Z betonu miasto
Kise
Czasem dochodzę do wniosku, że szczęście to prawdziwa suka.
Pamiętam jeszcze czasy, gdy miałem około czterech lat i mieszkałem z rodzicami w wynajmowanym mieszkaniu w Yawatahama. Nigdy nie lubiłem tamtego miejsca, choć nie przyznawałem tego głośno – kojarzyło mi się zawsze z ciężkim przemysłem, samochodami dostawczymi, fabrykami i zmęczonym tatą, który wracał późną nocą do domu i zasypiał przy kolacji.
Któregoś razu znalazłem tam na ulicy bezdomnego szczeniaka, zwykłego mieszańca, który jednak od razu skradł moje serce. Sierść miał brudnożółtą, z jedną tylko czarną plamą wokół prawego oka. Kiedy rodzice po namyśle zgodzili się, bym wziął go ze sobą, byłem przeszczęśliwy brakowało mi kogoś do spędzania z nim czasu. Psiak byłby idealny! Ale kilka dni później, gdy właściciel bloku usłyszał wesołe poszczekiwanie, przyszedł do nas i kazał pozbyć się psa.
Akurat wtedy, gdy Śliwka mi zaufał i zaczął się ze mną bawić.
Innym razem, jeśli daleko nie szukać, w czasach liceum byłem fanem pewnego sportowego anime, do którego w październiku wychodziła specjalna, limitowana edycja novelki. Tamtego dnia po szkole musiałem iść od razu do pracy, bo dorabiałem sobie dorywczo w naleśnikarni. Kiedy późnym wieczorem dobiegłem do księgarni, znalazłem ostatni dostępny tomik. Czułem się wtedy, jakbym wygrał miliard jenów. Ale po dotarciu do domu okazało się, że książka była wadliwa – na wielu stronach atrament był tak wyblakły, że nie dało się odczytać słów.
Wtedy przeklnąłem po raz pierwszy w życiu.
Oczywiście szczęście nie zawsze robiło ze mnie idiotę, nie popadłem więc w niechęć do tego uczucia, czy w ogóle do życia. Ale kiedy spotyka cię to raz, drugi, trzeci... Czasem po prostu zastanawiasz się, czy to w ogóle ma sens? Czy można być szczęśliwym i nie stracić tego szczęścia tak nagle, tak gwałtownie, niespodziewanie?
Ja chyba nigdy nie poznam odpowiedzi na to pytanie.
- Kise, proszę...
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, Kagamicchi – wykrztusiłem, walcząc z cisnącymi się do oczu łzami. Jestem facetem, nie mogę płakać. To, że jestem do tego gejem, nie oznacza, że ze mnie ciota i nie panuję nad emocjami.
Po prostu ciężko mi to przychodzi.
Być może mam z tym pewien problem.
- Dlaczego nie dasz mi się wytłumaczyć? Dlaczego ze mną nie pogadasz? Proszę!
Na moment przestałem wrzucać ciuchy do walizki. Gapiąc się na stertę pomieszanych z koszulkami butów i spodni, zbierałem myśli.
Nie ukrywam, że bywałem sceptyczny co do mojego związku z Kagamim. Czułem, że szczęście znów ze mnie zadrwi – że Kagami albo zdradzi mnie, albo zostawi z długami, albo będzie mnie gwałcił i bił, albo zginie w wypadku samochodowym. Po prostu... odkąd go poznałem, byłem taki szczęśliwy! Od razu się zakochałem – w jego charakterze, w jego głupkowatej miłości do kotów, w jego muskularnym ciele, w jego opiekuńczości, którą co prawda niechętnie okazywał, ale nawet to było w nim urocze: kiedy chciał zgrywać twardego faceta, ale w końcu nie wytrzymywał i oddawał mi swoją kurtkę, gdy padał deszcz, a ja nie wziąłem nawet parasola; kiedy oddawał mi swój deser, marudząc, że jemu nie smakuje, choć przecież uwielbia te cholerne truskawki w czekoladzie; kiedy leżał ze mną w łóżku, gdy byłem chory, spocony i zasmarkany – bo wie, że lubię mieć przy sobie kogoś, że lubię mieć przy sobie właśnie jego...
CZYTASZ
Z betonu miasto
FanfictionKise Ryouta nigdy do końca nie wierzył w szczęście - nieważne jak radośnie spędzał dni, zawsze z ostrożnością myślał o przyszłości. Kiedy odkrywa, że facet, który miał być miłością jego życia zdradził go z innym, mężczyzna postanawia rozpocząć nowy...