Draco sam nie wiedział, czego dokładnie oczekiwał, wiedział jednak aż zbyt dobrze, że wymowne milczenie Pottera i obojętność malująca się na jego twarzy były od tego dalekie. Jak zepsutą płytę raz po raz odtwarzał w myślach każdy z uporczywie przedstawianych przez niego argumentów i żałował zbywania ich pogardliwym machnięciem ręki. Prawda była taka, że potrzebował tego mieszkania, z niepożądanym współlokatorem czy bez. Było jedyną racjonalną opcją, jeżeli nie chciał wracać do rodzinnej rezydencji i żyć w warunkach przynajmniej zbliżonych do jego standardów. Powtarzał te słowa raz po raz w myślach, aż zaczęły obijać się o czaszkę i zlewać z stukotem ich butów na wciąż mokrych chodnikach. To była ta łatwiejsza część - z o wiele większym trudem przychodziło mu choćby pomyśleć o przekazaniu tego Potterowi. W najgorszych koszmarach śnił o proszeniu o pomoc swojego dawnego wroga, i choć dawno temu powinien wyzbyć się wrodzonej dumy ona wciąż tam tkwiła, sznurując mu usta ilekroć je otwierał.
Brunet, nie zważając na protesty towarzysza, podpisał dokumenty i wręczył pieniądze oprowadzającemu ich mężczyźnie, po czym przystąpił do wykładania masy mniej lub bardziej racjonalnych argumentów, czemu powinni się nim podzielić. Jasne brwi Malfoya marszczyły się ilekroć próbował przejrzeć stojące za tym intencje. Litość, chęć zaoszczędzenia? Ślizgon, gdyby nie był aktywnym uczestnikiem wszystkich tych wydarzeń, nigdy nie uwierzyłby w to, że Złoty Chłopiec proponowałby mu wspólne mieszkanie. Jak wiele rzeczy wojna może odwrócić do góry nogami?
— Potter. — Zaczął, przełykając gulę w gardle. Nie będziesz na jego utrzymaniu. Masz swój wkład w finanse do tego mieszkania. Należy mi się tak samo jak jemu. Myślał o tym tak intensywnie, że słowa wkrótce zlały się w niezrozumiały zlepek liter, aż niższy z nich nie mruknął czegoś na znak iż słucha. — Biorę pokój przy łazience.
Kątem oka dostrzegł przelotny wyraz zdumienia na twarzy skrzącej się od kropel deszczu, aż to stopniowo zanikło dając się zastąpić półuśmiechowi satysfakcji. Jego słowa zostały jednak pozostawione bez komentarza, jedynie delikatne skinienie głową utwierdziło go w przekonaniu, że został usłyszany. Deszcz nie ustawał, ale nie przybierał też na sile. Znaczył zmęczone twarze i rzeźbił w nich bruzdy, śledząc trasę wylanych niedawno łez. Przejmował dotkliwym zimnem, nie robiącym wrażenia na tych, którzy ostatnie lata pielęgnowali w sobie własny chłód. Nie odstępował na krok i obserwował dwójkę mężczyzn, którym przeznaczone było się nienawidzić, a którzy temu przeznaczeniu wyszli naprzeciw.
Malfoy nie wiedział jeszcze, jak uda im się przeżyć pod jednym dachem. Gdyby byli parę lat młodsi, ta perspektywa byłaby nie do zniesienia — teraz, choć wyrośli z nieustannych, wzajemnych docinek nie stała się wcale łatwiejsza do przełknięcia. Ostatecznie dzieliła ich przeszłość i pochodzenie, a łączył jedynie ból i niepewność. Nie brzmiało to jak najlepsze podwaliny pod naprawianie relacji, ale było lepsze niż nic.
— Nadal żelujesz włosy? — wzdrygnął się na dźwięk głosu innego niż ten w jego głowie. Z zmarszczonymi brwiami zerknął na towarzysza, zaraz jednak wrócił do tępego wpatrywania się w zdradliwe, śliskie podłoże.
— Wyglądam, jakbym to robił? — mruknął, przyglądając się swojemu zniekształconemu odbiciu w kałużach wody. Po raz pierwszy od dawna naprawdę się w siebie wpatrywał, obserwował wszystkie zmiany. Powinien skrócić włosy, obecnie zlepione w mokre strąki i co jakiś czas opadające na twarz o poszarzałej cerze. Chłodny błękit oczu zasnuwała swego rodzaju mgła, jeszcze lepiej od wystudiowanej obojętności zakrywająca wszelkie emocje.
— Tylko się upewniałem, że nie będziesz zajmował łazienki na dwie godziny.
Żaden z nich nie uśmiechnął się wskutek tej nieudanej próby żartu, ale sam fakt podjęcia jej uświadomił im, na jak nieznane wody wypływają. Nienawiść była żałośnie łatwa. Zastąpienie jej serdecznością wymagało poświęceń, odzyskania wszystkiego, co wcześniej zaprzepaścili. Ostatecznie żaden z nich nie chciał mieszkać z wrogiem — musieli więc przestać nimi być.
CZYTASZ
it will come back ; drarry
FanficBitwa o Hogwart odmieniła wszystko. Mimo upływu czasu jej piętno wciąż pozostaje w sercach czarodziejów, aż dwójka z nich postanawia szukać pocieszenia - w ucieczce i sobie nawzajem.