Jestem Borussen ~ Kai Havertz

322 16 5
                                    


Szczęśliwa obserwowałam, jak kibice kierują się do wyjścia i czekałam z przyjacielem aż będzie więcej miejsca. Jakoś nie chcieliśmy stać ściśnięci w taki upał z tłumem ludzi.

-Jezuuu! To jest najlepszy dzień w moim życiu! -z uśmiechem na twarzy oznajmiam Lukasowi.

-Nie musisz nic mówić! Czułaś te emocje? -śmieje się brunet.

-Tak, ten stadion zdecydowanie ma coś w sobie. -uśmiecham się do chłopaka.

-Gol Reusa, to było coś niesamowitego! -mówi cały drżący z emocji. Staliśmy na dole schodków przy boisku, czekając, aż reszta kibiców wyjdzie.

-O mój Boże! Marco Reus! Ja muszę mieć jego autograf! -Lukas pobiegł w miejsce, z którego od wspomnianego piłkarza dzieliła go tylko barierka.
Po chwili mogłam obserwować, jak chłopak dostaje to, czego chciał.

Poczułam się obserwowana, a gdy się obróciłam, zauważyłam, że obserwuje mnie jeden z piłkarzy Leverkusen. Spojrzał mi prosto w oczy i mrugnął, a ja odwróciłam się, czując gorąc na policzkach.

-Wydawało mi się czy właśnie Kai Havertz do ciebie mrugnął? - znikąd przy mnie pojawił się Lukas.

-Kto? Chyba ci się przewidziało. -wzruszyłam ramionami.

-Oh, przecież nie jestem ślepy! Młoda gwiazdka Aptekarzy właśnie do ciebie mrugnęła! - zirytował się chłopak.

-Czy ty zdradzasz właśnie nasz kochany Dortmund? I to jeszcze na świętej ziemi?! - dodał ze śmiechem.

-Oh, zamilcz już. Chodźmy stąd. -ruszyłam w stronę pustych schodów prowadzących do wyjścia.

Lukas zaczął biec za mną, a ja chcąc uniknąć dalszych jego żartów, zaczęłam uciekać w stronę wyjścia. Być może zachowywaliśmy się jak dzieci, ale chciałam uniknąć dalszych docinek Lukasa. Wbiegłam po schodach i gdy skręciłam w prawo, wpadłam na coś z impetem i upadłam na przeszkodę.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że leżę na jakimś chłopaku, w którego musiałam wpaść.

-O rany przepraszam! -szybko wstałam wystraszona, po czym spojrzałam na bruneta w stroju Bayeru Leverkusen.

-Spokojnie, nic się nie stało. -chłopak spojrzał na mnie i podniósł się z podłogi z uśmiechem na twarzy.

-No nie wierzę! Znowu! -Lukas stanął obok mnie i bruneta z wielkim uśmiechem na twarzy.

Wzrok bruneta padł na chwilę na mojego przyjaciela, po czym wrócił na mnie, przez co odwróciłam wzrok.

-Mogę autograf? W sumie mam już Reusa, ale twoja bramka dzisiaj była całkiem niezła. -zapytał, a w ręce trzymał czarny marker wyciągnięty w stronę piłkarza.

-Jasne, całkiem niezła mówisz? -brunet spojrzał na niego, uśmiechając się miło, po czym wziął marker.

-Była bardzo dobra, ale wiesz jako kibic Borussii, będę się trzymał stwierdzenia, że była całkiem niezła. -zaśmiał się, pokazując na swoją żółtą koszulkę.

Przewróciłam oczami na słowa Lukasa i wyjęłam telefon, by sprawdzić godzinę.

-Ty też stałaś za Dortmundem? -pytanie skierował do mnie i znowu mogłam poczuć to jego przenikliwe spojrzenie.

-A nie widać? Jestem Borussen i jestem wierna swojemu klubowi. -uniosłam wzrok z telefonu i spojrzałam się na bruneta. Stałam przed nim w żółtej koszulce Dortmundu z nazwiskiem Brandt na plecach.

-Widać, ale chciałem się upewnić czy może chociaż odrobinę nie stałaś za nami. -uśmiechnął się szeroko.

Zaśmiałam się tylko w odpowiedzi i spojrzałam na mojego przyjaciela.

-Chyba powinniśmy już iść. -on tylko westchnął i posmutniał.

-Miło było poznać, a i jeszcze raz przepraszam! -powiedziałam z uśmiechem i skierowałam się do wyjścia z Lukasem.

-Może następnym razem zmienisz barwy?! -krzyknął piłkarz za nami z uśmiechem na twarzy.

-Nigdy! -odwróciłam się do uśmiechniętego piłkarza. Z uśmiechami na twarzy opuściliśmy stadion.

-Leci na ciebie. -stwierdził Lukas, gdy oddalaliśmy się od Signal Iduna Park.

-Głupi jesteś, po prostu był miły. -przewróciłam oczami i zaśmiałam się na oburzenie wymalowane na jego twarzy.

- Nie jestem głupi, a Kai Havertz naprawdę na ciebie leci. Nie widziałaś jego wzroku?! -zaśmiał się i objął mnie ramionami.

*rok później*

-Tak! GOL! -krzyczy Lukas, po czym zaczyna skakać z innymi kibicami.

Obserwuję boisko, na którym tak jak rok temu rozgrywa się mecz Dortmundu przeciwko Leverkusen. Starcie zakończyło się inaczej niż rok wcześniej, bo tym razem to ekipie z Leverkusen udało się zwyciężyć. Nagle czuję ciepłe ręce oplatające moją talię.

-Dokładnie rok temu powiedziałaś, że nigdy nie zmienisz barw. Dzisiaj na twojej koszulce widzę moje nazwisko. -wyszeptał mi do ucha, na co odwróciłam się przodem do niego.

-Ale wiesz, że jednak druga połowa mojego serca należy do Borussii? Poza tym jesteś spocony, idź pod prysznic. -powiedziałam z uśmiechem.

-Ci, nie psuj chwili. -uciszył mnie pocałunkiem, trzymając mnie mocno w talii, na co zarzuciłam ręce na jego szyję.

-Ej! Bo czuję się samotny! -obok nas stanął oburzony Lukas.
















HAPPY BIRTHDAY KAI!❤

OneShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz