1.Wielka Wojna

110 5 10
                                    

*myśli Naruto*

*Rozmowa z Kuramą w myślach*

Zapraszam do rozdziału, Itami

***

Naruto chodził pomiędzy ciałami wszystkich swoich znajomych, rodziny, a także nieznajomych sobie ninja którzy walczyli o lepsze jutro. 

- Będzie trzeba ich wszystkich pochować - Mruknął do siebie chłopak smutnym i zmęczonym głosem.

- Nie będzie takiej potrzeby - Powiedział mu zza pleców znajomy głos, którego jak na złość nie mógł przypasować do żadnego znanego znanego sobie ninja. 

Naruto odwrócił się z nadziejom, że jednak ktoś przeżył jednak zobaczył tam Hagoro'miego Ōtsutsuki, znanego lepiej jako mędrzec sześciu ścieżek. Miał on na sobie białą szatę z dziwnymi znakami przy szyi, o których znaczeniu chłopak nie miał pojęcia, właściwie w tej chwili najmniej go to obchodziło. Mędrzec miał również rinnegana w oczach i na czole oprócz małych "rogów" posiadał dziwne czerwone kółko.

 -Jak to nie ma potrzeby?! - krzyknął zdenerwowany Naruto - Wszyscy walczyli tutaj o lepsze jutro, które nigdy już nie nadejdzie a ty mówisz, że nawet nie ma potrzeby ich chować?!

- Nie ma potrzeby ponieważ, mam dla ciebie propozycję dzięki której nie tylko będziesz mógł odzyskać wszystkich swoich przyjaciół ale także, uratować ich przed losem jaki miał miejsce tutaj - powiedział spokojnie mędrzec. 

- Ciekawe jak - prychnął mało przyjemnie Naruto - Nawet ty nie masz takiej potęgi, żeby cofać kogoś w czasie albo wskrzeszać ludzi! 

Nim Mędrzec zdążył cokolwiek odpowiedzieć, obok niego pojawiła się postać w czarnym płaszczu i kosą spoczywającą na plecach.

- Mój przyjaciel może i nie ma tak potężnych mocy o których mówisz jednak ja takie posiadam - Powiedziała dziwna postać zimnym i wypranym z uczuć głosem - Jestem Śmiercią, po namowach Hagoromo postanowiłem, że przeniosę cię w czasie, wskrzeszę twojego ojca, i dam ci Kekkei Genkai uwolnienia Lodu. 

-Jaka jest cena? - zapytał Naruto, wiedział, że takiej okazji nie dostaje się za darmo i miał co do tego złe przeczucia, jednak nie ważne ile musiałby za to zapłacić lub poświęcić, już dawno się  zgodził.

- Ceną jest twoja śmierć jak uda ci się wszystko naprawić - rzekła postać. 

- Zgodziłbym się od razu Dattebayo! jednak mój jedyny przyjaciel który przeżył musi się na to zgodzić, zaraz dam wam odpowiedź - powiedział Naruto

- W porządku. 

Naruto usiadł na ziemi i zaczął zagłębiać się w swój umysł. Stanął przed otwartą już klatką swojego przyjaciela, dziewięcioogoniastego lisa Kuramy. 

- Yo, Kurama, słyszałeś wszystko co powiedzieli, jakie masz na ten temat zdanie? 

- Gaki, byłeś jedyną osobą która zaakceptowała mnie i zaufała na tyle, żeby ze mną normalnie rozmawiać nie mówiąc nawet o otworzeniu klatki, dlatego ja też ci zaufam, zaakceptuje twoją decyzję i będę ci pomagał bez względu na wszystko. Istnieje prawdopodobieństwo, że nie będę cie pamiętał, jednak ty pamiętaj, że jesteś moim przyjacielem bez względu co się będzie działo. 

- Dziękuje Kurama, ty też mi jesteś przyjacielem Dattebayo! - powiedział Naruto ze łzami w oczach i przytulił się do lisa. 

Po wyjściu z Umysłu Naruto rzekł. 

- Zgadzam się Dattebayo! Zapraszam na Ramen zaraz po tym jak wszystko naprawię! na mój koszt! - powiedział szczęśliwy blondyn.

- Dobrze dzieciaku, uklęknij przede mną - powiedziała śmierć. 

Chłopka uklęknął przed śmiercią po czym poczuł jej kosę na swoim ramieniu. 

- Czy przysięgasz zrobić wszystko, żeby twoi przyjaciele i rodzina zmieniła swój los i nie doszło do wojny? 

- Przysięgam.

- Czy przysięgasz, że akceptujesz  cenę jaką przyjdzie ci ponieść za naprawę przeszłości? 

- Przysięgam.  

- Czy przysięgasz, że nikomu nie powiesz o MOIM udziale w tym wszystkim? 

- Przysięgam.

- Dobrze, możesz wstać. 

Naruto wstał z kolan, od razu zrobiło mu się nie dobrze. Jak przez sen usłyszał ostatnie słowa śmierci.

- Powodzenia wybrańcu, oby ci się udało, będziemy cię obserwować - Powiedziała śmierć ciepło i z uśmiechem.

Zaraz, ciepło i z uśmiechem? - Naruto nawet nie miał czasu żeby o tym pomyśleć ponieważ poczuł szarpnięcie w brzuchu. 

***

Naruto obudził się w zimnym miejscu, Czyżby coś się nie udało? - pomyślał młodzieniec, nie to raczej nie możliwe, blondyn spróbował otworzyć oczy jednak od razu oślepiło go światło, zamrugał pare razy, żeby dostosować oczy do słońca po czym spróbował wstać. Rozejrzał się w około siebie, zobaczył leżącego starszego blondyna łudząco podobnego do jego samego, osobą tą był Minato, 4 hokage konohagakure.

- Tato! - krzyknął Naruto

- Słucham? chwila! gdzie ja jestem, co się dzieje? gdzie Kushina? - Minato zadawał pytania szybciej niż poruszał się dzięki swojej technice latającego boga piorunów.

- Oh tato - powiedział młodszy blondyn i przytulił się  do swojego ojca, chciał trwać w tej chwili całą wieczność jednak wiedział, że nie może sobie na to pozwolić. Oderwał się od byłego Hokage i zaczął mu wszystko tłumaczyć.

-Wytłumaczę ci wszystko tylko nie przerywaj mi.

-Okej.

- Była wojna, 4 Wielka wojna shinobi, walczyliśmy przeciwko Akatsuki i dziesięcioogoniastemu. Wygraliśmy z nimi jednak Madara który został wskrzeszony przez Tobiego którym tak naprawdę był Obito zmienił się w Kaguye. Zabiła praktycznie wszystkich oprócz mnie i Sasuke, udało się ją zapieczętować tylko dzięki poświęceniu mojego przyjaciela, który przez to zginął. Zostałem ostatnim żyjącym shinobi na świecie. Gdy chciałem pochować poległych pojawił się Mędrzec ze swoim przyjacielem. Powiedzieli, że mogę cofnąć się w czasie i naprawić przeszłość, zgodziłem się i tak oto tutaj się znaleźliśmy.

Minato patrzył przez chwilę w Naruto z szeroko otwartymi oczami, przetwarzając wszystko o czym przed chwilą się dowiedział.

- Wow, to było nie spodziewane, jednak dlaczego ja tutaj jestem?

- Mędrzec i jego przyjaciel cię wskrzesili. 

- Tato - powiedział Naruto - Tak bardzo chciałem cię zawsze poznać, na Wojnie miałem tylko chwilę, żeby z tobą porozmawiać. Dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłeś i proszę nie opuszczaj mnie więcej - Zaczął mówić Blondyn przez łzy.

Gdy chciał mówić dalej Namikaze przerwał mu mocnym uściskiem i całusem w głowę po czym powiedział: 

- Przepraszam, że nas koło ciebie nie było gdy tego potrzebowałeś, przysięgam, że już nigdy więcej cię tak łatwo nie opuszczę i nauczę wszystkiego co umiem. 

Przytulili się ostatni raz i oderwali od siebie, Naruto zaczął mówić: 

- Będzie trzeba poinformować o wszystkim Hokage i ustalić jakiś plan działania, żeby do tego wszystkiego nie dopuścić. 

- Dobry pomysł synu.

- Załóż na siebie henge i chodźmy. 

- Okej. 

Po chwili przed Naruto stał wysoki Brunet z czerwonymi włosami i oczami, ubany w luźną czerwoną koszulkę i czarne dresy. 

- Więc chodźmy - powiedział Minato.

I tak oto Syn i Ojciec ruszyli do wieży Hokage z nadzieją na lepsze jutro.

***

 1059 słów. 

Yo, zapraszam do komentowania i zostawiania gwiazdek, do następnego!

Jeśli znaleźliście jakieś błędy to mówcie. 

W przeszłości |Naruto| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz