— Jesteś dzisiaj... Bardzo milcząca, pani. Wybacz mi ciekawość, ale czy mogę wiedzieć, dlaczego? — Anica westchnęła cicho na te słowa swojej służącej, która towarzyszyła jej w podróży aż od francuskiego dworu.
Nie miała ochoty rozmawiać, tyle. Zresztą od kilku dni milczała, wyglądając za okno. Czuła... Niechęć, co do nadchodzącej przyszłości. Wiedziała, że była już w odpowiednim wieku na małżeństwo, ale nigdy nie chciała wyjeżdżać tak daleko od rodzinnego miasta. Zawsze łudziła się, że zostanie królową na którymś z europejskich dworów...
Ale widać to nie było jej dane. Musiała pogodzić się z losem i próbować cieszyć się z tego, co dało jej życie. W końcu czy faktycznie ma na co narzekać? Jest w końcu francuską księżniczką, tysiące dziewczyn chciałoby być na jej miejscu. Nie musi martwić się o jutro, pod względem materialnym w ogóle o nic nie musi się martwić. Ileż to kobiet oddałoby życie, by móc obudzić się w jej skórze?
Gładka skóra na dłoniach, nigdy nie skalanych pracą. Nosiła na nich koronkowe rękawiczki, które dodatkowo je chroniły. Równie jasna karnacja na twarzy, ukazująca, że nigdy nie musiała pracować na słońcu. Zadbane, gładkie włosy, zawsze dobrze uczesane i ułożone. Nosiła suknie z drogich materiałów i jakby tego było mało, to często wyszywane były perłami albo kamieniami szlachetnymi. Jedno jej skinienie, a wszystkie jej służące już brały się za szykowanie jej odświeżającej kąpieli, ba, przecież one ją jeszcze myły, a potem ubierały. Gdyby nie chciała, nie musiałaby przez całe życie chociażby kiwnąć palcem.
Owszem była przyzwyczajona do wygodnego życia, do spędzania czasu na przyjemnościach, do dość ciasno związanego gorsetu, do noszenia sznurów pereł na szyi... Ale czasem miała dość.
Udało jej się swego czasu wyjść parę razy do miasta - zarówno z, jak i bez pozwolenia jej ojca - i... Może to głupie, ale czasem chciałaby się pozbyć całego zastępu służących, a zamiast tego samej zająć się układaniem swoich włosów, wykonywać jakąś pracę, którą zarabiałaby na życie...
Chociaż nawet nie była pewna, czy potrafiłaby sama wykonać jakieś prace po tym, jak przez całe życie była w nich wyręczana. Mimo to miło byłoby nie czuć na sobie cały czas czyjegoś wzroku i zająć się czymś nowym
Przez długie lata łatwo nudzi wybieranie codziennie rano sukni, ozdób do włosów, rozmowy wciąż z tymi samymi osobami...
Jedyną odskocznią od codziennego życia był dla niej momenty, kiedy dwór gościł inne ważne osobistości z Francji, albo monarchów z innych państw. Albo chwile, które poświęcał jej ojciec i które były swego rodzaju lekcjami polityki. Wtedy zazdrościła swojemu bratu Franciszkowi, że ten zostanie królem i jego dni nie będą monotonne, podczas gdy ona przez cały życie będzie traktowana tak jak obecnie, jakby nic nie umiała zrobić i broń Boże nie mogła skalać swoich gładkich dłoni żadną pracą.
— Może... Mogę ci jakoś pomóc, pani? — Brigitte wychyliła się z siedzenia po przeciwnej stronie karocy i ujęła lekko jedną z dłoni Anici.
— Możesz zawrócić powóz? — kobieta pokręciła głową. — Więc nie możesz.
— Słyszałam, że książę Mustafa wyrósł na bardzo przystojnego młodzieńca. — próbowała w ten sposób poprawić jej humor?
Cóż, nieskutecznie. Tu nie chodziło o to, że wyjdzie za mąż za kogoś, kogo nie zna, tylko o to gdzie jest.
— I co jeszcze, będzie pisał do mnie wiersze miłosne? — odparła z głosem przesiąkniętym sarkazmem. — Czy mój ojciec tak bardzo boi się, że Osmanie mogliby dotrzeć z wojskiem do Francji, że postanowił mnie tu sprzedać, jak jakąś klacz rozpłodową? — skierowała swój wzrok na służącą, zabierając rękę z jej uścisku.
— Pani, nie mów tak...
— To ty nie zaprzeczaj. — przerwała jej. — I nie odzywaj się już do mnie.
— Jesteś księżniczką, więc zachowuj się jak takowa. — powiedziała już ostrzejszym tonem Brigitte.
To był właśnie problem z Anicą, niby dobrze wychowana, ale miewała te swoje humorki...
Ale czy to taka zbrodnia, że nie chciała zaakceptować swojego losu?
— Już się nie odezwę, będę umierać w milczeniu, w tym osmańskim grobowcu. — mruknęła, spuszczając wzrok na bransoletkę, którą właśnie zdjęła z nadgarstka i zaczęła przesuwać ją między palcami.
Nie chcę tu być.
~od Autorki~
Także... Podjęłam decyzję o pisaniu tej książki na nowo, a oto i prolog 😄 Stwierdziłam, że chciałabym w nieco innym świetle przedstawić Anicę i poprowadzić fabułę. Poza tym mój styl pisania się zmienił, a ta książka zasługuje na lepszą wersję samej siebie.
Mam nadzieję, że ta wersja i wam bardziej przypadnie do gustu 💕 I że zobaczymy się w pierwszym rozdziale już wkrótce!
CZYTASZ
Jedwabny Wiatr || Wspaniałe Stulecie
FanfictionPoczątek marca, rok 1535, do pałacu Topkapı przybywa Anica Walezjuszka, blondwłosa francuska księżniczka. Otrzymuje własną komnatę i zapoznaje się z nowym miejscem, a przede wszystkim poznaje przyszłego męża - księcia Mustafę - za którego wcale nie...