II. pierwsze spotkanie

11 0 0
                                    

W czasie przerwy Alexander postanowił, że spróbuje zacząć przerabiać pierwszy temat, by nie tracić czasu. Okazało się, że klasa ma pewne zaległości, co mogłoby być nieco kłopotliwe w końcówce semestru, tak więc zabrał się do pracy. Aktualnie pokazywał budowę jakieś części mózgu i współczuł uczniom, którzy będą musieli się tego uczyć na sprawdzian. Wiedział z własnego doświadczenia, że nie było to proste. Gdy wpadł już w trans opowiadając, za co odpowiadają różne elementy, drzwi otworzyły się. A raczej ktoś  je otworzył. Bez pukania. Spojrzał w kierunku tej osoby i przez chwilkę nie mógł wyjść z szoku, co taka osoba jak on, tutaj robi.

Nie mógł być uczniem, gdyż z pewnością nie wyglądał nawet na te dwadzieścia lat. Nie. Przed nim stał mężczyzna, który emanował czymś dziwnym, choć Alexander nie do końca potrafił wychwycić czym. Jego tatuaże, ubiór i figura tworzyły mieszankę, która z pewnością nie mogła zostać pominięta wzrokiem przez nikogo. Tak było też w tym wypadku, cała klasa natychmiastowo spojrzała się na niego i umilkła. Osoba ta jednak w ogóle nie poczuła się tym faktem poruszona. Wydawał się jakby przyzwyczajony do takiego zachowania i zaczął kierować się wgłąb sali.

- Przepraszam, ale czy mogę w czymś pomóc? Co pan tu robi? - zapytał Alexander, troszkę zdezorientowany ruchem nieznanego mężczyzny, który zastygł na te słowa i pomału odwrócił się. Jego wzrok był twardy, nieprzenikliwy.

- Przepraszam, naprawdę przepraszam - zaczęła Lara. - Nowy nauczyciel wydaje się bardzo niedoinformowany i mimo, że mówiłam mu, żeby-

Jej wywód został przerwany przez uniesioną dłoń nieznajomego. Nawet nic nie powiedział, wystarczyło tylko to. Jego wzrok jednak ani na sekundę nie opuścił Licavoliego. Przez chwilę trwali w ciszy, ale przybyły postanowił ją przerwać.

- Jak się nazywasz? - zapytał, mrużąc oczy.

- Słucham? - spytał niedowierzająco Alexander. - Myślę, że to ja powinienem o to zapytać. Wszedłeś tu jak do siebie, mimo że trwa lekcja.

- A więc naprawdę nie wiesz, kim jestem. Ciekawe... Nowy mieszkaniec, jak rozumiem. Osiedle Cavora czy Rudelfola? - zapytał i nie czekając na odpowiedź dopowiedział, jakby mówiąc do siebie - osiedle Cavora. Z pewnością. Tylko tam wspominali mi o mężczyźnie w twoim wieku. A więc jak przebiegła przeprowadzka, zadowolony z sąsiedztwa? - spytał, uśmiechając się kpiąco. Alexander był w szoku i nagle poczuł pewien niepokój. Miał wrażenie, że ta osoba ma z pewnością za dużą wiedzę o jego osobie, mimo, że to tylko na razie okolice jego miejsca zamieszkania.

- Nie sądzę, że powinno pana kłopotać to, gdzie mieszkam albo jak sobie radzę z moimi sąsiadami - odpowiedział zirytowany Alexander, który postanowił usiąść przy swoim biurku. - Jeśli nie chce się pan przedstawić proszę bardzo, ale niech pan opuści salę, żebym mógł kontynuować zajęcia.

Jego słowa zostały nagrodzone paroma westchnięciami, jakby zrobił, coś bardzo złego. Miał się dowiedzieć dopiero potem, jak bardzo złe było to, co robił. Nie wiedział, że gdyby nie te słowa, może miałby jakąś szansę na wyjścia z tego bez żadnych konsekwencji. Ale nie wiedział, więc powiedział do uczniów, ignorując obecność pewnej osoby:

 -Otwórzcie podręczniki na stronie 125 i zastanówcie się, dlaczego obrazek w podręczniku różni się troszkę od tego na tablicy - te słowa jakby obudziły nieznajomego, który podszedł do biurka nauczyciela.

- Nigdy nie powiedziałem, że nie chcę się przedstawić - powiedział cicho, jakby komuś groził. - Nazywam się Leonardo Cesares i radzę ci przestać zachowywać się w ten sposób. Nikt tego nie robi i nie będziesz wyjątkiem.

- Ach więc to ty jesteś tym uczniem, który opuścił pierwszą lekcję - doprecyzował Alexander. Leonardo zmarszczył brwi, jakby nie tego się spodziewał.

Miasteczko Rosenwell✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz