3. Numb

208 16 0
                                    


Po powrocie do pokoju, z Zayn'em drepczącym zaraz za nim, Louis zauważył, że temat został zmieniony. Wcale nie zdziwiłby się, gdyby to Harry poprosił resztę, aby nie wspominała o poprzednim epizodzie. Cieszył się z tego, ale kiedy zauważył, że Harry unikał jego wzroku do momentu zakończenia ich spotkania wiedział, że nie może tak tego zostawić i pozwolić na niezręczności w ich grupie. Musiał upewnić się, że swoją obecnością nie psuje żadnych relacji i dobrego samopoczucia.

؞

Harry niczego nie oczekiwał od Louisa. Nawet nie chciał brać pod uwagę tego, że nagle chłopak będzie zobowiązany wyjaśniać mu wszystko i we wszelaki sposób się tłumaczyć. W ciszy swojego umysłu rozkoszował się samym widokiem chłopaka i niezrównanym szczęściem jego ponownego spotkania. Uznawał to za nieledwie złudny cud, kiedy zaczęło docierać do niego, że to Louis był tym małym, porywczym chłopcem, bardzo gadatliwym i otwartym, całującym go w pierwszą noc, kiedy się poznali.

I chociaż obecnego Louisa znał krótko, potrafił wyczuć pewną ciemność, która odebrała mu to wszystko lub w pewien sposób przyćmiła. Zayn nie chciał wydać powodu, dla którego Louis już więcej nie pojawił się na obozach, ale musiało to bardzo wpłynąć na jego postrzeganie świata. Harry przecież doskonale pamiętał ten zapał małego chłopca, który kilka razy dziennie zwykł powtarzać, że za rok będzie jeszcze lepiej, że będzie jeździł na każdy obóz, zapamiętując najlepsze chwile. W tych momentach Harry przypominał sobie, że wreszcie będzie musiała nadejść pora ich pożegnania, ale wmawiał sobie, że będzie to tylko rok, że jeśli wpadną w wir nauki, czas zleci bardzo szybko. Owszem, zleciał, ale przez kolejne lata dłużył mu się szalenie, jak gdyby próbował przypomnieć mu jak bardzo naiwnym był dzieckiem, że wierzył w słowa innego nastoletniego, niezupełnie znajomego mu dziecka.

Niewyobrażalną i niezrozumiałą do końca rzeczą w tym wszystkim było uzmysłowienie sobie, że jego wieloletnie prośby zostały wysłuchane. Nigdy nikomu nie przyznał się, że marzył o ponownym spotkaniu Louisa. Z biegiem czasu obraz chłopca wyparował z jego głowy i nie mógł nic na to poradzić, nieważne jak bardzo chciałby, aby został tam na zawsze. Wielokrotnie wyobrażał sobie jak może wyglądać obecnie, a to kogo ujrzał przed własnymi oczami przekraczało jego wszelkie oczekiwania. Z całych sił próbował ukryć swój pełen frenezji wzrok, by nikt nie przyłapał go na bezwarunkowym wgapianiu się w szatyna. Bał się popadnięcia po uszy w idealizowaniu Louisa i niestety obawiał się czy przypadkiem już nie było za późno.

W kolejnym dniu, po nocy spędzonej praktycznie bez snu, ciężko było wygrzebać się ze swoich śpiworów i wygonić pierwszą osobę do skorzystania z łazienki. Ewidentnie pogoda za oknem diametralnie różniła się od wczorajszego wieczoru, co sygnalizowało intensywny dzień na dworze, pełen biegania, grania w gry zręcznościowe i chodzenia po lesie. Harry obserwował wszystkich ledwo dobudzonych, kiedy wyszedł z łazienki po prysznicu. Czuł się orzeźwiony i to znacznie zmieniło jego nastawienie do dzisiejszego dnia.

- Żartujecie, prawda? – Zapytał z westchnieniem, kiedy przed jego wejściem do łazienki mówili, że wstają, a teraz z powrotem leżeli zakopani w swoich śpiworach, jak gdyby padli trupem.

- Wyznacz kogoś, bo nikt nie wstanie – wymamrotał Niall w poduszkę i Harry miał właśnie wskazać na niego, ale chłopak zdążył się odezwać: – Błagam, nie mnie.

- Wstawaj, Niall. Daj dobry przykład – brunet podszedł do niego, ostrożnie przechodząc między splątanymi ze sobą Zayn'em i Liam'em, dogrzebując się do przyjaciela. Kiedy wreszcie dali się dobudzić, rozdzielili się do swoich pokojów, aby szybciej doprowadzić się do porządku.

Be Always By Your Side - Larry FanfictionWhere stories live. Discover now