-Co tutaj robisz Kaede?
-A jak myślisz?
-...Czemu porwałaś Saiharę do jego domu?
- Hm, nie muszę ci odpowiadać. Natomiast, skoro już się tutaj zjawiłeś muszę się teraz Ciebię pozbyć.
Akamatsu wzięła do ręki kij baseballowy który miała za sobą i chciała uderzyć nim w Oumę, lecz fioletowowlosy był zwinny i uniknął ataku. Wtedy wyciągnął z kieszeni nóż kuchenny. Wziął go do ręki i skierował go na blondwłosą.
Pianistka wystraszyła się i upuściła kij dając ręce do góry.
- Przepraszam... błagam nie rób mi krzywdy! - krzyknęła przerażona Kaede
- Haha, odetnę ci głowę i powieszę nad kominkiem!
- To było kłamstwo... prawda?
- No oczywiście, że tak.
Po tym, dyktator podszedł do Shuichiego i przeciął sznur nożem.
- Ale i tak ci nie wybaczę, Akamatsu.
- Ale... nie zgłosisz tego na policje...?
- Hmm, jeśli kupisz mi 50 pant to się zastanowię.
Wtedy Kokichi wziął Shuicha i jakoś przytargał go do swojego domu.
Położył go na swoim łóżku i czekał aż odzyska przytomność. Po jakiejś godzinie detektyw obudził się, a fioletowowłosy powiedział radośnie
- Witaj śpiochu! W końcu się obudziłeś.
- Co się stało..?
-Zostałeś porwany przez złych kosmitów, a ja cię uratowałem będąc w lśniącej zbroi na białym koniu.
- Kokichi
- Ok, kłamałem. Tak naprawdę Kaede zwyczajnie Cię porwała a potem przyniosłem tutaj ciebie.
- Oh... czekaj co?!
- Haha, to co powiedziałem!
Przez chwilę jeszcze rozmawiali, ale potem poszli do domu Shuicha porozmawiać z Akamatsu.
Superlicealna pianistka przeprosiła ich wiele razy i błagała o wybaczenie, dając Oumie 50 pant.
Saihara i Kokichi w końcu jej wybaczyli i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Koniec.
...
CZYTASZ
Urodziny Kokicha - Oumasai
Fanfictiondzisiaj so urodzinki kokicha wiec musialam cos zrobic. btw okladka to cos z badlydrawnronpa ok a i spokojnie, to nie jest smut, lemon ani nic z tych rzeczy.