II

1.3K 103 20
                                    

Na ulice miasta padało słabe światło z licznych latarni, które miały wpływ na to, jak pięknie i tajemniczo wyglądała o tej porze okolica. Ludzi było niewiele, tymczasem lokale świadczyły swym spustoszeniem o późnej godzinie.

Han mijając ulubioną restauracje, przystanął na chwilkę, a kąciki jego ust delikatnie się uniosły. Poddany pokusie, wparował do środka i zamówił swoje ulubione ciasto, wraz z niesmiałą dawką alkoholu. Po posiłku udał się, aby obejrzeć nową kolekcję garniaczków, sponsorowanych przez jego ojca w pobliskim salonie, jednak zamknięty lokal uniemożliwił mu to. Schodząc pewną uliczka, jego wzrok przykuł czerwony baner z dobrze oświetlonymi, drzwiami poniżej. Miejsce wydawało się dość obskurne i jasno dawało znać, ze wnętrze nie będzie niespodzianką, jednakże obca siła uparcie ciągnęła chłopca, aby tam zajrzeć. Ponieważ nie był najtrzeźwiejszy, przeczytanie napisu sprawiło mu małe trudności, jednak wystarczyła literka 'b' poprzedzająca 'a', aby zrobić pierwszy krok. Do drzwi natomiast dopchnęła go myśl, że skoro Hyunjin ma swój bar, to i on będzie.

— Dobry wieczór, dowodzik proszę — powitał go strzelisty mężczyzna w gustownej marynarce i srogim blyskiem w oczach.

Jisungowi chwilę zajęło wygarnięcie dokumentu, a gdy już to zrobił, na jego buźce wykwitła duma. Machnął nim przed starszym i kilka sekund później podążał wąskim korytarzem.

Już przed wejściem dało się poczuć gorzki odór alkoholu, uciekający z wnętrza. Intensywny zapach natychmiast wdarł się w nozdrza Jisunga, prowokując u chłopca ciarki ekscytacji, które przeszły go na wylot. Pierwszym co ujeło jego uwagę był barek obsadzony tak licznym rzędem mężczyzn, że nawet na myśl mu nie przyszło skorzystanie. Z głośno bijącym sercem, aczkolwiek skrępowaniem na twarzy, usiadł przy najbliższym stoliku, aby trochę się rozejrzeć. Zadowolił go fakt, iż wszyscy tutaj byli obcy i chwilowi, a zróżnicowanie wiekowe w żadnym stopniu nie przypominało imprezy wyprawionej w jego domu. Zaraz jednak pojawił się niepokój spowodowany niemożnościa wygrzebania wzrokiem płci żeńskiej. Jego skronie zaś zaczęły się pocić, w akcie rozdrażnienia.

Z transu wyrwał go ciepły dotyk na dłoni, który blyskawicznie rozszedł się po ciele, pozostawiając skulonego chłopca niemal w paraliżu. Natychmiast obrócił twarz, a zaraz, ku jego spojrzeniu, ukazał się farbowany szatyn, niezwykle wyróźniającą się urodą na tle przepychu. Lśniące mgiełki zerkające spod gęstych rzęs, delikatnie spiczasty nos i ten urzekajaco-chytry typ uśmiechu, sprawiły że gdzieś w głębi młodszego zakiełkowała zazdrość. Nieznajomy nie wyglądał na dużo starszego, a mimo to, wydawał się być nieporównywalnie bardziej męski w starciu z Jisungiem, co wywołało niekontrolowane rumieńce na twarzy mniejszego. W fakcie, cały chłopak wydawał się nienaturalnie urokliwy, jakby nie pasował do tego nieidealnego świata ich otoczającego. Podobnych ludzi do niego, Jisung widywał jedynie na okladkach magazynów omijanych supermarketów, dlatego przez chwilę nie mógł wydobyc z siebie ani słowa, patrząc niemo na błyskotliwą twarz obcego.

— Hej, mały — szatyn posłał mu łagodny uśmiech i przysunął się na tyle blisko, aby delikatnie stuknąć go ramieniem — Ciasno tu trochę, nie?

Han niepewnie kiwnął głową i nieumyślnie powtórzył gest dwa razy, będąc zajęty roztrzęsywaniem pewnej myśli. Przypomniawszy sobie pustke dookoła w momencie zasiadania, nieco się sfrustrował. Nie pamiętał, aby ktokolwiek znajdował się na miejscu, które właśnie zajmował obcy. Widocznie musiał ów szczegół przegapić, co świadczyło o jego rozkojarzeniu. Skrępowany prędko odwrócił wzrok, a następnie złączył rece, niebardzo wiedząc, jak powinien się zachować. Przez chwilę rozważał odejście z myślą, iż mógł zająć miejsce zarezerowowane przez niego dla drugiej osoby. Rozproszyło go jednak pytanie, które wcześniej opuściło usta drugiego.

— Jak tam życie? Wszystko gra?

Hana uderzyła nagła otwartość nieznajomego, bo nie spodziewał się tak regularnego pytania w tym jakże stresującym momencie. Na chwilę do jego głowy dostała się myśl, że być może wcale nie musiał tej nocy probować swojego pierwszego razu. Miał za to okazję poznać nowego kumpla "z wyższych stref", którego kontaktem mógłby później przechwalać się paczce. Wtedy jeszcze nie wiedział, jak absurdalne było takie założenie. Ciut rozpromieniony, skierował twarz do szatyna i mimo otaczajacęj ich półciemności oraz rozpraszającej muzyki, odwzajemnił uśmiech. Klimat chłopaka w pewien sposób go urzekł, dlatego zdecydował się nie być gorszy i rownież nieco otworzyć. Jisung jednak miał już tak, że jak zaczynał nawijać, to zwykle nie mógł się opamiętać. Na szczęście, nie tyczyło się to dopiero co poznanych osób, tak więc zdołał zachować swą niewinność na najbliższy czas.

— Uhm, dzisiaj skonczyłem osiemnastkę — zaczął, przecierając powiekę. —  Ale nie podobała mi się impreza, więc wydostałem się z niej do właśnie tego baru...

— Czyli zbiega mamy — skomentował Minho z nutką rozbawienia w głosie, a następnie siegnął po kieliszek, upijając z niego łyk.

Wykonując czynność, nie spuścił wzroku z chłopca ani na sekundę. Niezwykle podobało mu się kruchę ciałko Jisunga i mimo, że przyszedł dziś tylko na drinka, po wypatrzeniu niepewnie krzątającej się na odludnych bokach czuprynki, nabrał ochotę na szybki numerek. Malinowe usta oraz sarenie oczy, niewinnie błądzące po pomieszczeniu, przyciagnęły go niczym magnes i spowodowały, że postanowił postarać się o względy właściciela wspomnianych uroków, korzystajac ze sprawdzonej techniki uwodzenia.

— I jak, podoba ci się tu? — zapytał, na co młodszy pokręcił niepewnie głową. Minho wykorzystując sytuację, ostrożnie objął go barkiem, po czym nachylił się, aby zmysłowo szepnąć mu do ucha.

— Mogę sprawić, że zacznie.

mature | minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz