I - Jakie było pytanie?

1.4K 75 8
                                    

Statek wniósł się w powietrze. Na pokładzie panowała zupełna cisza. Wszyscy byli wykończeni po misji, która na szczęście poszła po ich myśli i przebiegła niemal bezproblemowo i większych komplikacji. Co chwilę piloci zamówili ze sobą z dwa krótkie i zwięzłe zdania. Szum silników był słyszalny na całym pokładzie. [T.I] rozluźniła się, biorąc głęboki wdech i wydech. Rana na nodze nie doskwierała jej już tak bardzo, gdy Bruce ją opatrzył pod czujnym i srogim okiem Lokiego, któremu nie podobała się sytuacja, gdy ktoś dotykał nogi jego dziewczyny. Mimo tego, wciąż bolała przy większym wysiłku. Dziewczyna nie skomentowała jego zachowania, ale od startu i obandażowania jej nogi swój wzrok z Bruca przeniósł na dziewczynę. I od tego czasu wiercił jej dziurę w głowie swym wzrokiem. Zmęczona już dostatecznie tym dniem, podniosła na niego głowę, nie ulegając pod jego twardym i surowym spojrzeniem.

- Przestaniesz kiedyś? - zapytała, zmęczonym głosem. Brunet prychnął, co oznaczało,  że ten się dopiero rozkręca i ma już zapewne wszystko zaplanowane.

- Jeśli mnie przeprosisz... pomyślę nad tym. - odpowiedział, a jego zielone oczy błysnęły niebezpiecznie. [T.I] przekręciła oczami, ciesząc się, że nikt z pozostałych nie zwraca na nich uwagi. Steve wyglądał jakby przysnął, ale dziewczyna wiedziała, że to tylko pozory, w każdej możliwej chwili wstałby i gotowy do walki zniszczyłby przeciwnika. Bruce ciesząc się zapewne, że Loki nie wierci już mu dziury w głowie oskarżającym spojrzeniem, pod wpływem impulsu, włożył słuchawki, aby zapewne się uspokoić i nie zamienić w Hulka. Natasha nie zwracała na nikogo uwagi, po chwili wstała i poszła do kabiny pilotów.

- Mam Ciebie przeprosić? - zapytała udając rozbawienie. - Za co niby? Przepraszam Cię o największy nieśmiertelny, że dałam się zranić i uratowałam ci twój śliczny zad po raz kolejny! - dziewczyna złożyła ręce jak do modlitwy. - Pokornie błagam o wybaczenie! - szatynka schyliła się nieco, robiąc nikły i krótki ukłon w jego kierunku.

- Nie kpij ze mnie - burknął Loki, na co ta wyprostowała się, ponownie się rozsiadając.

- Nie śmiałabym... - powiedziała przesłodzonym głosem, na co brunet zmarszczył brwi. - Jeśli Ci to tak bardzo przeszkadzało, to następnym razem sam będziesz bandażował mi nogę...

- Wtedy bez macanka jeszcze bardziej się nie obejdzie... - powiedział z kpiącym uśmiechem. - Ale i tak przecież już je przed chwilą miałaś. - na te słowa został klepnięty w ramię.

- Ała. - powiedział, udając, że go to zabolało. - Teraz to ja będę musiał mieć bandażowane ramię... Może Natasha pomoże? Też będzie miała darmowe macanko... - na te słowa [T.I] wstała, przesiadując się na sąsiednią ławę, mierząc go oskarżającym wzrokiem. 

Loki uśmiechnął się kpiąco.

- Zaraz lądujemy. - odezwała się rudowłosa, na co wszyscy poza Lokim kiwnęli głowami.

- Aha! - powiedział nagle brunet, zwracając na siebie uwagę wszystkich. - To wspaniale! Tak się składa, że muszę coś powiedzieć Pani, wymacaj moje udo...

[T.I] przejechała dłonią po twarzy, ciężko wzdychając.

- Nie wytrzymam z nim...

* * *

[T.I] nie tyle co zszokowały późniejsze słowa Lokiego, to ją mocno zezłościły. Nie dość, że musi go znosić na co dzień, to jeszcze zachowuje się tak, jakby to ona miała wobec niego ogromny dług. To ona wyciągnęła go ze swego rodzaju aresztu domowego, żeby nie musiał siedzieć w tej śmiesznej szklanej celi. To mu nie wystarczało. Lokiemu zawsze było mało. Zawsze musiał być w centrum uwagi. I tak było tym razem. Wszyscy się zastanawiali co takiego musiał jej powiedzieć bożek kłamstw po wylądowaniu, gdyż [T.I] była cała a nerwach. A rzadko zdarzało się komukolwiek, żeby doprowadzić ją do takiego stanu. Chyba, że tym kimś był Loki. Szatynka nawet nie zaniosła do centrali rzeczy, po którą tak właściwie jechali i była całą misja.

Nie zostawiaj mnie • Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz