Część 1: Wieczór w Barze

221 12 1
                                    


Pewnego popołudnia Krzysiu szedł do sklepu spożywczego ponieważ jego żona poprosiła go o kupienie tam kilku rzeczy. Jej zachcianki zaczynały go już powili denerwowac. Do sklepu chodził conajmniej 3 razy dziennie. No ale cóż, tak już maja kobiety w ciąży. Kiedy wszedł do sklepu przywitał go sprzedawca posyłając mu lekki usmiech. Ktory Krzysztof odwzajmnil. Wziął wszystkie rzeczy na lisice, szybko zapłacił i wrócił do domu. Dni szybko mijały. Po wyborach nie miał juz zabardzo co robić. Był załamany tym ze ich nie wygrał. Oczywiście tego nie pokazywał, ale w środku kipiał ze złości ze wygrał je Rafał Trzaskowski. Postanowił ze skończy z polityką. Nie miało to już sensu dla niego. Stwierdził ze lepiej poprostu zrezygnować bo i tak już nie ma wpływu na to co sie dzieje. Chciał zająć sie żona która była już w czwartym miesiącu ciąży z ich córeczka. Krzysztof bardzo cieszył się swoim potomkiem i swoim życiem z Karina. Poślubił ja przed wyborami jedynie zeby zdobyć sympatie. Ale potem naprawde ja pokochał. Po ślubie jednak coś sie zmieniło. Nie było czuć tej samej chemii co wczesniej. Ale Krzysztof uznał ze to przez ciąże. Następnego dnia wyszedł około 20. Karina zasnęła na kanapie a Krzysiu wykorzystał to jako szanse zeby wyjsc z domu i odpocząć. Cały czas tylko latał wokół niej i wykonywał jej polecenia. Powoli miał dość ale ona wkoncu była matka jego dziecka wiec nie miał zabardzo wyboru. Pojechał tramwajem do takiego jednego baru w którym kiedys spotykał sie z kolegami. To było w ogóle zanim zainteresował sie polityka.

Kiedy zaczął wchodzić w ten świat polityki ktory coraz bardziej go pochłaniał, zabraklo mu poprostu czasu na znajomych wiec oni sie od niego odsunęli. Kiedy wszedł do baru poczuł zapach papierosow i wódki. Standard. Usiadł przy barze i zamówił zwykle piwo. Nie było zbyt dużo ludzi wiec mogl sobie pozwolić na wypicie troche więcej. Mimo tego ze nie pracował już jako polityk dalej był rozpoznawalny i starał sie unikać jakichś paparazii czy innych rzeczy w tym stylu. Nagle zauważył coś czego wczesniej nie dostrzegł.
Obok niego siedział mężczyzna, i wyglądał jakos znajomo. Krzystof próbował dowiedziec sie kim jest aż ten wkoncu poczuł na sobie jego wzrok i obrócił głowe.
K: Pan Andrzej?!
A: dobry wieczor panie Krzysztofie.
Krzysiu przestraszył sie troche. Andrzej wyglądał jakby nie spał i nie jadł przez conajmniej tydzień. Było tez widać i czuć ze potrzebował natychmiastowej kompieli.
K: Co sie panu stało? Wygląda pan jakoś marnie.
A: Wyrzucili mnie. Nie wygralem tych wyborów i jestem nikim. Kaczyński sie wkurwil i kazał mi sie wynosić.
K: Niech sie pan nie martwi, ja tez zrezygnowałem. Nie możemy już nic zrobic.
A: Agata mnie zostawiła...nie mam gdzie mieszkać.
Krzysztof patrzył sie na niego z niedowierzaniem. Jak prezydent polski może w jeden dzień zamienić sie w menela. Mimo ze nie przepadał jakoś bardzo za Andrzejem to było mu go zal. Wiec zaproponował mu wódkę na jego koszt zeby go jakoś pocieszyć
A: A jak pan sie trzyma po tych wyborach?
Krzysiu nie umiał  za bardzo rozmawiać z ludzmi w takiej normalnej prywatnej rozmowie. Zawsze włączał mu sie jego polityczny mood i postawa takiego sztywniaka. Od małego już dużo gadał i lubił sie wymądrzać i miec racje. Miał zdanie na każdy temat i zawsze mówił co myślał. Nie martwiąc sie jakie mogą być konsekwencje. Innych to bardzo denerwowało. Dlatego od zawsze byl typem samotnika. Widać było ze pan Andrzej mimo jego wizerunku w telewizji na zywo był bardzo otwartym i wyluzowanym człowiekiem. Czyli troche przeciwieństwem Krzysztofa. Dlatego ze nie byli jakoś blisko postanowił nie mówić jak naprawde sie czuje.
K: dobrze dobrze. Próbuje sie skupić na żonie i dziecku.
Powiedział z lekkim usmiechem.
A: Ojej gratulacje. Chłopczyk czy dziewczynka?
K: dziewczynka.
Myśl o jego potomku znów spowodowala usmiech na jego twarzy.
A: Macie już imie wybrane?
K: Narazie jeszcze nie.

Krzysztof był troche zaskoczony takimi osobistymi pytaniami pana Andrzeja. Nie był przyzwyczajony do tego ze ktoś chce tak dużo o nim wiedzieć. Ale może to poprostu dlatego ze Andrzej był lekko pijany.

A: No to przekaz karinie pozdrowienia.
K: Jasne, przekaże.
A: Mojej kingi to ja już tak długo nie widziałem. Wyjechała do tego Londynu i siedzi tam. Ojca nie chce odwiedzić.
K: Jakto? To nie może pan jej odwiedzić.
A: Chcialbym ale wie pan jak to jest. Imprezy, chłopaki, szkoła i tak w kółko. Nie ma czasu.
Niech pan pilnuje swojej zeby panu tak nie uciekła.

Krzystof nie zabardzo wiedział jak to skomentowac. Zabrzmiało to dosyć dziwnie. Wiec szybko zmienił temat.

K: już zostawmy tego pana, Krzystof jestem.
A: Andrzej
(Jakby ktoś nie skumał to przeszli na ty)
Uśmiechnęli sie do siebie.
Rozmawiali tak jeszcze cały wieczor aż wkoncu Karina zadzwoniła do męża przerywajac im spotkanie.
K: No niestety ja już bede leciał bo żona sie nie cierpliwi.
A: Ah no cóż. Było bardzo miło. Dziekuje za spotkanie Krzysiu.
K: Dowidzenia Andrzej. 
Podali sobie rękę na pożegnanie. Krzystof założył swój kremowy płaszcz i wyszedł z baru oglądając sie za siebie przy dzwiach zeby posłać ostatni usmiech Andrzejowi. Ktory on oczywiście odwzajmnil.

Jak zniszczyć TrzaskowskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz