Rozdział 4

88 6 5
                                    

*myśli Naruto*

*Rozmowa z Kuramą w myślach*

***

Od pierwszego Treningu Naruto z Minato minęło 2 lata, młodszy z blondynów w tym czasie nauczył się korzystać z techniki swojego ojca Hiraishin no Jutsu*. Jutro Ośmiolatek zaczyna akademię ninja, postanowił tam iść, ponieważ chciał bronić swoich przyjaciół nie jako ANBU tylko członek ich drużyny. 3 Hokage, spytał się kiedyś, dlaczego Naruto nie chce wstąpić do ANBU, odpowiedz go bardzo zaskoczyła, ponieważ chłopak odpowiedział mu, że jako członek ANBU będzie mógł chronić przyjaciół tylko z ukrycia, a oni potrzebowali mieć osobę, przy której będą się czuć bezpiecznie. Nie ważne, w jakiej sytuacji się znajdą, gdzie by niebyli, on zawsze chce być przy nich, jako przyjaciel, a nie zamaskowany obrońca. Oprócz tego zmieniło się to, że Blondyn przeprowadził się wraz z ojcem do domu, w którym kiedyś mieszkali jego rodzice i postanowił uratować klan Uchiha od masakry.

-Naruto, jutro zaczynasz akademię, masz jakiś pomysł co w niej robić, skoro twoje umiejętności są dużo większe niż twojego rocznika? - zapytał Minato podczas kolacji.

- Będę udawał nieuka i idiotę, żebym mógł być w drużynie razem z Sasuke i Sakurą, przestanę udawać po naszej misji w kraju Fal, zaraz po tym, jak Sasuke aktywuje Sharingana. - odpowiedział mu Naruto, kierując się w stronę łazienki. Po 15 minutach blondyn wyszedł z toalety, idąc w stronę łóżka, myślał do tym jak uratować Shisuiego i Itachigo przed losem, jaki ich spotkał, miał już w głowie początki planu, który może uratować tę dwójkę, jak i cały ich klan.

*** Następny dzień*** *** Naruto pov***

Otworzyłem oczy, spojrzałem za zegarek, który pokazywał 6.30. Wstałem z łóżka, żeby zrobić sobie śniadanie przed Akademią, miałem dziwne przeczucie, nigdzie nie wyczuwałem chakry taty, zacząłem się stresować, krew odpłynęła mi z twarzy, która stała się cała blada. Szybko wybiegłem z domu, skacząc po dachach, przeszukiwałem wioskę, mając nadzieję, że w ten sposób znajdę tatę. Wyczułem go na cmentarzu, pobiegłem w tamtym kierunku, po 5 minutach stanąłem koło taty, który zaczął mówić.

- Kiedy Kushina powiedziała mi, że jest w ciąży, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, nic więcej nie było mi potrzebne do życia, miałem piękną żonę, którą kochałem całym sercem, mój mały synek był już w drodze na świat, spełniłem wszystkie swoje marzenia. Kochałem was całym sercem, myślałem nad oddaniem stanowiska Hokage Kakashiemu, żebym mógł zająć się tobą i twoją mamą, Kakashi byłby świetnym hokage, Obito, zawsze mówił, że on chciałby bardzo zostać hokage, dlatego wiem, że Kakashi zrobiłby wszystko, co w jego mocy, żeby kontynuować marzenie najlepszego przyjaciela. Jednak wszystko posypało się w dniu twoich narodzin, gdybym tylko rozpoznał w tym zamaskowanym człowieku mojego byłego ucznia, wszystko mogłoby być inaczej, moglibyśmy wszyscy żyć jak rodzina. Przepraszam Naruto, że nie byłem wystarczająco silny, żeby was wszystkich ochronić. Nie zasługuję, żeby tu być, nie zasługuję, żeby żyć. Zamiast mnie powinna być tutaj Kushina, to ona zasługuje bardziej na życie z tobą niż ja. Proszę, wybacz, mi Kushina. - Powiedział załamanym głosem przez łzy Minato patrząc na grób żony.

- Tato, Mama na pewno jest z ciebie bardzo dumna, jedyne co wiem na pewno to to, że słaby na pewno nie byłeś nie jesteś i nie będziesz. Jeśli istnieje, chociaż mała szansa na to, że można kogoś wskrzesić, obiecuję, że zrobię wszystko, żeby mama z nami tutaj była. To nie obietnica to przysięga - powiedział Naruto, patrząc na płaczącego Minato.

- Dziękuję synu, za wszystko. Chodź do domu, zrobię ci śniadanie, żebyś nie spóźnił się do akademi na rozpoczęcie jak Obito - Powiedział Minato.

*** time skip, 3 października ***

- Dzisiaj jest dzień śmierć Shisuiego, będę musiał śledzić go cały dzień. - pomyślał Naruto, po czym wyszedł z domu, żeby znaleźć członka klanu Uchiha. Udało mu się go odnaleźć po 20 minutach na polu treningowym numer 7, Blondyn wyciszył maksymalnie swoją chakrę, obserwując trenującego Uchihę. Po upływie kilku godzin Uchiha powiedział.

- Wyjdziesz w końcu z tych krzaków czy nadal mam udawać, że cię tam nie ma? - powiedział Shisui do Blondyna.

- Skąd wiedziałeś, że tam jestem? Przecież wyciszyłem maksymalnie swoją chakrę - Spytał zdziwiony blondyn.

- Może i chakrę wyciszyłeś, ale nie da się nic zrobić z uczuciem, które czuje osoba obserwowana - Powiedział z uśmiechem Shisui - co tu robisz mały? Chcesz zostać ninja?

- Ninja to ja jestem od 19 lat* - powiedział Naruto.

- 19 lat? Wyglądasz maksymalnie na 8.

- Długa historia, kiedyś wam opowiem.

- Wam?

- Tobie, Itachiemu i Sasuke.

- no dobra - powiedział Shisui z uśmiechem - Co się do mnie sprowadza?

- Ratowanie ci życia, za niedługo zaatakuje cię Danzo, więc lepiej uważaj, już nadchodzi - powiedział Naruto do Shisuiego.

Po około 15 minutach chłopcy zobaczyli Danzo, który razem ze swoimi ANBU zmierzali w ich stronę, przywódca korzenia odezwał się pierwszy.

- Demoniczne dziecko i geniusz klanu Uchiha, jak dobrze, że razem tu jesteście, mogę zabić was obydwóch za jednym podejściem - zaśmiał się paskudnie Danzo.

- Przeceniasz swoje umiejętności śmieciu - powiedzieli razem chłopcy, ruszając do ataku.

***

835 słów.

Jo, Itami z tej strony, przepraszam że tak długo rozdziału nie było.

Jak zawsze zachęcam do komentowania i gwizdkowania.

19lat* - 17 lat z poprzedniego życia Naruto i 2 lata z tego życia.  



W przeszłości |Naruto| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz