17 grudzień 1975 rok, Francja
Może w lepszym świecie mogłaby zostać tutaj kilka chwil dłużej. Jednak jedyne czego teraz chciała, to zapomnienie o dręczonych ją rodzinnych demonach.
Wbrew temu, jak bardzo pragnęła ukryć się gdzieś daleko i nie wychodzić dopóki ten bajzel sam się nie posprząta, popędziła przed siebie w stronę białego konia i rozwianych, złotych włosów. To właśnie ona Tissia Garlande była centrum jej wszechświata. Spojrzała w jej błękitne oczy z szerokim uśmiechem, gdy konie ze sobą zrównały. W głębi duszy było jej nie dobrze, nie odważyła się jej powiedzieć, nie gdy wiedziała co to dla nich oznacza.
- Mówił ci ktoś dzisiaj że wyglądasz pięknie Lauro?
Biało niebieski strój do jazdy konnej podkreślał idealne kształty ciała złotowłosej tak, że Lauren nie mogła się skupić.
- Wydaje mi się, że jeszcze nie- odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem.
- Och to w takim razie mam zaszczyt bycia pierwszą.
Gwałtownie wyciągnęła ręce i złapała Black w talii. Przyciągnęła ja na tyle na ile pozwalało im dziwne położenie. I w sposób który doprowadzał dziewczynę do szału bardzo powoli i bardzo delikatnie wbiła się w jej usta. Tissia smakowała truskawkami. Tissia zawsze smakowała truskawkami, nie zależnie od pory roku. Lauren jęknąła gdy poczuła powoli wchodzący do jej ust język Garlande.
- Chyba musimy znaleźć ustronniejsze miejsce- zaśmiała się Tissia wskazując głową na jadących po drugiej stronie polany jeźdźców.
- Chyba musimy się zbierać na śniadanie- widząc jej wzrok dodała- na prawdziwe śniadanie kochanie.
-Od kiedy tak pogardzasz naszymi zabawami moja droga?
Jednak Black już jej nie odpowiedziała. Pojechała przed siebie z zawrotną prędkością. Ta dziewczyna doprowadzała jej zmysły do szału zawsze, gdy zostawały same. To jak miała jej powiedzieć o najgorszej informacji w ich życiu kiedy jedyne, o czym myślała to krzywizna jej piersi?
...
- Powiedziałaś jej?- zapytał Severus czekający na nią przed damską szatnią.
- Jeszcze nie.
- Lauro przecież ty jutro wyjeżdżasz. Kiedy planujesz jej powiedzieć?- przeczesał ręką swoje jak zwykle tłuste włosy.
- Dzisiaj! Powiem jej dzisiaj. Zadowolony?- wykrzyczała z pełną świadomością, że to nie na niego jest zła.
- Moja droga, ja to robię tylko i wyłącznie dla twojego dobra. Im szybciej jej powiesz, tym łatwiej ci z tym będzie.
- Ale ja chyba nie umiem jej powiedzieć- spuściła wzrok, gdy przepuszczał ja w drzwiach do sali lekcyjnej.
...
Wpatrując się w wielką bryłę lodu żałowała, że ta nie może się roztopić. Może wtedy nie znalazłaby się w pokoju ze swoją dziewczyną, tylko w sumie nie miała pojęcia gdzie. Ważne że nie musiałaby z nią rozmawiać, o tym, o czym tak bardzo nie chce. Jednak bryła się nie rozpuściła, a Tissia w spokoju skończyła kolację.
- Wszystko dobrze?- zapytała złotowłosa, gdy zamknęły drzwi ich pokoju.
- Nie, kochanie, nie jest dobrze- wyrzuciła z siebie na wydechu Black.
Usiadła na łóżku starając nie napotkać zatroskanego wzroku Tissii, który na sobie czuła.
- Wyjeżdżam- tylko tyle była w stanie z siebie wykrztusić.
- No oczywiście moja droga, wszyscy jutro wyjeżdżamy.
- Ale ja wyjeżdżam tak, no na dłużej.
Tissia usiadła obok mnie na łóżku.
- Możesz mi to wytłumaczyć, czy będę musiała wyciągnąć z ciebie każde słowo?
- Moja matka dowiedziała się, że moja ciotka prowadzi politykę równości krwii we francuskim ministerstwie. Wiesz jacy są moi rodzice. Uznała, że nie będzie mnie dłużej wychowywać tak niemoralna osoba i pozwoli sobie złamać rodzinną tradycję wysyłania córek na edukację do Francji. W końcu jej idealny brat też to zrobił więc dlaczego ona nie. Więc w święta się przeprowadzam do Anglii.- powiedziała to na tyle szybko, że nie była pewna czy Garlande cokolwiek zrozumiała.
Zapadła cisza, której Black nie była w stanie znieść.
- Tak mi przykro- powiedziała w końcu Tissia.- Wiem jakie to dla ciebie trudne. Jednak rozmawiałyśmy o tym, więc wiesz, co to dla nas oznacza. Zostawię cię samą byś mogła się spakować.
Właśnie taka była Tissia Garlande. Kiedy coś ją bolało lub czegoś się bała uciekała. Jednak zawsze była przy tym konkretna i bezpośrednia. Mimo wszystko Lauren mogła przysiąc, że widziała łzy w jej oczach, gdy tamta wychodziła.
CZYTASZ
Może w lepszym świecie... | James Potter |
FanfictionA co jeśli Blackowie mieli czwórkę dzieci? Lauren Irma Black (urodzona 03.11.1969 r.) córka Walburgi i Oriona Blacków. Bliźniaczka Syriusza, starsza siostra Regulusa oraz młodsza siostra Petunii. Od jedenastego roku życia mieszkając we Francji i uc...