzna zaczął biec w stronę Kacpra. Maluch tylko wyszczerzył swoje szczerbate zęby i zaczął biec. Jego małe nóżki stukały głośno o posadzkę w wielokolorowe kafelki. Wreszcie wbiegł do sali z rzędami automatów do gier i z nagrodami do złowienia. Wbiegł w losową alejkę, wsunął się między automat z kaczuszkami a automat do koszykówki i czekał.

W korytarzu rozległy się kroki. Na moment umilkły, jakby ktoś się zatrzymał, a potem zaczęły się oddalać. Chłopiec ostrożnie wyjrzał z kryjówki, a kiedy miał pewność, że nikogo nie ma w pobliżu, podszedł do rozwidlenia korytarza. Wychylił się i zobaczył, jak za rogiem znika czyjaś noga. Dziecko skręciło w przeciwną stronę i tuląc się do ściany poszło przed siebie. Przeszło krótki odcinek korytarza, gdy usłyszało, że ktoś biegnie za nim.

- Mam cię! – ktoś złapał chłopca za kołnierz koszuli. Maluch pisnął, a po chwili wybuchnął śmiechem, kiedy mężczyzna zaczął go łaskotać.

- Wujku! Przestań, już mnie złapałeś! – Kacper dusił się ze śmiechu.

- Dobrze, ale już mi nie uciekaj – mężczyzna puścił chłopca i poczochrał mu włosy – Musimy wracać do domu.

- Proszę, nie – chłopak spojrzał na wujka błagalnym wzrokiem. – Ja chcę tu jeszcze zostać, nie wychodźmy stąd.

- Jutro. Będziesz miał dużo czasu, żeby się pobawić, możesz nawet zabrać swoją koleżankę.

- Tylko nie Magdę! – chłopiec się skrzywił. – Zacznie mnie pouczać, co mogę, a czego nie mogę robić.

Pan Bielski chwycił siostrzeńca za rękę i razem opuścili Truskawkowy Korytarz, przeszli przez Teatr Muffina i wreszcie znaleźli się przy wyjściu. Chłopiec odwrócił się jeszcze i omiótł wzrokiem lokal.

- Obiecujesz? – spytał. – Wrócimy tu jutro?

- Masz to, jak w banku – uśmiechnął się wujek.

............................................

- Hej, słyszysz mnie? Kapi!

Kacper wymownie spojrzał na interkom, jakby miał tam zobaczyć twarz kumpla. Przez całą drogę starał się uważać na piratów drogowych i ,,początkujących" kierowców, którzy od miesiąca jeździli z naklejkami na tylnich szybach samochodów, chwaląc się nimi niczym trofeum. W Wielkiej Brytanii nie musiał się przejmować takimi osobami i szczerze żałował, że wrócił do Polski. Westchnął.

- Tak, słyszę cię – odpowiedział do słuchawki. – Oczywiście, że przyjdę do ciebie na domówkę.

- No i git. Wziąłbyś coś do picia? Jakieś piwko by się przydało. No i może karkówkę...

- To ty organizujesz imprezę, nie ja. Piwo przyniosę, ale resztę zakup sam.

W słuchawce rozległ się śmiech.

- Ha ha! Organizuję imprezę i potrzebuję pomocników. Poza tym ostatnio trochę u mnie krucho z kasą, ale nie martw się, wszystko oddam.

Kacper tylko przewrócił oczami. Wiedział, że Oskar nie odda ani grosza, ponieważ zawsze był zapominalski i nierozgarnięty lub dobrze udawał. To był cud, że w ogóle dostał pracę i uwolnił się od swoich toksycznych rodziców, którzy zatruwali mu życie.

Loli Lizak i fabryka słodkich koszmarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz