Eighth wish: Bottle of fine red wine

1.8K 184 15
                                    

Butelka dobrego, czerwonego wina

Cofnijmy się może do czasu, gdy ja i Harry nie mieszkaliśmy jeszcze ze sobą.

„Ręka w rękę szliśmy wzdłuż jednej z chicagowskich ulic. Razem zmierzaliśmy w kierunku domu naszych przyjaciół, którzy niedawno kupili ich własny dom i teraz robili parapetówkę. Joshua i Clarie zapowiedzieli nam, że nie zapraszali ogromnej ilości osób. Zapewnili, że będą sami znajomi, dlatego też z uśmiechem i bez żadnych obaw szliśmy pod podany adres.

Gdy znaleźliśmy ten właściwy dom zadowoleni ruszyliśmy w stronę drzwi, które moment później otworzyły się i ukazały nam uśmiechniętą Clarie, zapraszającą nas do środka.

-Mamy dużo butelek wina także przygotuj się. – powiedziała pani domu do mnie, wręczając mi lampkę z czerwonym winem.

Harry obrzucił ją ostrzegawczym spojrzeniem. Któregoś dnia oznajmił wszystkim, że nie lubi, gdy podają mi duże ilości alkoholu i nie zamierza tego tolerować.

Robię to dla twojego zdrowia. – tłumaczył się wtedy.

Nasza przyjaciółka wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę jej gości, pytając czy komuś dolać trunku. 

-Ella. – powiedział stanowczo Harry, łapiąc mnie za nadgarstek.

-Spokojnie, Hazz. – nigdy nie lubił tego przezwiska, ale tylko ja dostałam pozwolenie, by go tak nazywać. – Wszystko będzie w porządku.

-Słuchaj swojej dziewczyny, Styles. – zza moich pleców wyłonił się Louis, dobry przyjaciel mojego brata, którego Harry nie zbyt tolerował. – Wszystko będzie w porządku. – powtórzył za mną, kładąc swoje ramię za moją głową.

Harry zacisnął jego wargi w wąską linię i podszedł bliżej mnie, splatając nasze dłonie razem i ciągnąc mnie w stronę salonu.

// 5 butelek wina później//

-Puk, puk. – zaczął Harry, który jak wszyscy był odrobinę wstawiony. Po chwili objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Przez cały wieczór ledwo co pozwolił mi się ruszyć z tego miejsca.

-Kto tam? – zapytali wszyscy, będąc w tym samym szampańskim nastroju.

-Lotny patrol katechetyczny do walki z ateizmem! – powiedział głośno, próbując stłumić śmiech.

-Nie wierzę! – krzyknął niespodziewanie Niall, który moment później wybuchnął gromkim śmiechem.

-My właśnie w tej sprawie.. – Harry dokończył swój kawał, powodując, że wszyscy zaczęli się śmiać. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, nie widząc tak naprawdę ani krzty humoru w tym co powiedział.

-I tak wiem, że któregoś dnia mój żart cię rozśmieszy. – wyszeptał prosto do mojego ucha, następnie składając za nim (za uchem) pocałunek.

-Spróbuj. –zaśmiałam się cicho. – Wyzywam cię.

*

-Harry współpracuj ze mną. – powiedziałam praktycznie sama do siebie, próbując pomóc Harry’emu wspiąć się po schodach w jego domu. Po drodze minęliśmy się z jego mamą, która tylko z dezaprobatą pokręciła głową.

-Ale ja się dobrze czuję. – wypalił ni z tego ni z owego. Zaśmiałam się widząc jego stan. Nigdy nie sądziłam, że człowiek może się tak spić winem.

-Jesteś pijany.

-Nie, jestem Harry. – odpowiedział, czkając zaraz po tym.

-To już wiemy. – prychnęłam, przypominając sobie jak w drodze powrotnej Harry przedstawiał się dosłownie każdemu.

Ułożyłam go na jego łóżku, ściągając mu buty i kurtkę, a następnie przykrywając kołdrę.

Usiadłam na krańcu jego łóżka, odgarniając włosy z jego czoła i przyglądając się jak chłopak zamyka oczy i zaczyna spokojnie oddychać.

-Gdy zamieszkamy razem, zrobimy w naszym domu małą winiarnię, a przed naszym ślubem napiszemy na zaproszeniach, żeby zamiast kwiatów przynosili po butelce wina (A/N: wykorzystałam tu pomysł ze ślubu mojego kuzyna, ale myślę, że on nie powinien się pogniewać ;) ) – zaśmiałam się, słysząc jego słowa. Po raz pierwszy widziałam go tak bardzo pijanego, ale uważałam, że w dalszym ciągu jest uroczy. – My też będziemy uzupełniali naszą winiarnię. Zacznę już od jutra.

-Dobrze, kochanie, nie ma problemu.

-Matko, El, jestem zmęczony! – jęknął, chowając twarz w poduszkę.

-Naprawdę? A ja myślałam, że Harry. – pokiwałam z politowaniem głową, śmiejąc się przy okazji. - Idź już spać. – ucałowałam jego skroń i uśmiechnęłam się sama do siebie. – Dobranoc.”

Myślałam, że następnego dnia nie będzie nic pamiętał, więc zdziwił mnie, gdy pojawił się w moim domu z butelką wina. Obiecał, że co roku na święta będzie dodawał jedno do mojego prezentu.

Teraz chciałabym wrócić do czasu, gdy obiecywał mi naszą winiarnię i w pijackim stanie, bełkotał swoimi pełnymi ustami, najczęściej, niezrozumiałe słowa. Oddałabym wszystko, by móc znów widzieć go w takim stanie.

**

Podoba wam się wstawiony Harry i jego lamerski kawał? Bo mi bardzo ;) 

Piszcie x

twelve wishes // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz