Rozdział 5. Wyniki.

287 11 0
                                    

/Wiktor/

Czekałem na krześle w poczekalni w szpitalu. Bałem się o stan Nowego. Jeszcze Piotrek i Martyna musieli o czymś pogadać. Nie wiedziałem o czym ale musi być to coś ważnego skoro Piotr był zdenerwowany. Po kilku minutach czekania zauważyłem Górską. Od razu wstałem z krzesła i podszedłem do niej.

-O Wiktor. Mam wyniki Nowego.- Powiedziała kobieta.

-Ja właśnie czekam by dowiedzieć się jakie one są.- Powiedziałem zdenerwowany. Na twarzy Beaty widziałem, że musi być źle.

-Otóż... Nowy ma uszkodzoną wątrobę i żołądek przez leki, a jego stan jest krytyczny. Jeśli jego stan się nie poprawi... Nie daje mu żadnych szans na przeżycie.- Słowa lekarki mnie przeraziły.

-A-Ale wyjdzie z tego?- Spytałem się przerażony stanem Nowego.

-Nie wiem. Musicie być przygotowani na wszystko. Teraz daje mu 50% . Lecz sam wiesz, że o jego stanie decyduje najbliższa doba. Musimy czekać.- Powiedziała Beata, a mi gwałtownie zrobiło się słabo. Oparłem się o najbliższą ścianę. Poczułem rękę na ramieniu. To była Ania.

-Wiktor co się dzieje?- Spytała się Anna.

-S-Słabo mi.- Powiedziałem zaczynając ciężko oddychać.

-Szybko wózek.- Powiedziała Górska, a pielęgniarka przybiegła z wózkiem inwalidzkim. Usiadłem na nim, a pielęgniarka zabrała mnie na badania.

/Anna/

Martwiłam się o Wiktora. Skoro tak się zdenerwował i źle poczuł to z Nowym musi być na prawdę źle. Po kilku minutach wyszła Górska z sali Wiktora.

-I co z Wiktorem?- Spytałam się zmartwiona.

-Przez to wszystko dostał zawału.- Powiedziała lekarka. Zaczęłam iść do bazy. W między czasie zadzwoniłam do Zosi. Poprosiłam by przyszła tu jak najszybciej. Jednak w pewnej chwili zauważyłam jakąś kobietę która opierała się o karetkę. Podbiegłam do niej.

-Wszystko w porządku?- Spytałam się kobiety która spojrzała na mnie.

-T-Tak... Źle się czuję. Zakręciło mi się w głowie.- Powiedziała kobieta.

-Da pani iść?- Spytałam, a kobieta w odpowiedzi skinęła głową. Pomogłam iść kobiecie w stronę szpitala.- Czy ma pani kogo powiadomić?- Spytała się wchodząc z kobietą na SOR.

-Tak. Chłopaka. Dzwoniłam do niego ale nie odbierał.- Odparła kobieta gdy przyszła Górska i zabrała kobietę na badania. Poszłam pod OIOM. W widziałam jak pielęgniarka razem z ochroniarzem próbowali wyprowadzić z sali mamę Nowego. Weszłam tam i pomogłam im. Było czuć od niej alkohol. Kiedy ochroniarz pilnował panią Olgę, ja chwyciłam radio.

-24 S przyślijcie do szpitala patrol policji. Mamy kobietę pod wpływem alkoholu.- Powiedziałam przez radio po czym zaczęłam czekać na policje. Gdy przyjechali okazało się, że mama Nowego ma ponad 2 promile alkoholu.

/Piotrek/

Siedziałem z żoną na ławce niedaleko bazy. Musiałem powiedzieć żonie co mówiłem o Nowym. Ale wiedziałem, że będzie awantura. W końcu odważyłem się i powiedziałem Martynie o tym.

-Piotrek idioto! Jak mogłeś?!- Krzyknęła Martyna wstając z krzesła. Chciałem już coś powiedzieć ale mi przerwała.- Jeśli go nie przeprosisz biorę z tobą rozwód!- Ponownie krzyknęła i poszła do bazy.

/Maryna/

Leżałam w sali. Byłam bardzo szczęśliwa. Ja i Gabryś będziemy rodzicami. Próbowałam się do niego dodzwonić ale na marne. Akurat pielęgniarka weszła by zmienić mi kroplówkę. Musiałam tu zostać na dzień obserwacji.

-Przepraszam? Wie pani gdzie jest Gabriel Nowak?- Spytałam się kobiety.- To mój chłopak.- Dodałam.

-Nie powinnam mówić pani ale... Skoro jest to pani chłopak to mogę powiedzieć. Pan Gabriel jest na OIOMIE po próbie samobójczej.- Słowa pielęgniarki mnie przeraziły. Gabryś i próba samobójcza? Pewnie coś ukrywał i nie chciał mnie martwić. Gdy pielęgniarka wyszła po zmienieniu mi kroplówki poszłam pod OIOM. Spojrzałam przez szybę i zauważyłam Gabrysia. Miał zamknięte oczy i był podłączony do respiratora oraz monitora. Wzięłam jedną z tych fartuchów co zakładają osoby by odwiedzić bliskich. Po założeniu fartucha weszłam i usiadłam obok ukochanego. Gabryś nie miał na sobie koszulki. Zaś na rękach i klatce piersiowej miał opatrunki. Pogłaskałam go po głowie.

-Nie bój się kochanie. Nie zostawię cie.- Powiedziałam i pocałowałam go w czoło. Po kilku minutach moja lekarka zabrała mnie na moją salę. Miałam nadzieję, że Gabryś się szybko obudzi. Będę musiała dowiedzieć się jaki był jego powód do zrobienia tak drastycznego kroku.

Nie zasługuje na cierpienie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz