6. Wynoś się stąd

20 2 0
                                    

Budząc się, czułam, że Dean dalej mnie obejmuję. Delikatnie przekręciłam się w jego stronę i dotknęłam jego policzek. Budowała się między nami pewna więź. Przez te kilka godzin spędzonych na gadaniu, strawiło, że Winchester nie był już dla mnie obcy. Poznawałam go i pragnęłam znać całą historię jego życia. Nie można było tego nazwać jakimś głębszym uczucie, może przyjaźnią.

Patrzyłam na jego twarz, przyglądając się pełnym ustom, długim rzęsom i gładkiej cerze. Był przystojny i to muszę mu przyznać.

-Nie patrz się tak na mnie-zamruczał chłopak.

-Przepraszam.

Odwróciłam się z powrotem plecami do niego, zarumieniona. Nie miałam pojęcia jak długo nie spał, może go obudziłam kiedy musnęłam jego skórę dłonią.

-Nic się nie stało, słodziaku.

Dean dosięgnął mojego policzka, cmoknął go i wyszedł spod kołdry. Sprawdził, która godzina, podszedł do Sam'a i potrząsnął nim subtelnie. Młody od razu otworzył ślepia i leniwie się przeciągnął. Starszy wszedł do łazienki. Wyszedł z niej, po czym Sammy wskoczył za niego. Obydwoje ubrali się w dresy, na nogi włożyli sportowe buty.

-Skoro zostaję z wami, chciałbym nie zaprzepaścić swojej szansy na wymęczenie was. Niestety Lydia nie może jeszcze dołączyć do nas, ale kto wie jak jej noga i żebra będą się goić. Gwarantuję Ci przynajmniej, że kiedyś wymęczę Cię tak jak żaden pan od wuefu nigdy.- dumnie się uśmiechnął.

-Idziemy już?- zapytał podniecony Sam.

Chłopcy chcieli już wychodzić, kiedy zatrzymałam ich.

-Ej, ja muszę skorzystać z toalety. Nie mam jak tam dojść- udałam oburzenie.

Starszy Winchester podszedł do mnie i podniósł szybko lecz łagodnie. Wniósł mnie i posadził na krzesełku, niedaleko od umywalki. Uśmiechnął się i machnął na pożegnanie. Tak naprawdę moje urazy nie doskwierały mi tak bardzo i na paluszkach mogłam się poruszać. Chciałam po prostu wykorzystać bliskość, jaką może mi zapewnić Dean podczas zaniesienia mnie do pomieszczenia. Wstałam i podeszłam do plecaka, leżącego w rogu. Wyciągnęłam szczoteczkę, czyste ubrania i kosmetyczkę. Od wczoraj się nie kąpałam, więc byłam dalej uświniona błotem. Kiedy poczułam letnią wodę, spływającą po moim ciele, rozluźniłam się całkowicie. Nie usłyszałam nawet że ktoś wszedł do łazienki. Obróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam starszego Winchester'a z oczami jak pięć złotych. Na moje szczęście, prysznic był w połowie zaciemniony, więc jedyne co musiałam zasłonić to moje piersi.

-Dean, puka się!- krzyknęłam.

-Nie słyszałem, że leci woda. Przyszedłem tylko po bluzę.- zamknął usta- A podobno nie możesz ustać o własnych nogach.- stwierdził zaskoczony.

-Jakoś muszę zmyć ten brud. Nie mogę tak funkcjonować. Wynoś się już stąd- oburzyłam się.

Blondyn wyszedł a ja dokończyłam się myć. Wyszłam i powycierałam starannie ciało i włosy, aby szybko wyschły. Umyłam zęby, na usta nałożyłam pomadkę a na rzęsy tusz. Ubrałam dres i pomyślałam że też poćwiczę. Nie muszę biegać, ale mogę się porozciągać. Usiadłam wygodnie na podłodze, zaczęłam rozgrzewkę. Najpierw ręce, potem nogi i na koniec całe ciało. Chciałam zobaczyć jak długo wytrzymam się w pozycji deski, zrezygnowałam. Moja stopa nie jest jeszcze na to gotowa, muszę się oszczędzać, aby szybko osiągnąć pełną sprawność. Po około godzinie drzwi od pokoju otworzyły się. Myślałam że to chłopcy, więc aby nie denerwować starszego Winchester'a, wskoczyłam pod kołdrę. W progu stał zakrwawiony, ranny oraz wyczerpany John, ojciec braci. Nie wierzyłam własnym oczom. Z prędkością światła, co nie było wybitnie mądre w moim stanie, dobiegłam do mojego wybawiciela. Wzięłam go pod pachę i zaniosłam na łóżko. Z łazienki wzięłam ręcznik i apteczkę. Wtedy do pomieszczenia weszli zdyszani i uśmiechnięci chłopcy. Radość szybko zastąpił strach i niedowierzanie. 

Co dalej będzie z John'em?

Do przeczytania za tydzień, WolfShadow

Huntress [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz