|38|

2.9K 187 76
                                    

Kiedy poprosił o adres starszego od siebie chłopaka, mógł się spodziewać, że pewnie jego mieszkanie do skromniejszych nie należy, ale gdy stał pod wysokim apartamentowcem, nie mógł dostrzec końca budynku. Yang Jeongin czuł, że w ogóle tu nie pasuje, że nie pasuje ani do tego miejsca, ani w życiu Hyunjina. W końcu kim on przy nim był? Nikim takim. Nudnym, niewyróżniającym się z tłumu niedoceniamym nastolatkiem.

Wiedział, że kiedyś popełniał dużo błędów, a jednym z nich było wylewanie fali hejtu na Hyunjina. Od początku nie robił tego, dlatego że go nie lubił, wręcz przeciwnie nic do niego nie miał. Zastanawiał się, iż jeżeli tak zrobi, może poczuje się dowartościowany, ale czuł się gorzej i gorzej.

W chwili, gdy zranił Hyunjina jeszcze mocniej, odczuł w sobie totalne skalenie. Zwykłe internetowe przeprosiny nie wystarczyły Jeonginowi, pragnął przeprosić go osobiście i dlatego, kiedy dostał adres Hyunjina, od razu wybiegł z mieszkania. Nie zastanawiał się nad tym, co mu powie i jak go przeprosi. Jeongina nie obchodziło nic w tamtym momencie, chciał po prostu zobaczyć starszego.

Bo Hyunjin był jak róża. Piękny i zuchwały na zewnątrz, a delikatny w środku.

Biorąc po raz ostatni głęboki wdech, dostał się do budynku i za pomocą windy pokierował się na odpowiednie piętro. Zbliżając się co raz bliżej do odpowiednich drzwi, z każdym krokiem czuł, jak jego serce skacze mu do gardła.

Wtedy już wszystko zaczęło się zatrzymywać, czas stanął w miejscu.

Usłyszał tylko kroki, przekręcanie zamka, a w drzwiach zobaczył wyższego o kilka centymetrów od siebie chłopaka.

— Słucham? Jeongin...?

Yang usłyszał delikatny głos, lecz odrobinę zachrypnięty. Podniósł głowę, przyglądając się chłopakowi. Narzucony miał na siebie sweterek i dresowe spodnie, a jego włosy były spięte w niechlujną kitkę. Nie zastanawiał się nad tym co robi, już po chwili zamknął go w swoich objęciach i mocno objął.

— Przepraszam... — wyszeptał płaczliwym głosem, czując zbierające się w kącikach oczu łzy. Wcisnął twarz bardziej w bawełniany sweterek Hyunjina i zacisnął na nim dłonie. — Przepraszam, że cię zraniłem. Naprawdę cię przepraszam...

Hwang Hyunjin milczał. Stał drętwo, czując jak mniejsze i drobniejsze ciałko przytula się do niego. Wypchnął językiem policzek, odwracając wzrok na wszystko inne, byleby nie patrzeć na niższego chłopca.

— Przepraszam za to, że cię wyzywałem, za to, że wtedy zrobiłem ci przykrość... Przepraszam cię za wszystko. Jestem taki bezwartościowy. Nie zasługuję na nic. Ja... — mocniej ścisnął w swoich drobnych dłoniach sweterek Hwang'a.

— Jeongin, proszę nie płacz... — Hyunjin zamrugał szybko, by odgonić łzy, ale na próżno. Poczuł, jak kilka łez zaczyna kapać mu na policzki. Pociągnął nosem. — Innie, spójrz na mnie.

Nie odrywając się od starszego, Yang energicznie pokręcił przecząco głową. Dopiero po kilku prośbach blondyna, posłuchał go i delikatnie podniósł głowę. Hyunjin obserwował zaczerwienioną twarzyczkę młodszego, jego czerwony nosek i rumiane policzki, jakie delikatnie kleiły się od łez. Nawet w takim stanie, dla Hyunjina był najpiękniejszą istotą na świecie.

Dla Hyunjina, Jeongin był aniołkiem. Jego jedynym specjalnym aniołkiem, który był przeznaczony tylko mu.

Blondyn położył dłonie na policzkach Yang'a, zaczynając kciukami ścierać z nich wilgotne łzy.

— Innie, ty głupku... Po pierwsze już dawno wybaczyłem ci sprawę z wyzywaniem mnie. W końcu ta sprawa z przeszłości jest między nami juz dawno zamknięta. Po drugie, jesteś najcudowniejszą istotką na świecie i nie pozwolę ci tak o sobie mówić... — powiedział uspokajająco, nie puszczając jego policzków.

— Nie zasługuję na ciebie, Jinnie... — szepnął, czując jak jego policzki zaczynają piec go od wewnątrz. — Naprawdę na ciebie nie zasługuję. Jesteś taki cudowny. Zdobywasz tyle sukcesów, niedługo cała Korea będzie mówić o Hwang Hyunjinie. A ja? Jestem tylko zwykłym Yang Jeonginem, ze zwykłej rodziny. Nie wyróżniam się niczym, jestem przeciętny.

Yang poczuł ulgę na sercu, kiedy w końcu wyznał to, co siedziało w nim od bardzo długiego czasu. Jednakże po chwili w kącikach jego oczu znów zebrały się łzy.

Hyunjin nie zastanawiając się ani chwili, mocno przytulił do siebie młodszego chłopca. Schował twarz w jego lekko wilgotnych włosach i zaciągnął się zapachem słodkiego szamponu.

— Może dla siebie jesteś niewyróżniającym się Yang Jeonginem, ale dla mnie jesteś najcudowniejszy, najpiękniejszy, najsłodszy. Właściwie to ja powinienem cię przeprosić, Innie. To co wtedy do ciebie pisałem... Uwierz, że nie panowałem nad tym. Zazdrość wzięła nade mną górę...

— Byłeś o mnie zazdrosny? — wyszeptał, nie odrywając wzroku od ciemnych oczu chłopaka. Dopiero teraz dostrzegł, jak jego spojrzenie potrafi być uzależniające.

— Tak, byłem i to cholernie... A gdy taki jestem, potrafię zachowywać się jak dziecko. Innie, ja... Musisz widzieć, że to, co do ciebie czuję, to nie przyjaźń czy sympatia. Innie, jesteś tym, któremu chcę powierzyć swoje serce — pod koniec zdania ściszył głos, choć wiedział, że teraz nie ma już odwrotu. Powiedział to, Jeongin to słyszał, musiał teraz poczekać na dalszy zwrot wydarzeń.

— Hyunjin... — powiedział ściszonym głosem, czując jak jego policzki palą jeszcze bardziej. Kiedy podniósł ręce z zamiarem zasłonienia sobie twarzy, poczuł uścisk na nadgarstkach.

Blondyn złapał delikatne nadgarstki chłopca, zabierając jego ręce z twarzy. Położył dłonie na delikatnych policzkach Yang'a i zbliżając się do jego twarzy, czuł jak oddech przyspiesza, a gula staje mu w gardle.

Po chwili poczuł smak słodkich ust chłopca na swoich odpowiednikach, wpod wpływem rozkoszy przymknął oczy powoli zaczynając wprawiać swoje wargi w ruch.

Całował go powoli, delektując się słodkim smakiem jego delikatnych ust. Czuł jak Jeongin drży z emocji, stał drętwo z mocno zaciśniętymi powiekami, jednakże i on po chwili całkowicie oddał się pocałunkom.

Dla dwójki tych chłopców czas stanął w miejscu, nie liczyło się dla nich zupełnie nic, oprócz obdarowywania się czułymi pocałunkami i przekazywania swoich uczuć do siebie.

Oderwali się od siebie przeciągle, kiedy brakło im już powietrza. Hyunjin uśmiechnął się delikatnie, palcami muskając jego czerwone policzki.

Jeongin był piękny.

— Jesteś moim oczkiem w głowie, Yang Jeongin.

--
I wleciała opisówka.
Naprawdę przepraszam, jeżeli jest to troszkę drętwe, ale tak dawno nie pisałam takich rozdziałów. Czuję, że totalnie to spieprzyłam i publikuję to z taką niepewnością...
Myślę, że tysiąc słów w zupełności wystarczyło, jakoś nie miałam ochoty tego przedłużać w nieskończoność, żeby nie wyszło to jakieś nudne i na siłę.
Widzimy się w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że już smacznie śpicie.

daffodil | hyuninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz