Rozdział 3 Odwiedziny

386 21 0
                                    

-Lucas-

Miałem się spotkać z drużyną Marka, żeby im trochę pomóc. Kiedy wczoraj mnie o to poprosił oczywiście się zgodziłem. *Wiem, że oni mogą ich pokonać. Potem mamy pójść odwiedzić osoby z mojej drużyny, które trafiły do szpitala. Najbardziej chodzi o mojego przyjaciela Ariana. W końcu to on potrafił zatrzymać potężny strzał, raz ale dał radę. Mam nadzieję, że podczas odwiedzin nic nie odwali. On ma zawsze jakieś głupie pomysły. Ale w sumie za to go lubię. Przyjaźnię się z nim od kilku lat a czuję jakbym znał go od zawsze. Jest dla mnie jak brat. Nigdy nie miałem go dość. Wspieramy się nawzajem i pomagamy sobie. Nasza przyjaźń zaczęła się od tego jak w wieku 8 lat poszedłem na plac zabaw. Były też tam inne dzieci w tym on. Był sam na huśtawce. Podszedłem do niego i zagadałem bo coś mnie do tego namówiło. Nie pożałowałem tego. Nasza pierwsza rozmowa odbyła się bez żadnych skrępowań. Co kilka dni chodziliśmy na ten plac zabaw i rozmawialiśmy ze sobą czy też bawiliśmy się. Po miesiącu powiedział mi, że jest z domu dziecka. Myślał, że go wyśmieje czy coś ale nie. Staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Czasem zdarza nam się pokłócić jak to bywa ale zawsze dochodzimy do zgody.* Byłem już na miejscu spotkania. Była tam cała drużyna Inazumy Japan. Krótko porozmawialiśmy kiedy zadzwonił do mnie telefon. Nie patrzyłem kto dzwoni tylko szybko odebrałem nie zauważają, że głośność miałem na maksa.

- Lucas jak ci nogi z dupy powyrywam to zobaczysz drani jeden! - odrazu poznałem, że to Arian. No pięknie wszyscy to słyszeli i zaczęli się śmiać.
- Miałeś mi dziadygo przynieść MP3! Wiesz jak ja tu się nudzę w tym szpitalu?! No masakra jakaś. Jakiś gościu, który ma łóżko obok mnie chrapie jak niedźwiedź to drugi drze się na cały ryj... No jak mam tu żyć?! Mówiłem tym pielęgniarkom, żeby mnie przeniosły gdzieś indziej ale nie bo nie ma miejsca! W dodatku jeden gość w nocy tak się wydarł, że aż z łóżka spadłem i dostałem za to opieprz... No co to za szpital?! Kochany Lucasku Ratuj mnie i przynieś do jasnej cholery tą MP3 bo ten gość znowu drze ryja! - wszyscy się śmiali jak nie wiem. Ari zawsze musi coś wymyślić heh

- No dobra już ci przyniosę tylko mi nie umieraj - powiedziałem rozbawiony

- Tylko szybko! - rozłączył się

Po kilku minutach próbach uspokajania drużyny poszliśmy do szpitala. Arian był w sali 25 więc tam się udaliśmy. Kiedy weszliśmy on leżał w łóżku. To co mówił to była prawda. Koleś obok niego spał i głośno chrapał a drugi od okna darł ryja lecz przestał kiedy nas zobaczył. Po prostu poszedł spać. Dałem Arianowi tą MP3. Wyglądał jakby ta MP3 była dla niego jedynym ratunkiem heh. Mark i reszta chwilę z nim porozmawiali a potem pożegnaliśmy się i wyszliśmy z szpitala.

~Pisani sobie|Inazuma Eleven: Mark x Axel~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz