•Prolog•

72 4 1
                                    


Pewnego dnia Kyle został oddany pod opiekę, do Pana White'a, ale czekajcie zacznijmy od początku...

Kyle to średniego wzrostu, 178 cm na oko, szesnastoletni chłopak. Jest kruchej postawy, ma brązowe włosy i niesamowicie przyciągające oraz oszałamiające, jasno niebieskie oczy. Ma bladą cerę, lekko pociągniętą w dół twarz i mało widoczne zarysy mięśni.  Wyróżnia się pomocą w stosunku do innych, upartością, miłym zachowaniem i niezmierną ochotą do poznawania nowych ludzi, bądź rzeczy. Od ponad dziesięciu lat znajduję się pod opieką wcześniej wymienionego Pana White'a, Carlosa White'a. Opiekun jest w starszym wieku, około 57 lat, lecz zachowuję się dość młodo, przez co wielu ludzi go ceni, zresztą jak była matka brązowo  włosego, ale o tym też zaraz. Pan Carlo jest nieco niższym staruszkiem, niż Kyle, ma siwe, krótkie i uczesane zawsze na bok włosy. Posiada również jasne, niebieskie oczy, lecz nie tak niesamowite jak jego podopieczny. Ten starszy człowiek, jest bardzo miły i pomocny w stosunku do innych ludzi, na jego porządku dziennym jest pomaganie innym, na przykład w  znalezieniu przyjemnej lektury na wieczór w księgarni, gdzie pracuje.  

Teraz zacznijmy mniej przyjemną stronę tej książki.

•10 lat wcześniej•

- Mamo zobacz jakiego zrobiłem... - Mówił biegnący na parter niebiesko oki chłopczyk, chcący pochwalić się swojej mamie,  co takiego udało mu się stworzyć.

-  Znowu się upiłeś?! Mamy niespełna sześcioletniego synka na utrzymaniu, a ty tylko włuczysz się po klubach i upijasz co trzy dni?! Mam tego dość, wyprowadzam się z Kyle'm! - To co właśnie usłyszał mały nim wstrząsneło. Nie chciał się wyprowadzać, a tym bardziej widzieć ojca w takim stanie, więc schował się za ścianą, by nadal słyszeć rozmowę rodziców z salonu.

- Nigdzie się nie wyprowadzasz! To mój syn  i ty też jesteś moja nigdzie nie jedziesz!- Krzyknął męskim i podpitym głosem ojciec brązowowłosego. Było słychać jak złapał swoją małżonkę i nie pozwolił jej uciec.
Kyle się wychylił i na to co zobaczył musiał jakoś zareagować, więc wychylił się bardziej, tak że stał w wejściu do salonu.
- Ma-Mamo? Ta-Tat-Tato?- Wy jąkał sparaliżowany sześciolatek z łzami w oczach. Ojciec puścił swoją żonę, biorąc kolejny łyk alkoholu.

-Synku... Już dobrze. Mamusia jest przy tobie.- Wyszeptała brązowowłosa, tuląc swojego synka, po raz ostatni.- Ubierz bluzę mamusi i pójdź cichutko do Pana Carlosa, przez furtkę. Dobrze? - Spytała smutna kobieta, zdając sobie sprawę z tego co robi.

- A ty mamusiu? - Zapytał młody chłopaczek, tuląc się do swojej rodzicielki. Na co  kobieta włożyła mu kopertę do kieszeni i kazała ją przekazać sąsiadowi, gdy do niego dotrze.

Jasnooki ubrał się i wymknął się cicho do ogrodu, nie zdając sobie sprawy, że słyszał swoją mamusie ostatni raz. Potem pamiętał tylko krzyk, wrzask, chałas i ciemność...

•••
Hejka mam nadzieję, że ten typ pisania i opowieści się wam spodoba.
Jeśli są błedy to przepraszam i do następnego!
Bayo! ~

•Toksyczna Miłość•Yaoi•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz