III. okrycie

29 0 0
                                    

Gdy Alexander wszedł na stołówkę, by kupić jakiś obiad, wszyscy patrzyli się tylko na niego. Z pewnością była to zbyt duża atencja, nawet jak na nowego nauczyciela. Czuł się nieco przytłoczony, ale nie dawał tego po sobie poznać. Wszyscy szeptali, ale gdy tylko ich mijał, nikt nie mówił ani słowa. Wyglądali, jakby mimo wszystko nie chcieliby zostać na tym złapani. Tak, to zdecydowanie było dziwne. Licavoli postanowił to zignorować i nie psuć sobie humoru. Gdy dotarł do kasy, zamówił jakąś chińszczyznę i zabierając danie, poszedł do pokoju nauczycielskiego. Tam, jak się okazało, też trwała niezła wrzawa. Alex westchnął, ale mimo to postanowił wejść. Gdy tylko to uczynił, znowu wszystkie oczy spoczęły na nim. To już było irytujące.

- Czy mam coś na twarzy, że wszyscy tak się patrzą? -zapytał.

- Ależ nie, nie, panie Licavoli. Mam tylko jedno pytanie i proszę być ze mną szczerym - powiedziała jedna z nauczycielek, nie pamiętał, jak się nazywała, ale kojarzył, że uczyła chyba matematyki.

- Proszę pytać - oznajmił Alexander siadając przy stole.

- Czy to prawda, że pan Cesares był na twojej lekcji i hmm - zacięła się na chwilkę - i potraktował go pan dosyć oschle? Czy przeprowadzał pan już rozmowę z Benem Cooperem?

- Nie. Nie było go w szkole, więc postanowiłem udać się do sali i złapać go później - na te słowa inni nauczyciele wzdychać, jakby już wiedzieli, jakie będą skutki tego niedopatrzenia. - A co do Leonarda, to zgadza się, mieliśmy przyjemność się poznać, osobliwy człowiek. Rozumiem, że kojarzą go państwo. Częsty wizytator wykładów? - zapytał Licavoli.

- Matko jedyna... on nas pogrąży. Jak to mogło się stać?! Mieliśmy już tak dobry system. Nie było żadnej wpadki od pięciu lat... - mamrotał jeden z nauczycieli, którego Alexander nigdy wcześniej nie widział na oczy.

 -Roger, nie strasz wszystkich, może to nic takiego, nie panikujmy - uspokajała pani w blond włosach. W tej chwili bardzo dużo osób chciało coś powiedzieć na raz i Alexander zastanawiał się tylko, jak to się stało, że jedyna rzecz - praca, o którą się nie martwił ostatnio, wprowadzała taki zamęt i hałas do jego życia. Najpierw Leonardo, potem stołówka, teraz to. Chyba niestety nie będzie mógł powiedzieć siostrze pod koniec dnia, że przeszedł niezauważony i nudny, tak jak bardzo chciał. Nie rozumiał, gdzie zawinił. Przecież ubrał okulary i dopełnił swój image!

***

Ok... Teraz rozumiał. (Nie, nie gdzie zawinił.) Teraz naprawdę rozumiał tę panikę nauczycieli, która wcześniej wydawała mu się kompletnie przesadzona. To, co usłyszał, było naprawdę ciekawe (i tylko troszkę przerażające).

A więc Leoś, jego mały Leoś okazał się liderem pieprzonego gangu. Aż chciało mu się śmiać na samą myśl. Na początku naprawdę nie chciał uwierzyć, ale cóż dostał niepodważalne dowody i świadectwa wielu osób. Wspaniale, czyż nie? Idealny pierwszy dzień w nowym miejscu. Nie ma to jak podpaść cholernemu gangsterowi. To było tylko jego szczęście i cóż, nawet nie dziwiło go to chyba aż tak, jak powinno.

Teraz pomału zaczynało do niego docierać, co znaczyły niektóre odzywki Leonarda. To, że wiedział,  kto jest nowy w mieście i gdzie te osoby mieszkają; jego poplecznicy mający profity w szkole, gdyż nauczyciele zbytnio bali się gangu albo to, że spoglądał na Alexandra kpiąco, nie mogąc się doczekać następnego spotkania, na którym ten będzie już wiedział, gdzie popełnił błąd. Ale jaki błąd! Było mu to wypominane dzisiaj tyle razy, że stracił rachubę. Wpierw inni współpracownicy, potem dyrektor, jeszcze później te współczujące albo zaintrygowane spojrzenia od uczniów. Mimo to, Alexander nie czuł żalu do siebie. Nie mógł wiedzieć, że jego ukochane spokojne miasteczko roi się od gangsterskich typów albo że jeden z nich, oczywiście najważniejszy, bo czemu nie, postanowi odwiedzić jego salę akurat w pierwszym dniu zajęć. Nie, Alex nie czuł żadnego żalu. On tylko bał się wiedzy, jak to wydarzenie wpłynie na jego życie w Rosenwell. I nie tylko jego. Życie jego siostry liczyło się jeszcze bardziej i wiedział, że nie mógł dopuścić do tego, by cokolwiek jej się stało albo żeby miała jakiekolwiek utrudnienia np. w pracy, spowodowane feralnym przypadkiem. Naprawdę nie chciał wynosić się stąd wcześniej niż minie pół roku, bo wiedział, że tych pieniędzy nie odzyskają. Zresztą, poza gangiem, okolica naprawdę wydawała się cudna, choć teraz wiedział, co mogło być powodem braku turystów i że zło może zostać ukryte nawet pod największym pięknem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 01, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miasteczko Rosenwell✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz