𝐟𝐢𝐯𝐞

288 19 3
                                    

Pamiętam dzień, gdy ja i Jeongin spotkaliśmy się po raz pierwszy.

To był drugi rok nauki w liceum. Przeprowadziłam się z rodzicami z Seulu do Busan, ponieważ tata otrzymał lepszą propozycję pracy.

Szczerze mówiąc cieszyłam się na wieść o przeprowadzce. Nigdy nie lubiłam Seulu. Niektórzy marzyli, żeby mieszkać w stolicy, a dla mnie to miasto było największym koszmarem.

Gdy przyjechaliśmy do Busan byłam wniebowzięta. Nasze mieszkanie było bardzo blisko morza i wystarczyło mi zaledwie pięć minut, żeby dostać się na plażę.

Trochę stresowałam się nową szkołą, ale mimo wszystko starałam się być dobrej myśli. To był kwiecień, więc minął miesiąc od rozpoczęcia roku szkolnego. Miałam nadzieję, że uda się mi wszystko nadrobić w jak najkrótszym czasie i nie będę miała żadnych zaległości.

Gdy mama zaparkowała samochód przez budynkiem mojego liceum poczułam lekki skurcz w żołądku, jakby mój organ właśnie zrobił fikołka.

- Jesteśmy na miejscu. - Powiedziała, odwracając głowę w moim kierunku. - Nie przejmuj się, słońce. Wszystko będzie dobrze. - Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco i ścisnęła moją dłoń, aby dodać mi otuchy.

Byłam jej wdzięczna za wsparcie i muszę przyznać, że dzięki niej mój stres się nieco zmniejszył.

Pamiętam, że tego dnia weszłam do szkoły i skierowałam się na drugie piętro, gdzie był pokój nauczycielski. Czekała tam na mnie moja wychowawczyni - pani Kang. Przekazała mi wszystkie informacje dotyczące numeru mojej klasy lekcyjnej, planu lekcji i dała mi kluczyk do szafki.

Gdy już wszystko było wyjaśnione zaprowadziła mnie do klasy, która była wypełniona moimi nowymi znajomymi z klasy. Przedstawiłam się i ku mojej radości klasa wydawała się bardzo sympatyczna. Wszyscy zaczęli mi mówić swoje imiona, a ja starałam się zapamiętać, jak najwięcej z nich. Gdy "powitanie" się zakończyło, zajęłam wolne miejsce w ostatniej ławce obok okna. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek, która oznajmił, że zaczęła się pierwsza lekcja, więc wszyscy zajęli miejsca, a nasz nauczyciel koreańskiego - pan Lee zaczął pisać temat na tablicy. Lekcja mijała spokojnie i bez problemów, do czasu, w którym (wtedy nieznany mi) chłopak wbiegł zdyszany do klasy. Jego mundurek był założony tak, jakby brunet miał zaledwie dwie minuty na przygotowanie się do szkoły.

Komuś się chyba przysnęło, pomyślałam.

- Przepraszam za spóźnienie. - Powiedział, kłaniając się nauczycielowi.

- Dobrze, siadaj. - Nauczyciel wyglądał, jakby w ogóle się tym nie przejął. Pomyślałam wtedy, że Jeonginowi pewnie często się to zdarza.

(Później okazało się, że wcale się nie myliłam.)

Chłopak ruszył w stronę ławki, która była przede mną. Przez całą jego drogę nie spuszczałam z niego wzroku. Gdy stanął obok swojej ławki, jego wzrok powędrował w moim kierunku, a na twarzy Jeongina pojawił się wyraz zdziwienia. Speszona spuściłam wzrok na swój zeszyt i zaczęłam udawać, że bardzo uważnie notuje to, co mówił pan Lee.

Po kilku minutach do naszej klasy wszedł jakiś mężczyzna (który później okazał się być dyrektorem) i poprosił pana Lee, aby wyszedł z nim na chwilę na korytarz, żeby porozmawiać.

Nauczyciel podał nam numer zadania, które mieliśmy zrobić w czasie jego nieobecności, więc czym prędzej wzięłam się do roboty.

- Cześć. - Usłyszałam cichy głos kolegi, siedzącego w ławce przede mną.

I od tego wszystko się zaczęło.

all these years. yang jeongin [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz