Ninth wish: Scarf

1.6K 176 9
                                    

Szalik

Pozwolę sobie jeszcze raz wrócić do dalekiej przeszłości. Było to tydzień po całym wydarzeniu z winiarnią.

„-Nie wierzę, no po prostu nie wierzę! - lamentował Harry.

-Nie dramatyzuj. Za dwie godziny już będzie po wszystkim. - uśmiechnęłam się, widząc jego zdenerwowany wyraz twarzy.

-Zamilcz, kobieto! - krzyknął nagle, zmuszając mnie do wybuchu gromkim śmiechem. On od zawsze miał skłonności do wyolbrzymiania problemów. - Jak to się stało, że tu jestem?!

-Hm, niech pomyślę.. - udawałam, że gorączkowo próbuję przypomnieć sobie jak do tego doszło. - Cóż, ponad dwadzieścia lat temu Anne i Desmond postanowili trochę się zabawić. (A/N: przywołuję tutaj urodzinowe życzenia Harolda dla Nialla ;) )

-To nie jest zabawne. - prychnął. - Wiesz co mam na myśli...

-Nie, oświeć mnie. - postanowiłam go trochę poirytować, wyglądał uroczo, gdy wykrzywiał twarz w złości.

-Nie przejdzie mi to przez gardło. - kopnął z irytacją grudkę śniegu, która znalazła się wtedy przed nim.

-Dasz radę. -poklepałam go po ramieniu. - Wierzę w ciebie.

-Ugh! - warknął, chowając swoją brodę w szalu. - Jak to się stało, że zgodziłem się wziąć udział w kole robótek ręcznych?

-Jest przerwa świąteczna, a ty postanowiłeś nie nudzić się i spędzić pożytecznie czas razem ze mną. - uśmiechnęłam się do niego. - Poza tym liczę, że w te święta dostane od ciebie własnoręcznie robiony szalik z reniferem.

-Widzę, że jesteś w wyśmienitym nastroju. - złapał moją dłoń i splótł nasze palce razem. - Czy to ja jestem tego powodem?

-Mogę skłamać? - spojrzałam na niego pokątnie, widząc jak jego uśmieszek powoli znikał z jego twarzy.

-Nie.

-A więc jestem w szampańskim humorze, ponieważ jutro wraca Alex. -Alex to mój starszy brat, który studiuje w Nowym Jorku.

-Naprawdę? - zapytał podekscytowany. On i Alex zawsze za sobą przepadali. Podczas pierwszego spotkania Harry'ego z moimi rodzicami został wręcz wessany w ciemne czeluści zła, czyli do pokoju mojego brata. Spędzili tam dosłownie ¾ czasu jego wizyty w naszym domu. - Czy twój tata jedzie po niego na lotnisko? Mogę jechać z nim?

-Właściwie to Louis zaoferował, że pojedzie po niego. Mój tata musi pracować. - odpowiedziałam nieco ściszonym tonem. Harry milczał przez chwilę. Nie wiedziałam czym było to spowodowane.

-Mam nadzieję, że ty po niego nie jedziesz. - odezwał się nagle, skupiając moją uwagę na nim i zmuszając mnie do zatrzymania się. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. - Myślę, że wyraziłem się wystarczająco jasno. - jego zazdrosna strona coraz częściej dawała o sobie znaki.

-Nie ufasz mi?

-Ufam. - odparł od razu. - Jemu nie ufam.

-Harry..

-Poza tym! - uniósł ton, nagle przypominając sobie coś. - Jutro jest kolejny etap naszego kursu.

-Nagle spodobały ci się robótki ręczne? - zaśmiałam się.

-Bardzo! Tak długo jak jesteś z dala od Louisa jestem ich największym fanem! -odparł, przyciągając mnie do siebie i składając pocałunek na moich ustach. - A teraz chodź. Twój szalik sam się nie uszyje."

Wtedy kompletnie żartowałam z tym szalikiem, a mimo to w Wigilię owinął jego pierwszy ( i ostatni) uszyty szal dookoła mojej szyi. W prawdzie był bez renifera, ale liczyło się to, że zrobił to sam.

Jednak zamiast tego szalika wolałabym poczuć jak znów mnie przytula i uśmiecha się do mnie.

***

Musiał się znaleźć w tym opowiadaniu zazdrosny Harry - mój ulubiony :)

Piszcie co sądzicie x

twelve wishes // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz