Pot spływał dosłownie po całym ciele Taehyunga, kiedy wykonywał już ostatnie ćwiczenie zademonstrowane wcześniej przez Jeongguka.
Kim zacisnął powieki i odchylił głowę do tyłu, czując, jak jego mokre włosy drażnią jego równie wilgotny kark. W głowie odliczał od trzydziestu w dół, czując jak jego mięśnie są totalnie wyczerpane.
Uchylił jedną powiekę, spoglądając na bruneta, który stał obok niego z założonymi na biodrach rękoma. Dwudziestopięciolatek zastanawiał się, jakim cudem jego trener nawet pod koniec treningu wyglądał jak istny bóg seksu. Z tą lekko połyskującą, karmelową skórą i zmierzwionymi włosami...
Taehyung znowu przymknął powieki, by w pełni skoncentrować się na wykonywaniu ćwiczenia. Już kilka razy zdążył się zawiesić, zbyt bardzo skupiając się na swoim trenerze.
- Iiii, koniec - Jeongguk klasnął w dłonie, a szatyn bezwiędnie opadł na podłogę, biorąc głębokie wdechy.
Dwudziestopięciolatek ledwie podniósł się z klęczek, czując, jak wszystkie jego mięśnie bolą. Jęknął cicho, układając dłonie na udach, by nieco się ustabilizować.
- Będę miał zakwasy - Kim rzucił oskarżycielsko w stronę Jeongguka, który zaśmiał się cicho, klepiąc go po ramieniu.
- Myślę, że jakoś to przetrwasz - odparł, przejeżdżając dłonią po jego karku, który delikatnie rozmasował. Taehyung odchylił głowę, krzyżując z nim spojrzenie. Zauważył, jak jego trener zaśmiał się nerwowo, szybko zabierając dłoń.
Dwudziestopięciolatek zagryzł wargę, po czym się wyprostował, przechodząc od razu do szatni i przy okazji trącąc go zaczepnie ramieniem na odchodne.
W ciągu kolejnych piętnastu minut Taehyung zdążył wziąć błyskawiczny, ciepły prysznic. Dwudziestopięciolatek niezbyt przepadał za staniem w całkowitym negliżu w towarzystwie innych nagich facetów w tym pomieszczeniu.
Co prawda, absolutnie nikt nie zwracał na niego uwagi, zajmując się sobą, ale Kim i tak czuł się nieswojo. Szatyn kątem oka spoglądał na te wszystkie wyrzeźbione ciała i czuł się totalnie niekomfortowo, kiedy ktoś czasem na niego zerknął. Dlatego też, Taehyung jak najszybciej się mył i prędko owijał ręcznik wokół pasa, przechodząc do swojej szafki, by móc przebrać się w swoje wygodne ciuchy.
Kim wytarł swoje mokre kosmyki włosów ręcznikiem, przy okazji wyciągając telefon, na którym widniało kilka wiadomości od Jimina.
Szatyn oparł się o szafkę, odczytując wszystko z ciężkim westchnieniem, gdyż przyjaciel poinformował go, że skończył swoje zajęcia z ju-jitsu o wiele wcześniej i musiał gdzieś pojechać.Taehyung jęknął, uderzając tyłem głowy o szafki. Był totalnie wycieńczony i jedynie czego pragnął, to szybkiego powrotu do domu i snu. Jednak teraz będzie musiał zapieprzać kilkanaście minut do domu na nogach.
- Pieprzony dupek - dwudziestopięciolatek syknął, wystukując szybko wiadomość na telefonie.
- Coś się stało? - szatyn szybko podniósł głowę, dostrzegając owiniętego jedynie w ręcznik Jeongguka, na którego widok prawie się poślinił, lekko uchylając usta.
Tae wiedział, że jego trener także korzystał z tej szatni, ale nigdy nie robił tego w tym samym czasie co inni, dlatego też Kim przechodził mini zawał serca, po raz pierwszy widząc półnagiego Jeongguka.
- Taehyung?
- Nie - szatyn zamrugał kilkukrotnie, lekko otrząsając się z transu. - Znaczy tak-nie, nieważne - wymamrotał, lekko się plątając w swoich słowach. Usłyszał cichy śmiech bruneta, który wytarłwszy się, zaczął się ubierać.
- No więc? - dopytał młodszy.
- Nie mam jak wrócić do domu - odparł, chowając swoje rzeczy do torby. Zagryzł dolną wargę z ekscytacji, doskonale wiedząc, co za chwilę powie brunet.
W prawdzie, Taehyung dość mocno cieszył się z takiego obrotu spraw.
- Mogę cię podwieźć - rzucił trener, na co Kim spojrzał na niego z wdzięcznością, mówiąc ciche "dzięki".
Dziesięć minut późnej, dwudziestopięciolatek podążył za Jeonggukiem do jego samochodu, gdzie ulokował się na miejscu pasażera, wygodnie rozsiadając się w fotelu, kiedy tylko trener wyjechał z parkingu na ruchliwą ulicę.
Taehyung siedział bokiem i cicho zachwycał się prawym profilem swojego trenera, który ze skupieniem patrzył na drogę. W tle leciało cicho grające radio, które od czasu do czasu przerywały krótkie rozmowy, praktycznie o niczym.
- Prawdopodobnie nigdy nie zapisałbym się na siłownię, gdyby Jimin nie truł mi dupy przez trzy miesiące - szatyn parsknął śmiechem, odpowiadając na wcześniejsze pytanie Jeongguka, na którego ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Trzy miesiące? Poważnie? - dopytał brunet, kręcąc głową z rozbawieniem.
- Byłem dosyć zajęty, okej - odparł, wzruszając ramionami, na co młodszy jedynie prychnął. - A ty niby zawsze do wszystkiego jesteś taki zmotywowany, huh? - zapytał, unosząc jedną brew.
- Zazwyczaj jestem - odparł trener, lekko zagryzając wargę, co nie umknęło uwadze Kima.
- Mhm, pan idealny - mruknął. - Więc, chcesz powiedzieć, że codziennie masz ochotę, żeby ćwiczyć, wcinać sałatę i popijać to wodą? - zapytał, przechylając głowę w bok z uśmiechem na ustach.
- Nie wcinam sałaty - brunet wywrócił oczami. - Czasem robię sobie cheat day - dodał, parkując pod wyznaczonym adresem, który wcześniej podał mu Kim.
- Ja mam cheat day codziennie - zaśmiał się, po czym sięgnął po swoją torbę, odwracając się w stronę Jeongguka, który dosyć nerwowo stukał palcami w kierownice od dobrych kilku sekund, po chwili odwracając głowę w jego stronę.
- Więc, może chciałbyś gdzieś ze mną wyjść? - zaproponował szybko, przygryzając kusząco wargę. - Jako cheat day - dodał, kiedy zaskoczony Kim wpatrywał się w niego.
Taehyung poczuł stado dzikich motyli w brzuchu, przytakując głową i lekko się uśmiechając.
- Cheat day - powtórzył cicho. - Jasne, z przyjemnością - dodał, zauważając, jak Jeongguk odwzajemnia jego uśmiech.
Nagle poczuł, jak jego telefon wibruje, przez co westchnął cicho, wiedząc, że to zapewne Jimin psuje mu jego moment z trenerem. Taehyung pożegnał się, wychodząc z jego samochodu, uśmiechając się ponownie na pożegnanie.
W następnej chwili prawie chwiejnym krokiem skierował się w stronę swojego budynku, by ostatecznie móc cicho pisnąć z ekscytacji, kiedy otwierał drzwi od swojego mieszkania.
CZYTASZ
just like that {kth . jjk}
Fanfiction[zakończone] Taehyung nie sądził, że uprawianie jakiegokolwiek sportu przyniesie mu korzyści, do czasu, aż spotkał cholernie przystojnego trenera, który potrafił zająć się nim w odpowiedni sposób. {fluff; smut; top!jk; gym!au}