Zachowywała się tak, jak to przystało na księżniczkę. Uśmiechała się i kłaniała komu trzeba, kiedy ją witali. Mimo iż wewnętrznie chciałaby uciec, zamknąć się z powrotem w swojej komnacie na dworze we Francji i czytać jakąś poezję.
Teraz siedziała już w hammamie, a Brigitte myła ją po podróży.— I co myślisz, pani? — zapytała, mając oczywiście na myśli Mustafę.
— Co mam myśleć? — odparła beznamiętnie, opierając się plecami o marmurową ścianę.
Tęsknię za wanną.
— Przypadł ci do gustu?
— Jakie to ma znaczenie? — ponownie odpowiedziała pytaniem, patrząc się na Brigitte w znaczący sposób, pokazując jej, że nie chce dłużej rozmawiać na ten temat. — Nie wystarczy już tego mycia? — zapytała po kilku minutach ciszy między nimi. — Oto co myślę: Jestem obcą osobą w obcym kraju, który znam tylko z opowieści i książek. A jestem tu tylko po to, by moja ojczyzna nie bała się o atak Osmanów. I tylko to się liczy, a nie moje osobiste szczęście. To zawsze schodzi na drugi plan...
Brigitte nie odezwała się ani słowem po tym wyznaniu swojej pani. Myślała o tych słowach, kiedy pospiesznie kończyła ją myć, żeby w końcu obie mogły się położyć i odpowiednio wypocząć po długiej podróży. Nie żeby nie miały kilku przystanków w jej trakcie... Ale wciąż, minęło dużo czasu od kiedy miały spędzić gdzieś dłuższy czas.
Zasługiwały na odpoczynek.
***
Kilka dni później Anica stała przed wyborem, który... Średnio ją interesował. Miała wybrać materiał, z którego uszyta zostanie suknia na jej ślub. Siedziała w swojej komnacie, przeglądając i po kolei odrzucając każdą propozycję, jaka została jej przedstawiona przez służące.
— Zbyt ciemny. A ten za jasny. Za mało ozdobny. Nie ten, nie chcę ze srebrną nicią. A ten... — przytrzymała przez chwilę materiał w dłoniach, dając nadzieję wszystkim wokół, że w końcu się zdecydowała, ale... — Za jaskrawy. — ...no właśnie.
— Pani, nie możesz odrzucić wszystkiego... — powiedziała już zrezygnowana Brigitte. Anica natomiast niewiele sobie robiąc z tych słów wstała i poszła otworzyć drzwi na swój taras.
— Mogę, jeśli żaden mi się nie podoba. — odparła jakby nigdy nic, wychodząc na taras, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. A tak poza tym, to pragnęła uciec od tego zamieszania wokół niej. Nagle wszystkim tak się spieszyło?
— Jakiś musisz wybrać.
— Więc przynieście jakiś ładny, to wybiorę. — mówiąc to nawet się nie odwróciła. Z dłońmi opartymi o barierkę patrzyła przed rozpościerający się przed nią widok na morze.
— Anico... — zaczęła cicho Brigitte, stając obok księżniczki. — Wiem, że zachowujesz się tak, bo nie chcesz tu być. Ale chociaż postaraj się korzystać z życia, jakie masz. Wiesz ile kobiet dałoby się pokroić za takie jedwabne tkaniny?
Miała ochotę prychnąć na te słowa. Co z tego, że wiele osób mogło jedynie pomarzyć o tak drogich tkaninach? Albo że chciałoby znaleźć się na jej miejscu? To nigdy się przecież nie wydarzy, nic nie jest w stanie zmienić jej położenia.
— Brigitte, ja... — przerwała, kiedy zobaczyła, jak jej służąca nagle odwraca się w stronę wyjścia na taras i dyga, pochylając przy tym głowę. Kto właśnie za nią stał?
Czyżby mój narzeczony postanowił mnie odwiedzić?
Odetchnęła jeszcze głęboko, rzucając ostatnie spojrzenie na piękny widok z tarasu i dopiero wtedy się odwróciła, kłaniając lekko. Oczywiście, że to on...
CZYTASZ
Jedwabny Wiatr || Wspaniałe Stulecie
FanfictionPoczątek marca, rok 1535, do pałacu Topkapı przybywa Anica Walezjuszka, blondwłosa francuska księżniczka. Otrzymuje własną komnatę i zapoznaje się z nowym miejscem, a przede wszystkim poznaje przyszłego męża - księcia Mustafę - za którego wcale nie...