18 grudzień 1975 rok, Francja
Pałac Akademii Beauxbatons robił się coraz mniejszy za oknem magicznej karety. Dwie osoby, które w niej siedziały bardzo chciały się z powrotem w nim znaleźć. Szczególnie, że jednej z nich miało już nigdy nie być to dane. W trwającej między nimi ciszy Severus Snape starał się udawać, że go nie ma, a jego najlepsza przyjaciółka nie miała siły by się tym przejąć.
- Nie wróciła na noc do pokoju- powiedziała w końcu pustym głosem.- Po prostu przyjęła do informacji i mnie zostawiła.
- Miała swoje powody Lauro. Przecież sama wiesz najlepiej, jak źle znosi rozstania.
Warto zaznaczyć jedną rzecz, Lauren uwielbiała Severusa, jednak nienawidziła, gdy bawił się w terapeutę.
- W dupie mam jej powody. Pół roku byłyśmy razem, a ta nie raczyła mi nawet pomachać. Wiesz, powinnam, w ogóle jej nie mówić, wysłałabym jej sowę z Londynu. Wtedy chociaż nasze ostatnie godziny były by normalne.
- Dobrze zrobiłaś, Lauro, gdybyś jej nie powiedziała to było by dla niej niesprawiedliwe. Teraz przynajmniej mogła sama zdecydować, czy chce się pożegnać.
...
Na przedmieściach Paryża, gdy rozstali się z Snapem, z obietnicą spotkania przed jej wyjazdem, Lauren została sama z wielkim kufrem do wniesienia na ganek, czuła się jeszcze bardziej zagubiona.- Lauren! Moja droga chodź szybko, bo zmarzniesz.
Drobna kobieta po trzydziestce jednym machnięciem różdżki podniosła torbę dziewczyny i sprawiła, że ta wleciała do domu.
Amanda Black po swojej rodzinie odziedziczyła tylko dwie rzeczy. Kolor włosów oraz zamiłowanie do starych dywanów.
- Kochana jak ty się czujesz? Och jakie to musiało być dla ciebie trudne, pożegnać tych wszystkich przyjaciół. To moja wina, że twoja matka się dowiedziała. Tak bardzo cię przepraszam- ciotka złapała ją w ramiona, jak tylko zamknęły drzwi i na jednym z nich stanęły.
- To nie jest two...
- Teraz będziecie tutaj lamentować nad tym jakie to jesteście biedne i czyja to wina? Jeśli tak, to podziękuję- w drzwiach kuchni pojawiła się młodsza, chudsza i trochę wyższa wersja Walburgii Black.
Petunia Black odziedziczyła po rodzinie większość nieprzyjemnych cech charakteru, jednak nie talent magiczny. Co było dla niej dosyć trudne. We wczesnym dzieciństwie, kiedy to odkryto, została wysłana do ciotki Amandy do Francji. Niby dla nabrania ogłady towarzyskiej wśród mugoli. Jednak chodziło tylko i wyłącznie o to, jak jej matka wstydziła się, że pierwszy potomek z jej loża jest charłakiem, mimo nieskazitelnie czystej krwii.
- Witaj siostro- zmusiła się do uśmiechu wiedząc, że i tak nic to nie da.
- Och daruj sobie Lauren- i zniknęła z powrotem w drzwiach, w których się pojawiła.
- Wiesz, że tak naprawdę bardzo cię kocha- dodała Amanda ściszonym głosem.
- Tak, oczywiście- odparła sceptycznie.
Choć Lauren nigdy nie zrobiła starszej siostrze nic złego, Petunia nienawidziła jej za to, że zielonooka dostała od losu magiczny talent, który w głowie jej siostry należał się jej.
...
W swoim pokoju zastała przygotowanie dla niej puste kufry. Ciotka zaproponowała jej magiczną pomoc w pakowaniu, jednak Lauren odmówiła.
Chciała zrobić to sama zająć czym myśli, by nie musieć myśleć, o tym jak wiele nieprzyjemnych sytuacji wydarzyło się na przestrzeni ostatnich godzin.
Jedynym plusem całej sytuacji było ponowne spotkanie się z jej bliźniakiem. Po tym jak matka brutalnie ich rozdzieliła i niespodziewanie wysłała ją do Francji, nie mieli zbyt wiele kontaktów. W sumie nie widziała brata od tego czasu. Matka obiecała im, że będą widywać się w każde święta i wakacje, jednak nie dotrzymała tej obietnicy. Kilka dni po przyjeździe do Akademii, Lauren dostała lisy od matki by zaniechała kontaktów z Syriuszem, ponieważ ten wszedł na złą drogę i nie jest dobrym wzorem dla siostry. Dziewczyna za bardzo się tym nie przejęła i na początku rozłąki wymieniali listy prawie codziennie. Na przestrzeni lat było ich coraz mniej, jeden na kilka tygodni, czasem nawet rzadziej. Jednak tęskniła za bratem bardziej niż to okazywała.
...
22 grudnia 1975 rok, Francja
Severus stał wśród śniegu, przed ładnym domkiem na przedmieściach Paryża. Wpatrywał się w nudne, migające, mugolskie lampki, którymi Amanda Black przystroiła budynek. Za chwilę miał odbyć najtrudniejszą rozmowę w swoim życiu.
- Dokąd się wybieramy Lauro? - zapytał, gdy dziewczyna wyszła opatulona ciepłym płaszczem.
- To dosyć retoryczne pytanie, Sev- zaśmiała się i zaczęli iść do ich ulubionego miejsca w dzielnicy.
- Jak się czujesz przed jutrem?- zapytał by wypełnić ciszę.
- Stresuję się, nie widziałam rodziny od prawie pięciu lat, ale z drugiej strony, i tak wiem, że to dziwne i nierealne, czuję, że dobrze się dzieje. Rozumiesz? Że czeka tam na mnie coś dobrego. W końcu będę miała przy sobie brata, czyli spełni się jedno z moich marzeń. I może to głupie i sama próbuje się pocieszyć, ale chyba nie będzie aż tak źle.- Spojrzała na niego w poszukiwaniu zrozumienia.
- Czyli nie będziesz za mną tęsknić?- zażartował dla rozluźnienia atmosfery i ku jego uldze Lauren się uśmiechnęła.
- Przemyślę to.
Knajpa, do której weszli była dosyć opustoszała, szczególnie, że zawsze było tu sporo ludzi. Było to dosyć zrozumiałe, mugole szykowali się na święta, a bez magii mieli znacznie więcej do zrobienia niż czarodzieje. Dlatego odpuścili zabawę, na rzecz rodzinnych przygotowań.
Co zdarzało się w tym miejscu wybitnie rzadko, dostali swój stolik. Menu oczywiście nie posiadało kremowego piwa, a oboje byli za młodzi by sprzedano im jakikolwiek alkohol. Dlatego zamówili herbaty, głównie po to by mieć pretekst by tutaj siedzieć.
Severus zbierał się w sobie i z każdą minutą był coraz bardziej świadomy, że nie jest w stanie wyznać jej swoich uczuć. Wiedział, że okazja może się nie powtórzyć, więc wziął głęboki wdech i...
- Zatańczysz mną?- zapytała nagle, tym samym gasząc iskierkę odwagi, która w nim zapłonęły.
- Lauro doskonale wiesz że nie tańczę- odpowiedział lekko zbity z tropu.
- No weź, ten jeden jedyny raz. Nie wiadomo, kiedy będziemy mieli kolejną okazję.
Jednak on pokręcił z rozbawieniem głową. Młodej Black to absolutnie nie zniechęciło. Poszła na parkiet i tańczyła obok niespotykanych wcześniej mugoli, do jakiej ich popularniej, świątecznej piosenki. Severus Snape patrzył na nią zza stolika i nie zdawał sobie sprawy jak bardzo będzie żałował, że teraz z nią nie zatańczył.
CZYTASZ
Może w lepszym świecie... | James Potter |
FanfictionA co jeśli Blackowie mieli czwórkę dzieci? Lauren Irma Black (urodzona 03.11.1969 r.) córka Walburgi i Oriona Blacków. Bliźniaczka Syriusza, starsza siostra Regulusa oraz młodsza siostra Petunii. Od jedenastego roku życia mieszkając we Francji i uc...