23 3 2
                                    

Wcześniej tego samego dnia...

Kiedy tylko do naszego aktualnego miejsca pobytu dotarła tak bardzo wyczekiwana przez nas karetka, czułem się tak jakby moje serce podskoczyło mi w jednym momencie prosto do gardła. Wcześniejsza dwójka, przed która udało się mnie obronić temu chłopakowi, była znanymi z szukania wszędzie kłopotów uczniami mojej szkoły, którzy byli w tym samym roczniku co ja, jednak na moje szczęście nie chodziłem z nimi do klasy. Mimo wszystko, to nie przeszkadzało im jednak, w uprzykrzaniu mi mojego własnego życia, od którego moim zdaniem powinni trzymać się najdalej jak tylko potrafili. W momencie jednak, kiedy to zdecydowali się zakraść za mną dzisiaj, by to posunąć się do takich czynów jak uderzenie mnie z zaskoczenia, ponadto indywidualnością jednego z nich, wykraczało w moim słowniku już dawno za linię. Na moje szczęście, a niefart niebiesko włosego, któremu to dosłownie w ostatniej chwili udało się wejść w trajektorię lotu zamachnięcia oraz obronić mnie swoją mosiężną i jak by mi to trudno przechodziło zazwyczaj przez gardło, jednak w tym przypadku jest inaczej, wielką, i masywną posturą. Mogłem przysiąc, że gdyby nie to, iż był taki wysoki, wcześniej wspomniana dwójka już dawno byłaby w trakcie poniżania też i niego, mimo że nawet praktycznie go nie znała. 

Tymczasem po tym, gdy dwaj delikwenci uciekli, ten jeszcze przez chwilę grał jakby potężnego i niezwyciężonego niedźwiedzia, by po chwili osunąć się po pobliskim murku i wykrzyknąć jakieś zdanie z wyraźnie słyszalnym akcentem, z którego nie umiałem spleść jakiegoś spójnego i sensownego zdania. W jednej chwili nawet zastanawiałem się, czy nie podjąć próby ucieczki, ale kiedy tylko spostrzegłem w jakim opłakanym stanie się znajduję zaniechałem swoich myśli, na które tylko potrąciłem lekko głową. 

- Y-Yksi, kaksi, kolme, neljä... - Co przepraszam, po jakiemu on gada? W dodatku ten dziwny, wcześniej już przeze mnie wspomniany akcent, jak przed chwilą nie byłem co do tego przekonany, że jest z z jakiegoś innego kraju, tak teraz jestem tego stu procentowo pewny. Pytania jednak, co do tego z jakiegoż to państwa on pochodzi, postanowiłem zostawić na kiedy indziej, teraz moim priorytetem było utrzymanie go przytomnego, do momentu kiedy tylko będę mógł wyciągnąć telefon by zadzwonić po karetkę. 

- Hej, słyszysz mnie?! - Krzyknąłem, starając uzyskać się od niego jakąś reakcję. Kiedy uzyskałem w odpowiedzi na to, lekkie przytaknięcie, a później uchylenie jego głowy, odetchnąłem z ulgą. Jest dobrze, mamy kontakt, teraz tylko jakoś zatamować to całe krwawienie i zadzwonić po ambulans. - Staraj się głęboko oddychać i nie zamykaj oczu, słyszysz? ! - Zapytałem kontrolnie, by sprawdzić jego stan, czy oby na pewno się jeszcze bardziej nie pogorszył, a gdy ujrzałem jak ten ponownie stara się utrzymać się ze mną kontakt wzrokowy, z lekka się uspokoiłem. Chwila, czy on--

Czy on właśnie próbuję wstać? Błagam, powiedźcie mi, że tym razem to ja mam jakiegoś rodzaju urojenia, albo też pewnego rodzaju halucynacje z powodu wiecznego niewyspania się. Nim ten zdołał postawić kolejny z swoich kroków, od razu już było to do przewidzenia, że zaraz poleci. Wobec tego, najszybciej jak tylko mogłem pojawiłem się z jego jednej strony, by podeprzeć go i powstrzymać przed bolesnym upadkiem. Najgorsze jednak było to, że ten chłopak był jakimś jebanym wieżowcem i mówię to jako osoba, która ma około metra siedemdziesiąt siedem wzrostu, co jest dosłownie o te kilka centymetrów ponad przeciętną średnią wzrostu Japończyka w moim wieku. Nie mam bladego pojęcia ile ważył, ale jak dla mnie stanowczo za dużo, ponieważ z ledwością i sporymi trudnościami udało mi się go utrzymać w jednym miejscu. 

- Kso, jesteś dla mnie za ciężki... - Wymamrotałem pod nosem, kiedy to w międzyczasie niemalże byłem skłonny i pewny co do tego, że zaraz nie tylko jak, ale też i on będziemy mieli bliskie spotkanie pierwszego stopnia z chodnikiem, jednak ku mojemu zdziwieniu, poczułem jak jakaś inna siła przeciąga go na drugą stronę, odciążając mnie tym samym z lekka. Gdy odwróciłem wzrok ku temu kierunkowi, spotkałem się z dość niską dziewczyną o różowych dredach, która mimo jej małej i drobnej postury ciała, była o wiele silniejsza, aniżeli mi się wydawało. 

WSPARCIE [鉛竹ウ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz