Rozdział 2

55 12 4
                                    

Gdy Ola stanęła przed bankiem, zawahała się. Z jednej strony wiedziała, że robi strasznie głupią rzecz. Z drugiej jednak strony chciała w jakiś sposób zapłacić za to, co sobie brała.

Zerknęła na ochroniarza stojącego przed budynkiem. Przeszły ją lekkie ciarki. A co, jeśli w momencie gdy zabierze coś z banku, wszystko z powrotem ożyje? Potrząsnęła głową. To niemożliwe!

Ale zatrzymanie czasu w jakiś sposób tez jest niemożliwe...

Dziewczyna weszła do środka. Budynek w całe nie był mały: Ola uświadomiła sobie, że zanim znajdzie miejsce z pieniędzmi, trochę ro potrwa. Co ja sobie myślałam? Ukraść pieniądze z banku? A co ja jestem, członek napadu Domu z papieru? Pfffff

Wtedy przyszedł jej do głowy inny pomysł. Celebryci.

Z tego co słyszała, w jej mieście mieszkali bogaci ludzie.

—A co gdyby tak... pojechać do... nie wiem, prezydenta?

W chwili gdy o ty tylko to wypowiedziała, zaczęła głośno się śmiać nie zważając na nieruchome otoczenie. Pojechać do prezydenta i ukraść pieniądze! A to dobre!

Jednak z drugiej strony... no rzeczywiście nie byłoby to mądre, ale nie do końca był to taki zły plan. Zanim znalazłaby hajs w tym banku, trochę by to potrwało. Najlepiej zabrać pieniądze komuś, kto ma go z nadmiarem.

—A kto jest najbogatszym człowiekiem świata?— zapytała szeptem samą siebie. Na pewno ktoś z zagranicy.

Uśmiechnęła się szeroko, po części z własnej głupoty, po części- ze świadomości władzy, jaka posiadała. Zatrzymanie czasu w końcu nie zdarza się często. Albo może właśnie często- w końcu osoby które przeżyły to samo co ona, zapewne nie chciały ujawnić takich sekretów. Dziewczyna wzruszyła ramionami. Przecież po części takiego życia chciała, co nie?

Postanowiła iść do kawiarni. Nie było problemu z dojściem do niej; w tej okolicy zawsze nie było zbyt dużego tłumu. Z jednej strony szkoda- kawiarenka była na prawdę w fajnym wystroju i jedzenie podawali tam wyborne. Z drugiej jednak, dobrze- nie było tam dużego tłumu i dla stałych klientów zawsze starczyło tyle jedzenia, ile chcieli na wynos, bądź także na miejscu.

Nie trudziła się poczekaniem w kolejce; od razu przeszła przez ladę,  schylając się do oszklonej od strony klientów półki. Przez chwilę zastanawiała się, co wybrać. Cynamonkę? Kawałek ciasta?

Najlepiej wziąć to i to.

Ola była stałą klientką tej kawiarni: zostawiła wiec kilka drobniaków z kieszeni przed sprzedawczynią.

Dziewczyna wyszła z budynku i zastanowiła się, gdzie pójdzie dalej. Po chwili namysłu postanowiła gdzieś usiąść. Zawróciła wiec do poprzedniego odwiedzonego przez nią już celu i usiadła przy stoliku. Założyła nogę na nogę i westchnęła przeciągle. Jak dobrze!

Wtedy usłyszała gruchniecie. Natychmiast się podniosła i z przerażeniem uświadomiła sobie pewien fakt.

Przeciez miała w tylnej kieszeni telefon! Zapomniała o nim i teraz go zgniotła...
Ostrożnie, bojąc się, w jakim stanie zastanie swój telefon, wyciągnęła go z kieszeni. Skrzywiła się. Nie było najgorzej. Miał tylko kilka pęknięć na ekranie.

Ale po co dalej trzymać ten stary telefon? Mogę sobie wziąć nowy, lepszy!

Czy to sen? Zadała sobie pytanie w głowie. Czym sobie zasłużyłam, by dostać tak wspaniały... dar!

Co prawda niw był to oczywiście żaden dar, tylko coś, co stało się z niewyjaśnionych dla niej przyczyn. Później miała się przekonać, że to nie był w cale najlepszy zwrot akcji w jej życiu.

* * * *

Dziewczyna obudziła się, przeciągając na dużym obszarze. Westchnęła ze szczęścia, które odczuwała w tamtym momencie. Leżała na... stosie słodyczy. Tak, w sklepie. Ale większym niż ten ostatni spożywczak. W dodatku przyniosła sobie jeszcze materac, a resztę rozłożyła wokół. Nie martwiła się niczym poza sobą.

Podczas ostatniego tygodnia Ola zrobiła całkiem dużo rzeczy. Między innymi odwiedziła swoją szkołę, bo jeśli miała być szczera to chciała do niej pójść na normalne lekcje i spotkać się ze znajomymi. Zabrała również ze sklepu jakiś ładny według niej telefon- dokładniej: iPhone. Co zabrała? Również komputer. Od kilku lat zbierała na jakiś porządny i nadal nie mało jej brakowało. Tak wiec nie przepuściła takiej okazji jak ta.

Dokonała tez lekko zadziwiającego odkrycia: nie działały żadne urządzenia poza telefonami. Uznała ten fakt za dziwny, ale jakoś bardzo jej to nie przeszkadzało.

Przez ten cały czas zdążyła już w miarę zapomnieć o swoim starym życiu. Kto by zrobił inaczej, gdyby mógł robić, co chce?

Monotonną ciszę przerwało szuranie. Ola usiadła gwałtownie, przerażona do szpiku kości. Czy poza nią ktoś jeszcze nie uległ zatrzymaniu czasowemu?

Za alejką, na której ułożyła się piętnastolatka, coś spadło. Zapewne jakiś słodycz z półki. Ale co to spowodowało?

Z coraz bardziej bijącym sercem z przerażenia Ola wpatrywała się w miejsce, za którym zaraz ktoś miał wyjść. Wyobrażała sobie różne scenariusze: te dobre, i oczywiście te złe. Te drugie jednak bardziej zaprzątały jej myśli. Kto to może być?

—Kto tam?— odważyła się spytać. Jej głos był drżący z przerażenia. Ale tego, co zaraz wyszło zza kąta się nie spodziewała.

Przed nią stanął pies.

_________________

Hej!

Spodziewaliście się czegoś takiego? Ja tez nie xd

Pisałam to w nocy także przepraszam za ewentualne błędy.

Tak poza tym bardzo Wam chciałam podziękować za ponad 100 Follow na tym koncie!

Miłego dnia/nocy :3

Kwarantanna- Stop!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz