Część 11

124 15 5
                                    

Kise



Wierzyłem, że rano obudzę się z dużo lepszym humorem.

Ale rzeczywistość zawsze człowieka dopada, nieważne jak miło ten spędza czas, gdy próbuje od niej uciec.

Kiedy otworzyłem oczy, w sypialni było już całkiem jasno, musiał więc być już późny poranek. Drzwi były zamknięte, ale przez okno w ścianie, które chyba miało być kiepskim żartem architekta, widziałem Aomine w salonie, jedzącego śniadanie przy małym stoliku i przeglądającego jakąś gazetę.

Zwlokłem się z łóżka niechętnie. Nowy dzień, stara rzeczywistość – właśnie to mnie czekało. Powrót do użerania się z Kagamim, użerania się Himuro, użerania się z własnymi uczuciami i co jeszcze?

- Dzień dobry, śpiąca królewno – mruknął Aomine, gdy wyszedłem z sypialni.

- Hej, Aominecchi – odpowiedziałem, przecierając dłonią twarz.- Widziałeś gdzieś moje ciuchy? Nie pamiętam, gdzie je zostawiłem...

- Rozbierałeś się wczoraj w łazience, więc pewnie ciągle tam są. No chyba, że dla żartu spłukałeś je w kiblu.

Uśmiechnąłem się niemrawo, wdzięczny za ten żarcik. Nago poczłapałem do łazienki i rzeczywiście znalazłem tam moje ubrania.

Po tym jak doprowadziłem się do porządku, wróciłem do części salono-kuchennej i zajrzałem do lodówki. W sumie byłem tu dopiero drugi raz, ale miałem wrażenie, że tyle mnie z Aominecchim łączy, że czułem się w jego kawalerce jak we własnej.

- Mogę zjeść jogurt?- zapytałem.

- No pewnie.

- Dzięki. Łyżki...

- W drugiej szufladzie.

- Mam. Masz może miód? A tak, nie masz. Nieważne.

- Słodzik?

- Do jogurtu?

- A miód do jogurtu?

- Zdziwiłbyś się.

Uśmiechnąłem się do niego, siadając na kanapie i otwierając jogurt naturalny. Rozejrzałem się za moją komórką i w końcu ją dostrzegłem, wciśniętą między siedzenie a oparcie kanapy. Nie pamiętałem, jak się tam znalazła. Chwyciłem ją i odblokowałem ekran.

- Ja pierdolę – westchnąłem, marszcząc brwi.- Kagami dzwonił do mnie osiem razy... I to nawet późną nocą.

- Nie myślałeś o tym, żeby go podać na policję?- Aomine spojrzał na mnie sceptycznie.

- Nie, po co?

- Bo to już jest chyba prześladowanie, co?

- Nah, po prostu trochę za bardzo mu zależy – mruknąłem, podciągając nogi pod brodę i układając kubek z jogurtem na podołku. Zagłębiłem w nim łyżkę i zacząłem jeść moje skromne śniadanie.

Oprócz tych paru połączeń były również SMSy, wszystkie o podobnej treści typu „Gdzie jesteś?", czy „Proszę cię, odbierz". Zagryzłem lekko wargę, udzielał mi się coraz bardziej ponury nastrój.

Po co wydzwaniał? Po co wypisywał? Przecież to on wczoraj wyszedł z mojego mieszkania, kiedy w końcu mieliśmy okazję szczerze porozmawiać, kiedy naprawdę byłem gotowy na to, by wysłuchać jego powodów. A on po prostu wyszedł. Pewnie chciał sobie dać czas na wymyślenie jakiejś historyjki...

- Oho, znam tę minę – powiedział Aomine, podpierając policzek dłonią i wgapiając się we mnie.- Oglądałem ją w lustrze przez dwa pierwsze miesiące po moim rozstaniu z byłym. To mina, która mówi „może jednak z nim pogadam".

Z betonu miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz