12

111 9 9
                                    


Środek sierpnia. Smutny fakt zbliżających się dni szkolnych. Dzisiaj jadę do Patrycka. Ma on urodziny za tydzień, a leci jeszcze na kolejne dni do polski.
Przy umową rodziców i wujostwa zaprosiłem Torda. Tyle razy opowiadałem Patryckowi o Tordzie i nawzajem. W końcu mogłem ich zapoznać między sobą.

Będąc na miejscu oczywiście nie wiedziałem o co chodzi, o Pat darł się na swojego ojca w ojczystym języku. Tord spojrzał na mnie zaciekawiony.

Tom) tak się czuję kiedy gadasz z swoim ojcem. Ale oni tutaj "szurają". Ty kaszlesz na swojego ojca i nawzajem.

Tord) zaraz cię trzepnę, za te kaszlenie.

Po chwili poszliśmy do pokoju.

Tom) o czym gadałeś z wujem?

Pat) jakaś dyskusja na temat co do kraju. Debata o tym co lepsze. Kraków czy Katowice.

Tord) co to jest?

Pat) jedne z czołowych miast w polsce. Jedno z tradycjami i staropolskie, a drugie nowoczesne.

Po chwili usłyszałem szczekanie. Zobaczyłem szczeniaczka rasy mops. Zapiszczałem jak dziewczyna widząc go, wziąłem na rączki i zacząłem głaskać.

Tord) do moich psów nawet nie podejdziesz, a na widok tego ziemniaka piszczesz?

Patryck lekko się zaśmiał.

Pat) a jaka rasa twoich?

Tord) pitbul.

Pat) zajebiooooozaa. Chciałem mieć boksera, ale rodzice nie pozwolili.

Zaczęła się między nimi rozmowa o psach. Kotowaci którzy są psiarzami, okejjj...
Usiadłem z małym szczeniaczkiem który zajął się gryzieniem moich palców. Zacząłem się z nim bawić. Po chwili przeraziłem się widokiem tygrysa który wlazł na mnie. Odstawiłem szczeniaka na podłogę i się przytuliłem do Torda który się odmienił.

Tord) ale ty się cykasz.

Tom) spadaj.

Próbowałem go zrzucić z siebie. Zleciałem bardziej pod niego.

Pat) tylko mi się tu nie ruchać.

Mruknął otwierając monstera. Ja sam w końcu wstałem. Wyciągnąłem z worka na sznurkach prezent dla Pata. Były to nowe ołówki i cienkopisy.

Tord) czy w tej rodzinie każdy dzieciak rysuje?

Tom) u mnie to tylko hobby. Pat jest w plastyku.

Tord) o chuj...

Tord wstał i sam dał prezent Patryckowi. Był to ulubiony Monster Pata. Pomogłem mu przy tym jak coś...

Spędziliśmy dzień na śmiechu. Oczywiście to chłopaki się śmiali. Ja nie umiałem być rozbawiony, może i lekko zachichotałem, ale tak naprawdę to towarzyszył mi wieczny smutek. Po powrocie do domu gadałem jeszcze na messengerze z Patem oraz Tordem, aż na koniec taki (jak zawsze) bez energii, pograłem sobie w pokemony na Switchu, pooglądałem filmiki z psami i poszedłem spać.
Dzień udany, ale zakończony smutkiem.


400 słów (ostatnio bardzo często robię te 400 słów.)
Wieczory Toma to mood podczas kwarantanny i w okresie jesień-zima, kiedy chodziłam do plastyka.
Ach, plastyk - gniazdo szmat które były gorsze niż nie jedno gniazdo utopców w Wiedźminie 3. :')

Czarnookie Kocię [TordTom] [PONOWNA PUBLIKACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz