4. Wait

186 17 3
                                    


Rozdzielenie się z przyjaciółmi było trudniejsze, niż Harry myślał. Miał zostać sam z Louisem w namiocie, pierwszy raz od wieków być z nim w jednej, małej przestrzeni. Dłonie trzęsły mu się niemiłosiernie, łapał oddech powoli i bezdźwięcznie, aby nie wydać swojego zdenerwowania. Louis był w o wiele lepszym nastroju niż jeszcze godzinę temu, co nie zmieniało faktu, że niewypowiedziane słowa wisiały między nimi, ale Harry w żaden sposób nie chciał na niego naciskać. Był cholernie ciekawy, ale wolał ugryźć się w język niż przez całą noc mieć wyrzuty sumienia, że doprowadził Louisa do furii swoim ciekawskim tyłkiem.

Louis wskazał ruchem ręki, by Harry wszedł pierwszy i wtedy zamknął ich od środka. Brunet przełknął nadmiar śliny i podszedł do swojej torby, udając, że czegoś szukał.

- Wiesz czemu jesteśmy, tu, razem? – Odezwał się Louis, obejmując ruchem ręki całą przestrzeń namiotu. Harry odwrócił się w jego stronę, napełniając swój wzrok, mózg, myśli pięknem Louisa. Światło latarki z telefonu, która leżała przy wejściu, chwytała delikatnie jego rysy twarzy od dołu; to, jak długie rzęsy odbijały się na szczupłych policzkach, jak wyciągał język, żeby zwilżyć wargi i to, jak patrzył zasnutym spojrzeniem prosto na Harry'ego. – Chcieli, żebym ci o wszystkim opowiedział – dokończył, kiedy on nie odezwał się. Zapomniał, że Louis prawdopodobnie oczekiwał jego odpowiedzi, ale on został pochłonięty przez jego urok, który z dnia na dzień uderzał go z coraz to większym przytupem.

- A ty chcesz? – Zapytał lekko i usiadł bliżej Louisa, zakopując się w swój śpiwór. – Jeśli czujesz, że nie chcesz o tym rozmawiać, ja nie będę naciskał.

Mógłby przysiąc, że na anielskiej twarzy Louisa zajaśniał pełen wdzięczności uśmiech, który ożywił ciepło w sercu Harry'ego, rozlewając się na wszystkie wnętrzności.

- Jesteś tak samo wyrozumiały jak kiedyś, H – powiedział Louis, a Harry znów doświadczył tego miłego uścisku w piersi na wspomnienie o tej przyjemniejszej części ich przeszłości. Zwrócił również uwagę jak cudownie brzmiała pierwsza litera jego imienia z ust Louisa i stwierdził, że zaczął lubić, kiedy się tak do niego zwracał. – Chcesz posłuchać? Myślę, że powinieneś o tym wiedzieć. W pewnym sensie jestem ci winien wytłumaczenia...

- Louis, mówiłem ci, że nie jesteś mi nic winien – przerwał z lekkim oburzeniem. Nie chciał, żeby chłopak tak dalej myślał.

- Dobrze. Chcę po prostu, żebyś znał powód, dlaczego przestałem tu przyjeżdżać już po pierwszym obozie.

Harry przytaknął i ponownie poczuł dziwne zdenerwowanie. Teraz, kiedy miał dowiedzieć się o wszystkim nie mógł uwierzyć w to, że wreszcie dostanie odpowiedź na jego odwieczne pytania co stało się z chłopcem, którego zaczął tak lubić. Dlaczego zerwał ich obietnicę o ponownym zobaczeniu się i czy reakcja Louisa na temat śmierci przy ognisku, miała z tym coś wspólnego.

- Wróciłem naprawdę szczęśliwy z tego obozu – Louis zaczął mówić, jego wzrok pozostał na kolanach, a Harry utrzymywał twardo spojrzenie na neutralnym wyrazie twarzy chłopaka przed nim. – Nie mogłem się doczekać, kiedy opowiem wszystkim o tym, jak wspaniale było, ilu nowych ludzi poznałem, że poznałem ciebie. Odebrał mnie ojciec. Wyczuwałem u niego jakiś dziwny brak koncentracji, był cichy, nie wypytywał mnie o nic. Kiedy wróciłem do domu i zobaczyłem moją mamę, w stu procentach wiedziałem, że stało się coś strasznego. Jej oczy były smutne, uścisk bardzo lekki, ale nienaturalnie długi, a to, jak mocno przycisnęła usta do mojego czoła pamiętam do dzisiaj. Straciłem cały entuzjazm, zapomniałem, że właśnie miałem za sobą kilkanaście najlepszych dni mojego życia, kiedy po pytaniu czy wszystko dobrze, poleciały jej łzy po policzkach – zatrzymał się, nabierając w płuca głęboki oddech. Harry czekał na dalszy ciąg, mając niechciane złe przeczucia, ale nie potrafił tego powstrzymać, widząc zadumane oczy Louisa i czując wyraźne przygnębienie w głosie. – Przez chwilę starałem się wmawiać sobie, że zachowywali się tak dziwnie, bo tęsknili, ale ewidentnie to nie był ten powód.

Be Always By Your Side - Larry FanfictionWhere stories live. Discover now