IV - Krzesło i sznur

804 56 8
                                    

Było ciemno. Za ciemno. Z niewiadomych powodów prawie nic nie działało. W tym ogrzewanie. [T.I] założyła na ramiona bluzę, rozpinaną na zamek. Tak też ją zostawiła, ponieważ, gdy ją zapinała, zawsze było jej za gorąco. Minęła niecała godzina, a oni wciąż byli w martwym punkcie. Dziewczyna przeklęła pod nosem, gdy po raz kolejny ukazała się jej odmowa na ekranie monitora. Sapnęła sfrustrowana, odchodząc od urządzenia. Opadła na krzesło.

- Stark zablokował dostęp do raportu i informacji. Do wszystkiego! Nie wiem co mu przyszło do tego zakutego łba!  - powiedziała do Thora. - Niech go... - wysyczała.

- Złość w niczym nam nie pomoże... - zaczął Thor, leżąc poprzek na łóżku i obracając szklane figurki, które dopadł na jednej z półek [T.I]. Wyglądało na to, że bardziej interesował go szklany kot, mniejszy niż jego potężna dłoń, niż jej słowa. Dostała go od matki. Nieprzepadła za tą figurką, ale matka dziewczyny zawsze maniakalnym zachowaniem, sprawdzała czy ją przypadkiem nie wypuściła. Na wspomnienie tej kobiety, [T.I] zazgrzytała zębami.

- Może i nie, ale nie wiem czy wiesz, ale wszystkie wyjścia z wieży są zablokowane i zamknięte! - powiedziała. - Większość drzwi, widny... - [T.I] odsunęła się na moment od biurka na krześle biurowym, westchnęła. Małe kółka niebezpiecznie zadygotały. - Jesteśmy tu zamknięci! - dodała. Z łazienki dobiegł ich dźwięk wody. - Są tu tylko nieliczni, którzy zapewne i tak mają to gdzieś albo nawet nie spostrzegli, że coś jest nie tak... - dodała, gdy drzwi od łazienki się otworzyły, a z niej wyszedł Loki. Niebo zagrzmiało, na moment błyskawicą rozświetlając skąpane w mroku miasto. Deszcz dudnił mocno o szyby.

- Skąd wiesz, że to wina Starka, może... - podjął rozmowę Thor.

- To zwarcie instalacji?! Nie, nie i jeszcze raz nie! Głupia nie jestem i już nam te jego sztuczki. Ostatnio także coś takiego zrobił, to na długo zapamiętał, że ze mną się nie pogrywa. Ale widać zapomniał! Dupek. Jak to wszystko się skończy osobiście wkopie mu tą rękawicę w rzyć! Poza tym ja widzę, gdy jest zwarcie, a gdy ktoś ze mną sobie pogrywa.

- Może to dostawca z Pizza? - mruknął Loki, siadając na fotelu. - Głodny jestem. - widząc sfrustrowanie [T.I] uśmiechnął się złośliwie, ukazując jej rząd równych białych zębów. Wiedział czym ją wkurzyć.

- Thor... - [T.I] zignorowała słowa bruneta. - Lepiej ty otwórz, może to Barnner... - westchnęła. - Ty. - zwróciła się do swojego chłopaka. - Ty wejdziesz do łazienki i nie będziesz wyłaził, dopóki Bruce nie wyjdzie.

Brunet skrzywił się. Z ociąganiem, ale jednak wykonał polecenie [T.I], która sama się odsunęła z pola widzenia.

Thor wsiał ciężko, odkładając figurkę na półkę.

- Co ty tu robisz? - przywitał się blondyn, patrząc niepewnie na Bruce.

- Thor?!

- Tak to ja... - westchnął blondyn.

- Co robisz u [T.I]? Znalazłeś ich?

- Yhkm, Loki... jeszcze się nie odnalazł, ale [T.I] już tak. Właśnie przed chwilą wróciła. Wściekła. Pocieszam ją. - Thor zrobił smutną minę, ale w duchu cieszył się, że tak to sprytnie rozegrał.

- Jak się czuje? - Bruce spróbował wyjrzeć zza ramienia Thora. Ten mu jednak na to nie pozwolił. Przesunął się w bok. Ruchem ręki, za plecami, nakazał coś jej zrobić. Wiedział, że na długo go nie powstrzyma.

Dziewczyna przygryzła wargę, szukając czegoś, co potwierdziłoby słowa Thora. Spojrzała na Steve.

- Wybacz... - mruknęła. Zepchnęła go z krzesła, wzruszając ramionami, po czym z premedytacją, zdobywając się na krótki okrzyk, cisnęła krzesłem przed siebie.

- Jak widzisz... - Thor się wzdrygnął słysząc huk.

Nie przewidzieli jednego. Słysząc jej okrzyk, Loki z hukiem otworzył drzwi na oścież.

- [T.I]? - Loki spojrzał na dziewczynę, która mimowolnie pod naporem jego wzroku, zarumieniła się. Spojrzał na nią tak, jakby był zdegustowany jej zachowaniem, zszokowany oraz dumny.

Bruce wepchał się do środka.

- Loki? - zapytał zaskoczony. - Steve!? - powiedział, widząc nieprzytomnego kapitana na podłodze. Mężczyzna podniósł wzrok i spojrzał w oczy [T.I]. Zachwiał się i zalśniły na niebiesko.

- Cholera. - powiedziała sama do siebie, zauważając jak ten zaczyna iść w jej kierunku. Bruce powalił Lokiego na ziemię, nawet nie zaprzątając sobie głowy, aby na niego spojrzeć. Złapał go na szyję i rzucił o ziemię, podcinając nogi, wciąć wpatrzony w oczy [T.I]. Thor od razu ruszył na ratunek, ale o dziwo Bruce sparował jego uderzenie. Blondyn został odepchnięty z wielką siłą o półki, które zatrzeszczały i poleciały razem z rzeczami na ziemie. Szklany kot się stłukł. - Bruce, uprzedzam Cię... - [T.I] odskoczyła, podcięła mu nogi, lecz ten ani drgnął. Przeturlała się obok niego, jednak ten był szybszy. Złapał ją za krtań i przycisnął do ściany.

- Daj mi to! - wrzasnął, zaciskając dłoń na jej szyi. [T.I] z trudem łapała powietrze. Nic nie pomagało.

- Loki - wyszeptała zachrypniętym głosem, gdy brunet pojawił się za nim, uderzył go w plecy, a następnie w głowę złamaną nogą od krzesła. Bruce jęknął z bólu, osunął się bezwładnie na ziemię. [T.I] natomiast ciężko oddychając, wpadła wprost w ramiona bruneta. Zadrżała. Czuła jak nogi jej miękną, czuła, że ten już zamierza się odsunąć, ale [T.I] złapała go za ramiona. Nie patrząc mu w oczy, wyszeptała słabo.

- Nie zostawiaj mnie... 

Loki w odpowiedzi westchnął i przyciągnął ją bliżej siebie.

- Kolejny do związania... - powiedział jedynie, opierając podbródek i czubek jej głowy. Spojrzał na nieprzytomnych mężczyzn, i oszołomionego Thora. - Masz jeszcze dwie liny?

Dziewczyna uderzyła go w ramię, wtulając się w niego.

- No co? 

Nie zostawiaj mnie • Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz