Spotkanie rodzinne Black'ów

61 4 5
                                    

Drogi Syriuszu,

przepraszam, że piszę do Ciebie dopiero teraz, ale mama nie pozwalała mi napisać. Powiedziałem, że piszę do Cyzi dlatego nie odpisuj na ten list. Dowiedziałem się właśnie, że  w święta zostajesz w Hogwarcie. Przykro mi, bo chciałbym Cię zobaczyć, ale może to i lepiej, bo w domu ostatnio jest nieciekawie szczególnie przez to, że trafiłeś do Gryffindoru. Trudno mi nawet opisać co się dzieje, sam zobaczysz w wakacje.

Regulus 

James Potter nienawidził nie widzieć się przez więcej niż kilkanaście minut z Syriuszem. Jeszcze bardziej jednak nienawidził kiedy widział go cały czas bardzo smutnego a właśnie taki był od samego rana, kiedy sowy dostarczyły pocztę. James miał wyrzuty sumienia po otwarciu prywatnego listu przyjaciela ale Black nie był typem osoby, która chętnie mówi o swoich uczuciach, więc uważał, że nie ma innego wyjścia jak dowiedzieć się sam czemu Syriusz przez cały dzień chodzi wkurzony jak osa i smutny.

-Pospiesz się- usłyszał wołającą go Ninę, która zgodziła się stać na czatach aby Potter był pewny, że nikt nie wejdzie do dormitorium, kiedy czyta list. Wnioskując, że ktoś idzie odłożył list na miejsce i wyszedł jak gdyby nigdy nic.

-Przecież nikogo tu nie ma- rozejrzał się patrząc zdezorientowany na przyjaciółkę.

-Potter nie mam zamiaru tu sterczeć bo po pierwsze mam ciekawsze rzeczy do zrobienia a po drugie czy ty naprawdę myślisz, że to nie wygląda podejrzanie- James musiał przyznać jej rację, więc tylko pokiwał głową bo nie miał ochoty nawet na przyjacielskie droczenie. -Poza tym po co ta cała szopka, przecież ty i Black rozumiecie się bez słów- dodała po chwili Shafiq.

James po raz kolejny musiał się zgodzić. W Hogwarcie nie było dwóch takich jak on i Syriusz. Mimo że znali się dopiero półtorej miesiąca wystarczyło jedno spojrzenie a oboje wiedzieli o czym drugi  myśli i nikt nie miał wątpliwości, że poszliby za sobą w ogień gdyby zaszła  taka potrzeba.

-Syriusz nie zdradza za dużo o swoich problemach- odpowiedział wymijająco Potter, żeby nie zdradzić Ninie detali.

-No nie bądź taki powiedz coś więcej- Nina popchnęła Jamesa wchodząc do Wielkiej Sali, czego się nie spodziewał, więc zachwiał się mocno obijając się przy  tym o kilku uczniów, jednak szybko odzyskał swoją naturalną dumę i grację. Niestety nie odwdzięczył się Ninie, która już siadła przy stole gryfonów.

-Jedz bo sam cię nakarmię.

-Co Ty teraz jesteś moja matka James?

-Czy Ty właśnie nazwałeś mnie Walburga Black? Tak mnie jeszcze nikt nie obraził- James udawał obrażonego i odwrócił się plecami do Syriusza tylko po to żeby sekundę później obrócić się i rzucić w niego puree z ziemniaków. Syriusz nie pozostał mu dłużny i James oberwał pasztecikiem dyniowym. Na co ten odpowiedział bardzo szybko zrzucając całą zawartość swojego talerza na Blacka. Jednak nie był to najcelniejszy rzut i resztki z talerze trafiły na Remusa i Petera, którzy dołączyli się do zabawy i za nim ktokolwiek się zorientował cały stolik domu Godryka Gryffindora zaczął obrzucać się jedzeniem. Ta zabawa ewidentnie nie przypadła do gustu McGonagall, która kazała wszystkim wrócić do pokoju wspólnego, przebrać się i nie wygłupiać się więcej, bo jak to ujęła "nie skończy się to dla nich dobrze".

                                                              ...........#...........

-Powodzenia na szlabanie-  pożegnał się z pozostałą trójką chłopców Remus za co dostał kuksańca w brzuch od Jamesa.- Hej przynajmniej nie dostaliście dłuższego za rzucanie się jedzeniem, więc dacie sobie radę- droczył się z nimi Remus za co Peter próbował go kopnąć, ale Lupin zdążył odskoczyć i tylko wystawił im język zanim wyszli po czym otworzył podręcznik z historii magii.Jednak zamiast zacząć czytać zatonął w swoich myślach przyglądając się kartce pergaminu(z przysięgą) zawieszonej pośród kilkunastu karteczek, które chłopcy zawieszali , żeby przypominać sobie o wielu rzeczach (np. "Syriusz pamiętaj że jutro trzeba przemycić łajnobomby-James", "Remus notatki z zaklęć włożyłem Ci pod swetry- Peter", "Wszyscy jesteście beznadziejni, buziaczki-Remus").  Remus czuł się naprawdę znakomicie.Oprócz bardzo bolesnych transformacji, wszystko było idealne: po raz pierwszy czuł, że ma przyjaciół, którzy naprawdę go lubią z wzajemnością. Z tyłu głowy zawsze jednak myślał o tym, że kiedyś będzie musiał powiedzieć im o swojej chorobie, ale stwierdził, że nie będzie się tym narazie zamartwiał tylko nacieszy się chwilą póki może.

Era Huncwotów - Rok Pierwszy/DrugiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz