Wróciłem do domu taxówką. Miałem straszne zawroty głowy. Nigdy w życiu się tak źle nie czułem. Wszedłem ledwo przez drzwi. Usłyszałem śmiechy z pokoju brata. To dobrze,że jest zajęty, przynajmniej nie będzie się dopytywać co się stało. Ale w sumie i tak by się nie zapytał. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju i stanąłem w progu. Nie mogłem iść dalej. Upadłem na podłogę. Mięśnie mnie piekły, jakby w każdym był pożar. Musiałem ściągnąć koszulkę i spodnie. Poczułem małą ulgę. Jednak po chwili pieczenie powiększyło się. Tłumiłem krzyk. Pociłem się jak świnia. Co mi jest do jasnej cholery! Nagle cały ból przeszedł na miejsce, gdzie ukąsiły mnie pająki. Teraz nie mogłem się powstrzymać od krzyku. Krzyknąłem tak, aż usłyszałem kroki. Zacząłem czołgać się na łóżko. Jakimś cudem wdrapałem się na nie i okryłem się kołdrą. Ból był taki sam nieznośny jednak teraz musiałem wytrzymać. Drzwi otworzyły się.
-ej bro wszystko w pożądku?
Marcus wszedł do pokoju. Nigdy bym się po nim tej troski nie spodziewał. Wstałem opierając się na łokciu. Sprawiało mi to jeszcze większy ból.
-tak, tak...
Brat zmierzył mnie wzrokiem i wyszedł. W końcu! Warknąłem z bólu. Popatrzyłem na to miejsce ukąszenia. Przetarłem oczy bo z początku nie mogłem uwierzyć. Popatrzyłem na to jeszcze raz. I to samo. W tym miejscu wyszły mi takie jakby rurki z otworami. Przecież to jest nie możliwe! Wstałem i podszedłem do szafy. Popatrzyłem na siebie w lusterku przy szafie... I nie wiem czy to ja czy jakiś paker dźwigający 1000 kg dziennie. Byłem bardzo zbudowany i umięśniony. Japierdole to jest nie możliwe! To były tylko pająki... Radioaktywne pająki... Po chuj tam szedłem, teraz się zmieniam w pająka... A może jestem człowiekiem pająkiem? Chciałem otworzyć szafę jadnak moja ręka się do niej przykleiła. Zajebiscie! Oderwałem ją. Drzwi od szafy poszły za mnie. Wystawiem ręke aby je złapać a z rurek wyszła pajęczyna i je złapała. Niesamowite... Uśmiechnąłem się do siebie. Skoro mam super moce to mogę uratować cały Nowy York... Uśmiech mi się poszerzył. Brakowało mi tylko stroju. Nikt mnie nie mógł rozpoznać. Nawet brat. Podbiegłem do biurka i zacząłem szkicować. Nie byłem najlepszy w rysunkach no ale zawsze coś.
Po paru godzinach w końcu się udało. Niebiesko-czerwony elastyczny strój z pająkiem na klatce i białymi otworami na oczy. Prezentował się zajebiscie. Na szczęście ojciec ma firmę ubrań więc na struchu pewnie coś znajdę aby uszyć ten kostium. Nie myliłem się.
Weronika
Szukałam Martinusa wszędzie. W trakcie wycieczki i po. Jednak go nigdzie nie było. Miałam nadzieję, że nic mu się nie stało. Nie wiadomo co znajdowało się w tym pomieszczeniu. Postanowiłam sprawdzić czy jest w domu i czy wszystko w pożądku. Podjechałam moim BMW na podjazd. Zgasiłam silnik i wyszłam z auta. Weszłam na taras i zaczęłam pukać w szklane drzwi. Nie chciało mi się szukać głównego wejścia. Ku mojemu zdziwieniu otworzył mi jego brat.
-czego panienka tu szuka?
Nie chciałam z nim gadać... Wolałam z jego bratem bo Tinus jest bardziej normalny...
-jest Martinus?
-jest,a co?
Dobrze, przynajmniej tyle...
-u niego wszystko dobrze?
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem.
-no raczej... A słuchaj, taka fajna dupa je....
Wróciłam do auta o mi się słuchać jego głupich tekstów nie chciało. Pomachałam mu i odjechałam w stronę domu. Było już mega późno i strasznie chciałabym się położyć spac...
Teraz serio pytam, czy wam się podoba? Czy mam usunąć i zrobić coś innego?
CZYTASZ
SpiderMan ~ Martinus Gunnarsen
FanficMartinus Gunnarsen to osiemnastoletni chłopak z niezwykłymi osiągnięciami w nauce. Chłopak z pozoru normalny lecz z wielkim i dobrym sercem. Po śmierci jego matki przeprowadza się z bratem Marcusem do Nowego York'u gdzie ma zamiar uczyć się na najle...